Operacja odbijania zakładników dobiegła końca. Według najnowszego bilansu ponad 122 osoby zostały ranne w ataku. Media mówią o 500 osobach, które mogły być przetrzymywane w budynku jako zakładnicy.
Do szkoły w Peszawarze, prowadzonej przez armię, wtargnęło rano dziewięciu uzbrojonych i umundurowanych napastników - w chwili, gdy uczniowie przechodzili szkolenie z pierwszej pomocy, prowadzone przez wojskowych ratowników medycznych. Jeden z terrorystów zdetonował ładunek wybuchowy, który miał przy sobie, a pozostali rozbiegli się po klasach i zaczęli strzelać do dzieci i pracowników.
Szkoła szybko została otoczona przez żołnierzy pakistańskich sił specjalnych, którzy zaatakowali budynki. Udało się z nich wyprowadzić kilkuset uczniów. Żołnierze przez prawie 9 godzin walczyli z terrorystami, którzy zabarykadowali się w budynkach. Około 14.00 zabito ostatniego z nich. Żołnierze przeszukali następnie szkołę, rozbrajając pozostawione przez terrorystów ładunki wybuchowe.
Do ataku, jednego z najtragiczniejszych w historii Pakistanu, przyznali się tamtejsi talibowie. Oświadczyli, że jest to odwet za ataki armii na ich rodziny i dzieci. W ostatniej ofensywie armii w prowincji Północny Waziristan miały zginąć setki talibów. Uczniowie zaatakowanej szkoły, w wieku poniżej 16 lat, to w większości dzieci żołnierzy. Atak na szkołę w Peszawarze był najbardziej krwawą do tej pory akcją pakistańskich talibów.
Atakiem w Peszawarze jest wstrząśnięta pakistańska laureatka nagrody pokojowej nagrody Nobla, Malala Yousafzai. Oświadczyła, że niewinne dzieci nie powinny być ofiarami takiej tragedii. - Potępiam ten ohydny i tchórzliwy akt i jestem z rządem i siłami zbrojnymi Pakistanu, których działania w obliczu tych strasznych wydarzeń są godne pochwały - napisała 17-letnia laureatka nagrody Nobla.
Także premier Pakistanu Nawaz Sharif potępił atak na szkołę i pojechał na miejsce tragedii. - Nie mogę zostać w Islamabadzie (stolica). To narodowa tragedia rozpętana przez barbarzyńców. To były moje dzieci - oświadczył w komunikacie.
Z różnych krajów napływają słowa potępienia zamachu i współczucia dla jego ofiar. Także Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych w oficjalnym oświadczeniu potępiło dzisiejszy zamach w Pakistanie. Jak czytamy w oświadczeniu, MSZ stanowczo sprzeciwia się wszelkim aktom terroru, a tym bardziej, jeśli skierowane są one wobec najbardziej bezbronnych i niewinnych, czyli dzieci.
Podniosły się jednocześnie głosy krytyki. Część ekspertów zarzuca władzom Pakistanu brak strategii walki z terroryzmem. - Pierwszą rzeczą, której potrzebujemy, jest strategia walki z terroryzmem na szczeblu politycznym, a nie tylko wojskowym, czy administracyjnym, jak dotąd - mówi dziennikarz i ekspert od spraw islamskich Farrukh Pitafi.
Z kolei dr Hussan Szaked z Islamabadu zwraca uwagę, że walka terrorystów islamskich przenosi się na nowy poziom. Będzie to wymagało od władz podjęcia specjalnych środków. - Nowym elementem sytuacji po ataku na wojskową szkołę jest konieczność stałej ochrony takich instytucji, niezależnie od tego, gdzie będą usytuowane - podkreśla.
Wieloletni korespondent Polskiego Radia w Indiach i Pakistanie Krzysztof Renik spodziewa się, że w najbliższym czasie aktywność talibów będzie coraz większa. - Zarówno Waziristan, jak i kilka innych terytoriów plemiennych otaczających Peszawar to miejsca, w których mają swoje bazy talibowie z Afganistanu i ugrupowania islamskie działające w samym Pakistanie. Granica pomiędzy Afganistanem a Pakistanem jest granicą iluzoryczną. Jej uszczelnienie w tej chwili jest praktycznie niemożliwe i można oczekiwać, że wraz z wycofywaniem wojsk sojuszniczych z Afganistanu aktywność talibów na pograniczu pakistańsko-afgańskim będzie rosła - uważa Renik.
JU/IAR/PAP/BBC, Geo TV