"Mielić" i "mleć", "obejrzeć" i "oglądnąć", "wybuchła" i "wybuchnęła". "Klusek" i "kluska", "profesorzy" i "profesorowie", "kwadransy" i "kwadranse". Wariantywność języka spędza sen z powiek tym użytkownikom polszczyzny, którzy woleliby nie mieć wyboru i stosować się do bezwzględnych reguł poprawności. Tymczasem możemy odmieniać zarówno "tapczana", jak i "tapczanu", możemy powiedzieć "dwaj przyjaciele szli" albo "dwóch przyjaciół szło".
- W języku potocznym wariant oznacza inny sposób wykonania czegoś. Wariant językowy to środek oboczny, równoległy w stosunku do innego, pełniący w zasadzie tę samą funkcję - tłumaczyła Agata Hącia.
Warianty językowe pełnią wiele funkcji. Jedną z nich jest umożliwienie dobrania odpowiedniego stylu na potrzeby naszych wypowiedzi. - Inaczej pisze urzędnik, inaczej naukowiec - zwracał uwagę prof. Jerzy Podracki.
Wariantywność wiąże się też ze współistnieniem normy starannej i potocznej. Zgodnie z tą pierwszą "jemy kotlet", potocznie zaś "jemy kotleta". W języku starannym mówimy "piszę SMS", a potocznie możemy powiedzieć "piszę SMS-a".
- Zgodnie z gramatyką powinna się tu pojawić odmiana biernika: piszę blog, jem kotlet, kupuję laptop, ale w tej funkcji biernikowej coraz częściej pojawia się końcówka dopełniaczowa "-a". Niektóre z tych form zwyciężyły, niektóre są jeszcze w sytuacji równowagi - zauważał prof. Jerzy Podracki.
To samo dotyczy akcentów w takich wyrazach jak "matematyka", "gramatyka", "siedzieliśmy", "robiliśmy". W języku starannym powinniśmy akcentować na trzecią sylabę od końca. W języku potocznym dopuszczalny jest akcent na drugiej sylabie.
Skąd biorą się warianty w języku i jak owa "klęska urodzaju" jest związana z normą językową? O tym w Dwójce opowiadali językoznawcy: Agata Hącia i prof. Jerzy Podracki.
Audycję przygotowała Małgorzata Tułowiecka.