We wspomnieniach dyrygentów i instrumentalistów, którzy wykonywali kompozycje autora "Krzesanego" pozostał człowiek pokorny, wyczulony na drugą osobę, nie próbujący jednocześnie się przypodobać. Niezmiernie rzadko decydował się wyrażać swoje uwagi, a jeśli już to czynił, to głosem przyciszonym, z lekkim uśmiechem, jakby pokrywającym zakłopotanie. - Wojciech Kilar był taką osobą, która w ogóle nie narzucała niczego w swoim życiu. I nikomu - podkreśla Beata Bilińska, pianistka.
Wybuchał od czasu do czasu, gdy - jak wspomina Marek Moś, dyrygent i dyrektor artystyczny orkiestry kameralnej AUKSO - jego możliwości kontroli zostały przekroczone. - Potrafił oddzielić to, co było możliwe do poprawienia, od tego, co nie. Wobec tych ostatnich zostawał sam ze sobą – podkreślił.
Zobacz: WOJCIECH KILAR - serwis specjalny >>>
Współpracownicy podkreślają, że Kilara nie bardzo interesowało robienie kariery. Słowo "spektakularny" nie pasuje do opowieści o życiu kompozytora muzyki poważnej i filmowej, choć sukces stał się jego udziałem. - Jego życie rozpięte było między zagrzebaniem się w przyjaznej jamie domu i wychodzeniem na świat w sposób bardzo kontrolowany - uważa Moś.
Wojciech Kilar mawiał, że gdyby nie poznał żony Basi, byłby zakonnikiem. Traktując wiarę bardzo serio, oczekiwał spotkania najbliższych także w tym drugim życiu. O głębokiej religijności Wojciecha Kilara,o jego miłości do Śląska, gór i kotów, młodzieńczej tułaczce i muzyce opowiadali w Dwójce: sopranistka Izabela Kłosińska i pianistka Beata Bilińska oraz dyrygenci: Joanna Wnuk-Nazarowa, Antoni Wit, Marek Moś i Wojciech Michniewski.
(asz/mm)