Dzieli ich wszystko. Poza miłością. Sonia — święta prostytutka, utrzymująca ojca pijaka. Raskolnikow - niepospolicie przystojny ciemny blondyn, o pięknych czarnych oczach, smukły i zgrabny. Odziany tak licho, że niejeden krępowałby się wyjść na ulicę w takich łachmanach - pragnie dobra, a zabija. Dlaczego staje się ofiarą własnej zbrodni? Dlaczego gotowi jesteśmy solidaryzować się z mordercą? Ale w samym tytule zawarte jest przesłanie Dostojewskiego: każda zbrodnia musi zostać ukarana.
Dlaczego Fiodor Dostojewski wzbudza tak skrajne emocje? Jedni uważają go za rosyjskiego nacjonalistę i szowinistę, inni za wielkiego znawcę ludzkiej duszy. Zdaniem prof. Ewy Paczoskiej taka ocena wynika z tego, że jest to pisarz, który działał na skrzyżowaniu różnych pomysłów literackich i tradycji. Jej zdaniem "Zbrodnia i kara” to powieść kryminalna, romans - kilkanaście lat po jej wydaniu sukcesy świecić będzie Sherlock Holmes Artura Conan Doyle’a. Z drugiej strony jest to nowoczesny moralitet, także opowieść o rosyjskim "tu i teraz” lat 60. XIX wieku i przede wszystkim historia, która ma wymiar uniwersalny. Profesor Paczoska zwróciła też uwagę, że Dostojewski jest jednym z pierwszych pisarzy uprawiających prozę psychologiczną. A w jakich czasach tworzył?
- Był to okres wielkiego wrzenia umysłów, poszukiwania idei, które pozwoliłyby wyjść z ciążącego ludziom przekonania, że dalej tak być nie może. Ale co to miałoby mianowicie oznaczać? Przecież Dostojewski najpierw przystał do utopijnych socjalistów, co kosztowało go zesłaniem na Syberię, było to dla niego wielkim wstrząsem i moralnym i psychicznym i fizycznym – tłumaczył dr Tomasz Miłkowski. Podkreślił, że wtedy nastąpiło w pisarzu przewartościowanie, odszedł od metody rewolucyjnej zmiany świata, pociągającej za sobą krwawe ofiary – zaczął ją oceniać jako zbyt kosztowną. Rozpoczął proces zastanawiania się nad tym w "jaki sposób dojść do jakiegoś ładu".
Aktor i dyrektor teatrów Henryk Talar przekonywał, że nie można analizować postaci występujących w "Zbrodni i karze” w oderwaniu od samego Dostojewskiego. – On jest w tych wszystkich postaciach. I odpowiedzialność i brak możliwości apelacji, czy to we własnym sumieniu Raskolnikowa, czy narratora, czyli samego Dostojewskiego - tego nie można rozerwać. Jeżeli nie przejdzie się przez lekturę Dostojewskiego, człowiek nie nauczy się czytać – zapewniał.
Audycję prowadziła Hanna Maria Giza.