Z opublikowanego dziś raportu brytyjskiego zrzeszenia specjalistów do spraw rekrutacji wynika, że dwie trzecie firm alarmuje o problemach podczas rekrutacji. Trudniej znaleźć odpowiednich kandydatów.
Po tym, jak Brytyjczycy opowiedzieli się w referendum za brexitem, na Wyspy napływa mniej imigrantów, mniej też zgłasza chęć podjęcia pracy. Raport ostrzega: ten trend jest niepokojący, popyt na pracę rośnie i zostawia w tyle podaż. - To wyzwanie dla tych branż, które tradycyjnie polegały na pracownikach spoza Królestwa. One będą szczególnie podatne na wszelke zmiany w systemie imigracji po brexicie - komentują autorzy raportu, sporządzonego przez Chartered Institute of Personnel and Development.
W zeszłym roku na przeciętną posadę, nie wymagającą kwalifikacji, zgłaszały się 24 osoby. Teraz jest ich 20. Spadek jest większy w sektorze średnich kwalifikacji: zamiast 19 podań jest 10. W przypadku kwalifikacji najwyższych również zanotowano spadek liczby kandydatów - średnio zamiast ośmiu zanotowano sześciu.
Jak skarżą się pracodawcy, taka pomniejszona pula poważnie ogranicza możliwość wyboru dobrego pracownika. Połowa organizacji deklaruje, że by przyciągnąć kandydatów, podwyższa proponowane wynagrodzenia.
Jest już reakcja rządu. - Unijni obywatele mają wielki wkład w naszą gospodarkę - czytamy w oświadczeniu. Rząd deklaruje, że po brexicie wciąż z otwartymi ramionami będzie witać tych, którzy ciężko pracują. Jednocześnie jednak Zjednoczone Królestwo uzyska kontrolę nad tym, kto wjeżdża na jego terytorium.
msze