Fantastyczny powrót Lema!

Ostatnia aktualizacja: 11.04.2012 20:03
Koszmarna charakterystyka postaci, upiorne struktury fabularne. Philipp K. Dick nie wierzył, że taki pisarz istnieje. Uważał, że to kryptonim międzynarodowej siatki szpiegowskiej: Stanisław Lem.
Audio
Stanisław Lem w roku 1966. Zdjęcie udostępnione przez Wojciecha Zemka, sekretarza autora.
Stanisław Lem w roku 1966. Zdjęcie udostępnione przez Wojciecha Zemka, sekretarza autora. Foto: Wikimmedia Commons, lic. GNU

Powrót wizjonera

Gruntownie wykształcony, był jednocześnie wizjonerem. Przewidywał nie tylko zmiany techniki czy postępy nauki, ale przede wszystkim zajmował się analizą psychologiczną i społeczną zarówno jednostek, jak i społeczeństw.

- "Ananke" to opowiadanie, które w gruncie rzeczy się spełniło – mówił w "Sezonie na Dwójkę” prof. Jakub Zdzisław Lichański. – Jesteśmy tak bardzo uzależnieni od maszyn, komputerów, że gdyby coś się z tym stało, to lądujemy w XVIII wieku co najmniej, a może i w średniowieczu. Nie umiemy już rozwiązywać problemów. Lem przed tym przestrzegał.

Między Dostojewskim a Mannem

Stanisław Lem przedstawiał w swych książkach idee i problemy filozoficzne. Jedną z jego obsesji był problem komunikacji, a właściwie jej braku: mówił o niemożności porozumienia się między cywilizacjami. Jednak to intensywne nasycenie tej wielogatunkowej prozy zagadnieniami filozoficznymi sprawiło, że - jak twierdził gość Dwójkowej audycji - ucierpiała na tym fabuła i charakterystyka postaci.

- Weźmy "Solaris" czy "Eden". Charakterystyki postaci w ogóle nie ma – analizował prof. Lichański. – Postaci są płaskie. Z punktu widzenia czysto fabularnego to są rzeczy kiepskie. Natomiast jeśli chodzi o problematykę, to nie znam lepszej literatury tak głęboko poruszającej istotę komunikacji społecznej jak "Eden". Z kolei Solaris mówi o tym, że nie można przekroczyć bariery między "ty" i "ja". A to, co się we "mnie" dzieje, tego nawet "ja" nie do końca rozumiem.

Jak podkreśla prof. Lichański, analiza problematyki psychologiczna, jaką oferuje "Solaris", jest jedną z lepszych w całej historii literatury. Lem staje tu ramię w ramię z Dostojewskim czy Mannem. Na kilku arkuszach potrafił przedstawić problem, z jakim inni pisarze borykali się bezskutecznie w wielotomowych dziełach.

Fenomen Lema

- Słabość literacka Lema jest świadomym zabiegiem – twierdzi Wojciech Orliński. – Bierze on sprawdzone schematy z literatury marynistycznej i wypełnia je swymi ideami. To z powodu tych schematów wszyscy na statku są mężczyznami. Problematyka tych utworów jest tak ważna, że gdyby wprowadzić wielorasową czy wielopłciową (w końcu jesteśmy w przyszłości) załogę, rzecz stałaby się tak skomplikowana, że aż nieczytelna.

Twórczość Lema jest arcypolska: to, jak określili rozmówcy Hanny Marii Gizy, Sienkiewicz wymieszany ze współczesną nauką i zaawansowaną matematyką. Ucieczka w literaturę science-fiction (choć w istocie nie da się gatunkowo dookreślić poszczególnych utworów pisarza) ułatwiała kontakty z cenzurą. Więcej było wolno: można było krytykować stosunki społeczne panujące na innych planetach. Lem pokazał drogę wielu pisarzom w całym regionie.

Dlaczego Lem porywa? Dlaczego fascynuje? Jak mówi prof. Lichański, Lem  uruchamia naszą wyobraźnię: "to, czego nie dopisał, my dopowiadamy". Wciąga nas w opisywane sytuacje, czujemy się bohaterami opowiadanej historii. Zastanawiamy się, jak byśmy się zachowali w podobnej sytuacji.

Lem wraca – i nic dziwnego. To przecież czytelnicy powracają do Lema.

 

(krzk)

Audycję przygotowała Hanna Maria Giza. Zapraszamy do wysłuchania tej rozmowy.

Czytaj także

Lem - człowiek wszechstronny

Ostatnia aktualizacja: 12.09.2011 09:53
Przewidział powstanie internetu, inżynierii genetycznej czy rzeczywistości wirtualnej. Nakład jego książek to ponad 30 milionów egzemplarzy na całym świecie. Dziś mija 90. rocznica urodzin Stanisława Lema.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Google uczciła 60. rocznicę pierwszej książki Lema

Ostatnia aktualizacja: 23.11.2011 11:48
Z okazji 60. rocznicy ukazania się pierwszej książki polskiego fantasty Stanisława Lema - "Astronautów" - wyszukiwarka Google zamieściła dowcipną animację.
rozwiń zwiń