Rok 2025 został ustanowiony przez Sejm Rzeczypospolitej Polskiej Rokiem Wojciecha Jerzego Hasa w stulecie jego urodzin. Takie filmy, jak "Pożegnania", "Jak być kochaną", "Rękopis znaleziony w Saragossie", "Lalka" czy "Sanatorium pod Klepsydrą" trwale wpisały się w historię nie tylko polskiej kinematografii. Jego obrazy, które inspirują do dziś, są pełne symboliki i wielowarstwowych metafor i pozostają aktualne aż do dziś.
29:20 Rozmowy po zmroku 12 luty 2025 22_30_15.mp3 Jerzy Wojciech Has - człowiek, który odkrył kino (Rozmowy po zmroku/Dwójka)
Początek drogi do reżyserii
Na twórczość Wojciecha Jerzego Hasa istotny wpływ miała edukacja. Droga do reżyserii wcale nie była prosta, a wybór takiego zawodu w okresie powojennej Polski nie był łatwy, zwłaszcza w kontekście cenzury i trudnej sytuacji politycznej.
- Has był bardzo krakowską postacią. W Krakowie się urodził i tam spędził całą młodość. On jest rocznik 1925, więc przed wojną już matury nie mógł zdać. W czasie wojny zaczął studiować w takiej uczelni, która się nazywała Kunstgewerbeschule. To była jedyna szkoła sztuk użytkowych, nieoficjalna Akademia Sztuk Pięknych dla ludzi, którzy o niej marzyli, a nie mogli na uczelnię krakowską przy placu Matejki wstąpić, bo ona nie była dostępna dla Polaków. Tam poznał Skarżyńskiego, Kantora, Bronisława Pawlika - później swojego aktora. I marzył o malarstwie. Jak to było możliwe, zaraz po wojnie, zapisał się na malarstwo na Akademię Sztuk Pięknych, tak jak Wajda czy Kawalerowicz - wspominał prof. Tadeusz Lubelski.
Czytaj też:
Marzenie o byciu polskim Waltem Disneyem
Mimo że Wojciech Jerzy Has nie był gorliwym kinomanem, interesował się tym, co słychać w filmach. Dla siebie początkowo marzył o roli polskiego Walta Disneya, chciał tworzyć jak najlepsze filmy animowane. Do czasu, gdy spotkał się prozą Brunona Schulza.
- Taka autobiograficzna legenda głosi, że kupił sobie przedwojenne wydanie opowiadań Brunona Schulza. I jak przeczytał go, to zrozumiał, że dla człowieka zdolnego i jednocześnie człowieka honoru prawdziwy cel to tak nauczyć się bycia filmowcem, żeby móc przenieść na ekran prozę Schulza. I z tym zamiarem zapisał się na kursy przysposobienia filmowego w 1945 roku na Józefitów. Była to taka roczna szkoła filmowa, gdzie uczono też praktyki filmowej. On tam się jej nauczył - opowiadał historyk filmu.
Pierwsze przymiarki do debiutu
Szkoła filmowa na ul. Józefitów, zwłaszcza kopie przedwojennych filmów, np. francuskiego realizmu poetyckiego, które pozostawili hitlerowcy, znacząco wpłynęła na klimat wczesnych filmów Hasa.
- On porzucił malarstwo i bardzo wcześnie postanowił zostać filmowcem. Poczuł, że to jego droga, szybko zaczął robić krótkie filmy. I bardzo uparcie i konsekwentnie dążył do debiutu fabularnego. Znakomity historyk filmu Piotr Śmiałowski opublikował taką książkę "Niewidzialne filmy, uparci debiutanci", w której opisał sześć przymiarek Hasa do debiutu - od "Marionetek" do filmu "Ziemia", który w końcu zrobił za niego Jerzy Zarzycki. Wśród nich najbardziej godny żalu, że nie został zrealizowany, to "Obrazki warszawskie" według opowiadań Stanisława Dygata. I wszystko, co mu wychodziło, to były adaptacje literatury.
Pełnometrażowy debiut
Zadebiutował w 1957 roku obrazem "Pętla". Ten pierwszy pełnometrażowy film fabularny już wtedy przykuł uwagę krytyków i publiczności. Ukazuje głębokie zmagania głównego bohatera z uzależnieniem, co jest częstym motywem w twórczości Hasa.
- To jest debiut niesłychany. Film dojrzałego reżysera, który doskonale wie, czego chce, i wszystkie decyzje estetyczne zapina na ostatni guzik. Od pierwszego do ostatniego ujęcia wszystko jest przemyślane, w znakomitej współpracy z operatorem Mieczysławem Jahodą i zespołem aktorskim. Od razu wybiera też mało znanego wówczas Gustawa Holoubka. To jest właściwie aktor odkryty dla kina przez Wojciecha Hasa. On Holoubkowi pozostanie wierny prawie do końca. Taki aktor-fetysz, który może nie we wszystkich filmach, ale w większości wystąpił, aż po wspaniałą rolę w filmie pod mylącym tytułem "Nieciekawa historia" - zwrócił uwagę prof. Tadeusz Lubelski.
Wojciech Has i myślenie formą
"Pętla" została zrealizowana na podstawie prozy Marka Hłaski. Jednak film jest tylko z pozoru jego wierną adaptacją. Problem uzależnienia alkoholowego głównego bohatera Wojciech Has postanowił ująć w zupełnie inny sposób: wielowarstwowy i pełen symboli.
- U Hłaski ten problem jest dosłowny: bohater jest pijakiem, który usiłuje walczyć z uzależnieniem, ale czujemy, że przepadło, że on jest skazany. Natomiast w filmie ten problem ma wymowę egzystencjalną. Bohater jest bliżej nieokreślonym artystą, człowiekiem naznaczonym dramatem egzystencjalnym. I wszystkie decyzje obrazowe i dźwiękowe u Hasa o tym przypominają - opowiadał gość Dwójki.
- Ten film jest w taki sposób skonstruowany od pierwszego ujęcia, gdzie jest pętelka zrobiona z przewodu telefonicznego; więc to już wszystko jest aluzja do tytułu. Od "osiem" - pierwszego słowa, które w filmie pada z ust Holoubka, liczącego kolejne uderzenia zegara u zegarmistrza, a "osiem" to jest przecież pętla. Od początku widz obserwuje nie tyle fabułę, co całą sieć powiązań i pomysłów realizatorskich, które mają wzbogacić podstawowy problem. Innymi słowy, Has wprowadza coś, czego wcześniej w kinie polskim nie było, mianowicie myślenie formą. On zmusza odbiorcę do tego, żeby przyglądał się warsztatowi - mówił prof. Tadeusz Lubelski.
***
Tytuł audycji: "Wojciech Has - alchemik kina" w cyklu Rozmowy po zmroku
Przygotowanie: Marcin Pesta
Gość: prof. Tadeusz Lubelski (historyk i krytyk filmu)
Data emisji: 12.02.2025
Godzina emisji: 22.30
am/kor