Grand siècle opromienił Francję nieznanym przedtem blaskiem, przyniósł bowiem w wielu dziedzinach rozwiązania klasyczne w swej doskonałości. "Dopiero w tych czasach poznano rozumną filozofię i (…) dokonała się powszechna rewolucja w naszej sztuce, w naszych umysłach, w naszych obyczajach, w naszym sposobie rządzenia wreszcie, rewolucja, która zostawi wieczne ślady ku rzeczywistej chwale naszej ojczyzny" - w taki sposób widzi Wolter znaczenie epoki Ludwika XIV. To wielki wiek filozofów - racjonalizmu Kartezjusza i żarliwego mistycyzmu Pascala, znakomitych architektów, których talent poświadcza harmonijne i wyrafinowane piękno Wersalu. To apogeum francuskiego teatru, ukazującego patos i dramatyzm losów ludzkich w tragediach Racine'a, zaś śmieszność (zabarwioną niekiedy goryczą) w komediach Moliera.
To także wielki wiek muzyki francuskiej, która rozwija się, idąc własnymi drogami. Świadczy o tym klasyczna elegancja ballet de cour, czy wielka szkoła francuskich klawesynistów z ich fantastyczną wyobraźnią zdobniczą i kolorystyczną. Wielkość i splendor monarchii, manifestujące się bezpośrednio w osobie Ludwika XIV, znajdują odzwierciedlenie w koturnowych, majestatycznych tragediach lirycznych (gdzie emocje poddane kontroli intelektu zyskują klasyczny zakrój) i w błyskotliwych, ceremonialnych motetach, uświetniających nabożeństwa w królewskiej kaplicy.
Król-Słońce gromadzi na swym dworze największych kompozytorów swoich czasów. Na pierwszym miejscu wymienić trzeba wszechwładnego nadintendenta muzyki królewskiej Jean Baptistę Lully'ego, który pisał muzykę do komedii Moliera, by potem stworzyć klasyczny model tragedii lirycznej. Dramatyczne, deklamacyjne monologi, taneczne divertissements, rygor rytmiczny wspaniałej, bogatej orkiestry, majestatyczne chóry – wszystko to stanowi oryginalny, własny wkład w rozwój muzyki scenicznej w dobie baroku. Na polu muzyki sakralnej upodobania króla do przepychu, ale też bogatej zmienności wydarzeń muzycznych reprezentują wielkie motety, wykonywane przez kapelę królewską podczas nabożeństw, zgodnie z rytuałem gallikańskim, obowiązujących wciąż w Paryżu. Tu obok Lully'ego pojawia się nazwisko Marc Antoine Charpentiera (jego "Te Deum" to najsławniejszy bodaj przykład wielkiego motetu), którego muzyka sakralna, głęboka, emocjonalna, mistrzowska od strony warsztatu, wpisuje się w bardzo aktywny we Francji nurt odnowy życia duchowego.
Obok wielkiej sztuki dworskiej we Francji funkcjonują stale pełne uroku pieśni - lekkie, dowcipne, eleganckie, czasem liryczne, nawet melancholijne, ukazujące ulotne chwile rzeczywistości. Bliskie są one literackim piosenkom XX-wiecznej Francji, której kultura na przestrzeni dziejów zdumiewa wyjątkową ciągłością. "Muzyka francuska chce przede wszystkim sprawiać przyjemność" - ujmie to Claude Debussy.
Ewa Obniska i Magdalena Łoś
***
Tytuł audycji: Między dźwiękami
Data emisji: 28.05.2017
Godzina emisji: 18.00
mc/ei