Są porównywani do legendarnego Zielonego Balonika i Kabaretu Olgi Lipińskiej. Warszawską publiczność przyciągają na swoje przedstawienia żywiołowością, humorem i ale też ironicznymi komentarzami wydarzeń z życia stolicy. Założenia ideowe Pożaru w Burdelu, zdaniem współzałożyciela tego kabaretu Michała Walczaka, najlepiej oddaje nazwa trupy.
– Nasz metoda twórcza polega na otwarciu się na chaos skojarzeń oraz braku obaw przed pewnym rodzajem głupoty. Przygotowując przedstawienie, staramy się stworzyć sobie z pracownikami przestrzeń rozluźnienia umysłu – wyjaśniał w "Kwadransie bez muzyki”.
Znakiem rozpoznawczym Pożaru w Burdelu jest spontaniczności aktorów, którzy chętnie wchodzą w interakcję z publicznością . - Z naszymi widzami jest jak z kibicami, głośno wyrażają swoją aprobatę lub niezadowolenie. Czasami podczas przedstawień czuję się jak piłkarz na boisku podczas meczu – zauważała aktorka Agnieszka Przepiórska.
Michał Walczak zwracał uwagę na paradoks widowni, która chce być obrażana i prowokowana, i za każdym razem zachęca aktorów, żeby przekraczali kolejne granice. - Jest to pewien wyścig z tą potrzebą mięsa i krwi, potrzebą intensywnego przeżycia. My próbujemy to jakoś wybalansować.
Więcej na temat Pożaru w Burdelu – w nagraniu audycji "Kwadrans bez muzyki".
Audycję przygotowała Aldona Łaniewska-Wołłk.
bch/jp