Alain Resnais, autor słynnych filmów "Zeszłego roku w Marienbadzie" i "Hiroszima, moja miłość", zmarł 1 marca. Jeszcze w lutym na festiwalu w Berlinie można było obejrzeć jego ostatni obraz "Kochać, pić, śpiewać". Przyniósł on 91-letniemu mistrzowi nagrodę Alfreda Bauera przyznawaną filmom, które otwierają horyzonty sztuki filmowej. Ze względu na stan zdrowia reżysera wyróżnienie odebrała jego żona, znana francuska aktorka Sabine Azéma.
Francuska Nowa Fala po śmierci Alaina Resnais’go wydaje się należeć do historii. Większość przedstawicieli tego nurtu także już odeszła. Nieliczni żyjący, jak Jean-Luc Godard i Agnès Varda, są dosyć leciwi. W "Sezonie na Dwójkę" rozmawialiśmy o tym, jak potoczyły się losy twórców Nowej Fali, jaki był jej wpływ na światowe i polskie kino, a także jakie było w niej miejsce samego Resnais’go, którego twórczość zdawała się od początku wykraczać daleko poza jej ramy.
Prof. Tadeusz Lubelski, autor książki "Nowa Fala. O pewnej przygodzie kina francuskiego", wspominał, że gdy jako chłopiec obejrzał kilka nowofalowych filmów, największe wrażenie zrobiły na nim dzieła Alain Resnais’go, szczególnie "Zeszłego roku w Marienbadzie". – Ten film świetnie trafił w zbiorową potrzebę kina nowego, przełomowego, cudownego, w którym nie wiadomo do końca, o co chodzi, ale które dotyka jakiejś emocjonalnej prawdy – opowiadał filmoznawca.
Dla Andrzeja Kołodyńskiego, redaktora naczelnego miesięcznika "Kino", najważniejszym filmem francuskiej Nowej Fali jest z kolei "Hiroszima, moja miłość". – Ten obraz jeszcze dziś bez przerwy łamie jakieś reguły – powiedział. Józef Gębski wyznał zaś, że to właśnie twórczość Alaina Resnais’go zdecydowała, że został takim dokumentalistą, jakim jest. – Ta postać prześladowała mnie od bardzo dawna – mówił wielbiciel francuskiego kina. – Resnais jest twórcą filmu o sztuce. Jego dokumenty - "Van Gogh", "Gaugin", "Cała pamięć świata", "Śpiew styrenu" - otworzyły nową epokę kina współczesnego. To nie są filmy oparte na łańcuchu przyczynowo-skutkowym. Łączą one wszystkie możliwe sztuki w jedną całość – dodał.
Audycję prowadziła Anna Fuksiewicz.
Andrzej Kołodyński i Józef Gębski w studiu Dwójki; foto: Grzegorz Śledź/PR2
mc, gs