- Carl Seelig opublikował jedną z karteluszek, opatrując ją adnotacją, że chodzi tu o tajemnicze dzieło Walsera, które prawdopodobnie jest niemożliwe do odszyfrowania - opowiadał Arkadiusz Żychliński. - Później jednak młody doktorant z Kolonii, Jochen Greven odczytał ten fragment i chciał podjąć się opracowania pozostałych zapisków. Nie obyło się bez problemów. Seelig początkowo zamierzał uszanować ostatnią wolę Walsera i zniszczyć cały jego dorobek. Ostatecznie jednak zdecydował się udostępnić dzieło. W końcu, w latach 1980-2000 utwór odcyfrowali Werner Morlang i Bernhard Echte - powiedział tłumacz.
Rękopis "Mikrogramów" to fragmenty przypadkowych kartek - kopert, blankietów, rachunków, gazet, pism urzędowych - zapisanych miniaturowymi literami za pomocą uproszczonej pisowni niemieckiej zwanej Kurrent. Drugi z tłumaczy dzieła, Łukasz Musiał mówił w Dwójce, co doprowadziło do tak szczególnej formy zapisu. - Kryzys psychiczny i twórczy sprawił, ze Walser nie był dłużej w stanie używać pióra - opowiadał. - Zamienienie go na ołówek było bardzo istotne z psychologicznego punktu widzenia. Ołówek to dla niego narzędzie mniej zobowiązujące, stwarzające wrażenie pewnej tymczasowości - dodał.
Była to też dla pisarza szczególnego rodzaju terapia, którą stosował wobec - jak to określił w jednym z listów - "zmęczenia ręki". - Sam Walser mówi, że sięga po ołówek, by od nowa nauczyć się pisać - mówił Łukasz Musiał. - Było w tym coś z dziecięcej zabawy, ale też dziecięcej ciekawości i otwartości. W istocie to poważna praktyka odkrywania oraz opisywania świata na nowo - powiedział.
Zapraszamy do wysłuchania rozmowy Doroty Gacek z tłumaczami "Mikrogramów", które ukazały się nakładem Korporacji Ha!art.
mc