Wydarzenia "Open studios" odbywają się na całym świecie, w określone dni artyści otwierają swoje pracownie dla publiczności i zwykle tworzą z tej okazji niewielką wystawę.
W akcji wziął udział także Tomasz Ciecierski, który należy do grona najwybitniejszych współczesnych malarzy polskich. Charakterystyczną cechą jego twórczości "jest konstruowanie prac, zarówno rysunkowych, jak i malarskich, z fragmentów, osobnych płócien lub kartek, z których składa większe całości. Wybór takiej strategii artystycznej podyktowany był, między innymi, upodobaniem artysty do zestawiania różnorodnych formalnie elementów w obrębie jednego dzieła” – czytamy na Culture.pl
Co ciekawe, jego pejzaże powstają zawsze w pracowni, artysta nie maluje w plenerze. Jego obecne studio jest trzy razy mniejsze od poprzedniego, a artysta trochę narzeka na brak miejsca. Niestety, wynajęcie większej powierzchni byłoby dla niego zbyt dużym wydatkiem. – Tam się wspaniale malowało – wspominał poprzednie studio Tomasz Ciecierski. A jak się pracuje w nowym miejscu?
- Na samym początku bałem się, że będą mi przeszkadzali chodzący po korytarzu pracownicy, teraz ich w ogóle nie słyszę, no i polubiłem to miejsce. Jak się wie, co się robi, cel jest mniej lub bardziej precyzyjny, to właściwie można malować w każdych warunkach. Te są dobre i tu mi się dobrze pracuje – oceniał w "Kwadransie bez muzyki” artysta.
W jego okolicy bardzo dużo się dzieje, poprzez okno obserwuje podjeżdżające "gigantycznej wielkości ciężarówki”, w okolicy znajdują się składy, gdzie reperuje się rowery wyścigowe, znajdują się też: pracownia makiet architektonicznych, renowacja mebli, szkółka malarska i pracownie rzeźbiarskie.
W pracowni malarza jedna ściana jest w całości oszklona, ale "nie ma tutaj silnego słońca”. Malarz przychodzi tu codziennie, spędza w niej po 5-6 godzin, czasami więcej, wszystko zależy od jego tempa pracy i od tego, czy nie trzeba "załatwić sprawy na mieście”. Gdy pracownicy skończą pracę, to może głośniej słuchać muzyki - przede wszystkim minimalizmu: Tomasza Stańko, Keitha Jarretta, Gustava Mahlera czy Maxa Richtera.
- Nie mam tutaj komputera, słucham radia i mam święty spokój – zwierzał się Tomasz Ciecierski.
W audycji Pawła Siwka odwiedziliśmy też pracownie: Izabeli Chamczyk i Karola Radziszewskiego.
pp/jp