Ogromny wpływ na twórczość Philipa Rotha miało jego pochodzenie. Jako wychowany już w Ameryce wnuk ortodoksyjnych Żydów, którzy wyemigrowali z dzisiejszej Ukrainy, musiał łączyć silną tradycję żydowską narzucaną przez rodzinę ze świeckim lub mocno chrześcijańskim nowym światem. Ta dychotomia odcisnęła silne piętno we wszystkich jego książkach, nierzadko wywołując kontrowersje zwłaszcza w środowisku ortodoksyjnych amerykańskich Żydów.
W dwie strony
Roth był w pewnym sensie rozdarty, ponieważ jak wszystkich młodych ludzi pochłaniały go przyjemności, sport i rówieśnicy, a tradycyjne obrządki religijne wydawały się czymś zupełnie anachronicznym i niepociągającym.
- Przyznawał się w wypowiedziach i autobiografii, że co prawda chodził do jesziwy, ale strasznie się tam męczył i bardzo ciągnął go baseball - opowiadał pisarz, Krzysztof Varga w audycji Piotra Kofty w Polskim Radiu.
49:55 philip roth1.mp3 "Philip Roth". Audycja Piotra Kofty z cyklu "Inny stan skupienia". (PR, 22.10.2015)
To jest jeden z głównych tematów Rotha - Żydzi spętani swoją tradycją i nakazami religii.
Kierunek: starcie
Pierwsza książka Rotha - "Żegnaj Kolumbie" - ukazała się w 1960 roku. Zwrócił na siebie uwagę krytyki, jako pisarz żydowski, który krytykuje swoje własne środowisko. Czwarta jego książka wywołała jednak prawdziwe oburzenie. To słynny "Kompleks Portnoya" z 1969 roku, rzecz o amerykańskie rewolucji seksualnej, społecznej i politycznej.
- Roth był znienawidzony przez ortodoksyjnych Żydów, którzy twierdzili, że on robi przyjemność wszystkim antysemitom, pokazując tak zdziwaczałe postaci jak na przykład Portnoy - twierdził Krzysztof Varga w Polskim Radiu.
"Kompleks Portnoya" przedstawia prostą fabułę z wieloma wątkami: seksoholik podczas sesji psychoanalizy rozlicza się ze swoimi występkami. Psychoanaliza była szczególnie istotnym elementem pisarstwa Rotha.
- Roth mówił, że bez dekady psychoanalizy nie byłby tym człowiekiem, którym jest, chociaż miał do niej dystans i traktował ją z dużą autoironią - mówił Piotr Kofta w Polskim Radiu.
Serie
Po "Kompleksie Portnoya" Roth wydał jeszcze szereg powieści i tomów opowiadań, układających się niekiedy w serie, połączone postacią głównego bohatera, niekiedy alter ego pisarza, na przykład Nathana Zuckermana w 10 powieściach (m.in. w "Amerykańskiej sielance", "Wyszłam za komunistę" i "Ludzkiej skazie", "Duch wychodzi"), Davida Kepesha ("Pierś", "Nauczyciel pożądania", "Konające zwierzę") lub Philipa Rotha (m.in. "Operacja Shylock", "Spisek przeciwko Ameryce"). Trafne wydaje się porównanie, które poczynił Krzysztof Varga:
- Roth napisał mnóstwo książek, dlatego na własny użytek zestawiałem go zawsze z Woodym Allenem, który produkuje jeden film rocznie, niemal kompulsywnie - mówił Krzysztof Varga w Polskim Radiu.
Trylogia
W roku 1997 roku ukazała się bodaj najważniejsza część tzw. trylogii amerykańskiej: "Amerykańska sielanka" (nagroda Pulitzera). Ta wysoko oceniona książka opowiada dramatyczną historię rodziny zupełnie zwyczajnej i spokojnej, w której zakiełkowało nieoczekiwanie zło. Kluczowa jest tu postać córki, bardzo kochanej i zadbanej, wchodzącej w struktury terrorystów i dokonującej zamachu, w którym ginie jedna osoba. Pojawiają się tu typowe Rothowskie tematy: żydowska rodzina, która próbuje żyć po amerykańsku, jak przykładni obywatele, poszukiwanie źródeł zła przy pomocy psychoanalizy, w korzeniach, przemiany społeczne i obyczajowe w Stanach.
- Myślę że trylogia należy do jednego z lepszych okresów w twórczości Rotha, który bym sytuował w latach 90., kiedy ukazują się właśnie "Wyszłam za komunistę", "Amerykańska sielanka", "Teatr sabata", "Spisek przeciwko Ameryce" - oceniał Krzysztof Varga w audycji Polskiego Radia. - Później już było gorzej - dodawał.
W pierwszych latach XXI wieku Roth Roth nie zwalniał tempa, wydając jak dotychczas książkę co 2-3 lata. Zmarł w 2018 roku, 4 lata po zaprzestaniu pisania.
az