Powrót z wygnania
Powrócił do Iranu 1 lutego 1979, po blisko 15 latach wygnania. W pierwszych słowach wypowiedzianych na ojczystej ziemi stwierdził: "Dni monarchii są skończone". Na lotnisku i na trasie przejazdu ulicami Teheranu witały go miliony zwolenników. - Takiego uroczystego powitania stolica Iranu jeszcze nie widziała - relacjonował korespondent radia BBC. - Miasto pełne hałasu i podniecenia, klaksony samochodowe, transparenty, portrety, kwiaty. Najwięksi fanatycy rzucali się, by ucałować samochód wiozący ajatollaha.
Rewolucja w imię Allaha
Jego prawdziwe imię brzmiało Ruhollah. Prawdę i mity, jakie narosły wokół postaci irańskiego przywódcy, przedstawił Sławomir Szof w audycji z cyklu "Postacie XX wieku", nadanej 20 października 1996. - Nie tylko słuchałem jego wystąpień - mówił gość programu, dziennikarz Wojciech Giełżyński. - Byłem również w wąskim gronie osób, które zostały przyjęte przez Chomeiniego. Miałem kontakt bezpośredni, co nie znaczy, że z nim rozmawiałem. Nie, tego robić nie było wolno. To on przemawiał do zebranych.
- Pierwsza moja wizyta w Iranie odbyła się wiosną 1979 roku - kontynuował gość audycji. - Pojechałem tam również rok później. Zostałem zaproszony przez świtę Chomeiniego, ponieważ spodobała im się moja książka pt. ”Rewolucja w imię Allaha” i przybyłem na obchody 1. rocznicy rewolucji islamskiej. Byłem jednym z czterech Europejczyków, którzy nie byli muzułmanami, ale większość ze 100 zgromadzonych tam osób brała mnie za imama Lechistanu, co musiałem prostować.
Wojna z Zachodem
Już wtedy Chomeini był postacią kontrowersyjną i wzbudzał niepokój. - Był też jednak człowiekiem fascynującym - mówił Giełżyński. - Bo czy się o nim mówi dobrze, czy źle, czy się go uważa za wielkiego lidera, czy za wielkiego zbrodniarza, to niewątpliwie była to postać o ogromnej charyzmie, niezwykłej mocy zdobywania ludzkich emocj. Człowiek obdarzony potężną siłą polityczną, nie tylko religijną.
Chomeini wielokrotnie podkreślał, że islam jest religią polityczną. W XX wieku to właśnie on, jako pierwszy, pchnął islam przeciwko krajom Zachodu, to on wypowiedział im wojnę.
Stosunek do chrześcijan
Zaskakujący może wydać się jego stosunek do chrześcijan. Z okazji świat Bożego Narodzenia pisał w specjalnym liście: "Z błogosławionej okazji Bożego Narodzenia, dnia urodzin Jezusa Chrystusa, wielce szanownego proroka, który został wyznaczony przez Boga, aby pomagać przez Boga, aby pomagać uciśnionym, stanowić sprawiedliwość oraz miłosierdzie i swymi natchnionymi przez Boga słowami potępić tyranów i ciemiężców, a podtrzymać uciśnionych i poniżonych. Pozdrawiam wszystkich uciśnionych na świecie, narody chrześcijańskie oraz chrześcijan Iranu i całego świata".
Najwiekszy wróg - Reza Pahlawi
Zdaniem gościa audycji Chomeini nie był wrogiem religii, lecz wielkim wrogiem Zachodu. Zwłaszcza Stany Zjednoczone utożsamiał on z "wielkim szatanem".
- Wszystko, co z Zachodu, było złe, skażone grzechem. A to dlatego, że szach Iranu, przeciwko któremu Chomeini walczył, wtłaczał przez kilkadziesiąt lat Persji wszystko, co było na Zachodzie dobre i złe, niszcząc starą, bogatą kulturę perską oraz religię tego kraju.
Nazwisko Chomeiniego stało się znane w roku 1963, kiedy stanął na czele wystąpień antymonarchistycznych. Człowiekiem, którego Rudollah uznał za największego wroga, był szach Reza Pahlawi. Jego obalenie stało się celem późniejszego ajatollaha. Za swoją działalność został skazany na karę śmierci. Wyrok zamieniono na banicję. Chomeini wyjechał do Turcji, potem wiele lat spędził w Iraku, a ostatnie miesiące przed powrotem do kraju przebywał w Paryżu.
Fundamentalizm
1 lutego 1979 Chomeini triumfalnie powrócił do Iranu. Po uchwaleniu konstytucji został głową państwa, a całe prawodawstwo oparł na Koranie.
Stany Zjednoczone stały się kolejnym wrogiem ajatollaha. Dlaczego? Analizuje to gość audycji Sławomira Szofa. - Czy Chomeini było równie fundamentalny w swych zachowaniach, jak tego wymagał od innych? - pytał autor programu. - Byłem akurat w tym meczecie, w którym mieszkał pod Teheranem. Zajmował jeden mały pokoik na zapleczu. Nie miał żadnych bogactw i w ogóle o tym nie myślał. Zresztą nie tylko on, ale cała elita ajatollahów, którzy go otaczali, to byli ludzie skromni i czyści - odpowiadał Wojciech Giełżyński.
Śmierć przywódcy
Ale to ten "skromny i uczciwy człowiek" posyłał dzieci na "świętą wojnę" podczas konfliktu z Irakiem, to on wydał wyrok śmierci na Salmana Rushdiego, autora "Szatańskich wersetów", oraz na setki ludzi, którzy byli przeciwnikami fundamentalizmu i religijnego fanatyzmu.
Ajatollah Chomeini zmarł 3 czerwca 1989. - W Iranie zapanowała straszna żałoba - mówił Giełżyński. - Ludzie rozerwali trumnę, by wyrwać skrawek materii z jego szat. Nie mogli go pochować, nie godzili się z faktem, że przestał żyć.
Posłuchaj, kim był człowiek, który stworzył podwaliny irańskiego fundamentalizmu.
bs