Przez dziesiątki lat poezja Jana Andrzeja Morsztyna była właściwie nieznana polskiemu czytelnikowi, a dla krytyków, publicystów i historyków literatury stanowiła wzorcowy przykład barokowej, wykwintnej pustoty, sztuczności i pompatyczności. Niewielu dostrzegało świetny dowcip językowy, niepospolite obrazowanie, a przede wszystkim doskonały portret epoki - czasów królów Jana Kazimierza i Jana III Sobieskiego.
Francuski agent
Jan Andrzej Morsztyn urodził się 24 czerwca 1621 w Raciborsku. Jako dworak, podskarbi koronny i zaufany Marii Ludwiki trzymał ze stronnictwem francuskim. Dążył do ograniczenia samowoli szlacheckiej i wzmocnienia władzy królewskiej. Zawiązał nawet, w porozumieniu z królem Francji, spisek przeciw Janowi III Sobieskiemu. Uznany za agenta Ludwika XIV, oskarżony o zdradę w 1683 roku, zbiegł do Paryża, gdzie zmarł 8 stycznia 1693.
Piękno formy i języka
Znakomity przedstawiciel poezji dworskiej XVII wieku swoją twórczość lekceważył – jego dzieła, poza dwoma przekładami poetyckimi, wydano dopiero po jego śmierci. Kunszt jego poezji, oparty na znajomości i zainteresowaniach kulturą włoską i francuską, polegał na pięknie formy i czystości języka. Poetyckie zbiory "Lutnia" i "Kanikuła" to szczytowe osiągnięcia literatury baroku.
mjm
Liryka Morsztyna jest finezyjnym flirtem bez większego sentymentu, a śmiałość i celność jego fraszek jest niezrównana. Julian Krzyżanowski pisał, że cechuje je jaskrawy erotyzm, niejednokrotnie wyuzdany, ale szelmowsko dowcipny. Aleksander Brückner, że zmysłowość i lubieżność rozpasały się w nich do naga.