Zofia Wichłacz wcieliła się w postać "Biedronki", jednej z dziewczyn, które walczą o serce głównego bohatera obrazu Komasy. Zrobiła to z takim powodzeniem, że jury 39. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni wyróżniło ją nagrodą za najlepszą pierwszoplanową rolę kobiecą.
- Byłam zaskoczona. Nie sądziłam, że jest to możliwe. Zwykle nagrody wędrowały do bardziej doświadczonych aktorek - przyznała w audycji "Dosłownie kultura". Jak tłumaczyła, otrzymanie nagrody nadal wydaje jej się abstrakcją. - Jeszcze to do mnie nie dotarło. Mój umysł nie przyswoił tej informacji - dodała. W rozmowie z Joanną Sławińską młoda aktorka tłumaczyła również, że jej życie po festiwalu się nie zmieniło. - Dalej trzeba robić swoje - skromnie przyznała.
Zofia Wichłacz nie od razu została przyjęta do ekipy filmu "Miasto 44". Na pierwszym castingu miała zaledwie 16 lat. Dopiero na kolejnym dostała do ręki scenariusz. Miała już wtedy za sobą rolę w Teatrze Telewizji, wystąpiła w "Moralności panny Dulskiej" w reżyserii Marcina Wrony. - Na pewno pomogło mi doświadczenie wyniesione z Teatru Telewizji. Na mój plus zagrał też czas. Dojrzałam, nie zagrałabym "Biedronki" w wieku 16 lat - przyznała aktorka.
Kultura w radiowej Jedynce >>>
Jak tłumaczyła, była naturszczykiem, który uczył się od najlepszych. - Oglądałam filmy podziwiając Meryl Streep, Cate Blanchett, Agatę Kuleszę, Danutę Stenkę, Krystynę Jandę. Zawsze kombinowałam, jak one to robią. Jak wydobywają z siebie prawdę, skąd ona się bierze w ich oczach. W tym jest klucz - stwierdziła Wichłacz.
O jakich rolach dla siebie myśli Zofia Wichłacz? Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy.
Wywiady Joanny Sławińskiej z cyklu "Dosłownie kultura" będą pojawiały się na antenie radiowej Jedynki w poniedziałki i czwartki o godz. 17.18. Zapraszamy.
tj/mc