"My, dzieci z Dworca Zoo" Christiane F. to wstrząsająca i poruszająca opowieść dziewczyny, która jako 12-latka spróbowała haszyszu, a dwa lata później była heroinistką i zarabiała prostytucją na ruchliwym berlińskim dworcu. Książkę opublikowano w 1979 r. i przełożono na 20 języków. W Polsce rozeszła się w nakładzie kilkuset tysięcy egzemplarzy. I wciąż jest najczęściej kradzioną z bibliotek publicznych książką.
Wojciech Wanat książkę Christiane F. czytał w wieku dwudziestu kilku lat. – Pracowałem wówczas z młodymi ludźmi – opowiadał. – Próbowałem wyobrazić ich sobie w podobnej sytuacji. Zastanawiałem się, co sprawia, że młody człowiek naraża się na tak wielkie cierpienie. Dlaczego dziewczyna, która zapewne ma predyspozycje do bycia szczęśliwą, otwartą, fantastyczną młodą kobietą, z różnych powodów się gubi – powiedział.
Żona Wojciecha Wanata, Katarzyna Panejko-Wanat, która również pracuje jako terapeutka uzależnień, wyznała, że gdy przeczytała "My, dzieci z Dworca Zoo" pod koniec podstawówki, miała mieszane uczucia. – Z jednej strony było mi żal Christiane, z drugiej zaś trochę chciałam być jak ona –wspominała. – Młodemu człowiekowi kojarzyło się to z jakąś przygodą, z odwagą, choć niewłaściwie rozumianą. Moje koleżanki czuły to samo. Przypomnienie sobie, jak się te rzeczy odbierało kiedyś, pomaga mi dziś zrozumieć młodych ludzi, dla których z jakiegoś powodu negatywne wzorce wydają się atrakcyjne – dodała.
Artur Malczewski z Centrum Informacji o Narkotykach i Narkomanii Krajowego Biura ds. Przeciwdziałania Narkomanii fascynację opowieścią Christiane F. tłumaczy tym, że młodzież pochopnie ocenia własne możliwości. – Młody człowiek wychodzi z założenia, że da sobie radę z narkotykami, że obroni się, że doświadczy tylko pozytywnych aspektów ekstremalnych i ryzykownych sytuacji, bo już jest mądrzejszy choćby o lekturę tej książki – zauważył. Tymczasem, choć wielu czytelników "My, dzieci z Dworca Zoo" książka przeraziła na tyle, że odsunęła od próby zbliżenia się do narkotyków, to trudno jednoznacznie powiedzieć, że książki budowane z własnych doświadczeń mogą mieć oddziaływanie terapeutyczne lub edukacyjne.
– Każdy znajdzie w książce to, czego szuka – powiedział Wojciech Wanat. – Książka, którą czytamy, jest tylko lampą. Nasze myśli i refleksje nie są wprost zależne od lektury. "Rok w Monarze" to moje wspomnienia z okresu, gdy byłem pacjentem tej placówki. To książka o poszukiwaniu drogi w życiu, o szukaniu siebie. Często jednak byłem zdumiony tym, co ludzie tam wyczytali – opowiadał. W wydanych właśnie w Polsce wspomnieniach "Christane F. Życie mimo wszystko", ciągu dalszym historii sprzed trzydziestu lat, terapeutę ciekawią właśnie zupełnie odmienne odbiory treści "My, dzieci z Dworca Zoo". – Różni czytelnicy znajdowali w tej książce całkiem inne rzeczy, zupełnie inaczej widzieli Christiane, potrafili gdzie indziej szukać odpowiedzialności – dodał.
Zapraszamy do wysłuchania dyskusji o przyczynach narkomanii wśród młodych, o skutecznych terapiach i niewykorzystanych szansach na leczenie, o stygmatyzującym wciąż terminie "narkomania" i współczesnych wyzwaniach w jej leczeniu.
"Rozmowy po zmroku" prowadziła Paulina Wilk.
mc/jp