- Od wielu lat zajmuje się związkami muzyki tradycyjnej z tożsamością. Wcześniej nie sądziłam jednak, że muzyka może być tak skuteczną formą terapii, że faktycznie może pomagać ludziom w wyjść z ciemności - deklarował gość Marii Baliszewskiej w magazynie "Źródła".
Małgorzata Wosińska opowiadała o swoich podróżach do Rwandy, gdzie powstawał jej doktorat. - Trauma Hutu i Tutsi ma szczególny charakter, bowiem ludobójstwo dotyczyło tam często osób najbliższych: mężowie zabijali żony, matki mordowały dzieci - podkreśliła. - Na poziomie politycznym ten konflikt udało się zażegnać. Pozostało jednak wielkie napięcie, złamanie tożsamości. Wielu z tych ludzi nie potrafi normalnie funkcjonować w warunkach pokoju - dodała.
Etnolog zwróciła jednocześnie uwagę, że wielki potencjał tkwi we wspólnym dziedzictwie kulturowym Hutu i Tutsi: języku, muzyce, tańcach. Co istotne, owo dziedzictwo ma charakter niematerialny, więc po katastrofie nie tak trudno było go odbudować. Kulturową wspólnotę postanowili wykorzystać rwandyjscy politycy. - Obrady parlamentu poprzedzone są wspólnym śpiewaniem pieśni, które budują poczucie jedności. Z kolei do szkół powszechnych wprowadzono obowiązek nauki tańca Intore. To taniec królewski, z elementami sztuki walki, przypominający nieco capoeirę - wymieniała Małgorzata Wosińska.
Podkreśliła jednak, że od tych "przymusowych" praktyk o wiele istotniejsze są, niepodlegające kontroli państwa, msze połączone ze śpiewaniem tradycyjnych pieśni. O ich terapeutycznym działaniu na jednostki i wspólnotę mowa była w audycji "Źródła". Zachęcamy do wysłuchania nagrania.
mm/mc