Znanemu aktorowi przyszło zmierzyć się z nie lada wyzwaniem. Profesor Religa był postacią ogólnie znaną, wielkim autorytetem, wybitnym kardiochirurgiem. Wbrew opornej jego planom PRL-owskiej rzeczywistości udało mu się powołać do życia własną klinikę, w której dokonując przeszczepów serca, on i grupa młodych, ale już doświadczonych kardiochirurgów po zagranicznych stażach byli w stanie ratować ludzkie życie. - Ta postawa chyba udzieliła się całej ekipie filmowej, bo każdemu z nas bardzo zależało na efekcie końcowym - wspominał aktor. - Problem nadgodzin nie istniał, jak trzeba było, ludzie po prostu zostawali na planie. Czułem, że wszyscy wierzą w to przedsięwzięcie. To były naprawdę magiczne momenty.
W roli prof. Zbigniewa Religi Tomasz Kot pokazał swój niezwykły talent dramatyczny. Upodobnił się do bohatera - charakterystycznie przygarbionego, odpalającego jednego papierosa od drugiego, stanowczego, ambitnego, bywa, że nerwowego i apodyktycznego, bardzo przeżywającego każde niepowodzenie - śmierć pacjenta. - Paradoksalnie nie bałem się wyzwania związanego z odtworzeniem cech fizycznych profesora. Jestem aktorem ruchowym, wyrobiłem w sobie nawyk wiecznego przygarbienia - opowiadał Tomasz Kot. - Tylko długo nie wiedziałem, jaką treścią wypełnić tę formę, co mam mieć w środku. Zacząłem uczestniczyć w operacjach. Dotarło do mnie, jak bardzo są to poważne sprawy. Większość medialnego świata żyje pierdołami w stylu: kto i jak się ubrał, ile schudł. A ja spotykałem się z dziećmi, które czekają na nowe życie.
Aktor przyznał też, że w tworzeniu roli bardzo mu pomógł reżyser filmu Łukasz Palkowski. - W profesorze Relidze znalazłem bohatera, którym sam chciałbym być. Który się nie poddaje, walczy nawet o przegraną sprawę. Niekoniecznie dla siebie, bardziej dla dobra innych - mówił filmowiec. - Wybrałem do tej roli Tomka, choć przeszkadzał mi jego wzrost. Jako osoba bardzo wysoka Kot odstawał od swoich kolegów z planu. A operatorzy musieli wykazać się niezłą ekwilibrystyką, zwłaszcza w trakcie kręcenia scen zbiorowych.
Rolą w filmie "Bogowie" Tomasz Kot po raz kolejny udowodnił, że jest aktorem do zadań specjalnych. Dobrze odnajduje się w produkcjach komediowych, ale to dramaty pokazują jego prawdziwy talent. Tak było m. in. w przypadku fabularnego debiutu u Jana Kidawy-Błońskiego, gdzie aktor wcielił się w postać Ryśka Riedla, lidera formacji Dżem, oraz w obrazie "Erratum". - Staram się nie ulegać nadmiernym zachwytom, bo często jest tak, że nie są one do końca prawdziwe - wyznał Tomasz Kot. - Wychodzę z założenia, że każdy aktor jest do zastąpienia.
Audycję "O wszystkim z kulturą" przygotowała i poprowadziła Anna Fuksiewicz.
kul/jp