Dzieło to zasłynęło jako najdrożej sprzedany obraz żyjącego artysty; zostało bowiem kupione przez Romana Abramowicza za kwotę 33,6 mln dolarów w nowojorskim domu aukcyjnym Christie's. Tytuł obrazu - w zasadzie nie dający się przełożyć na język polski - odwołuje się do zawodu modelki. Lucy Tiley, która wówczas pełniła funkcję zbliżoną do księgowej w urzędzie zatrudnienia, stała się jedną z ikon malarstwa Freuda.
Tiley była modelką niezwykłą, chociażby ze względu na swoją masę przekraczającą 130 kilogramów. - Jej ciało wygląda, jakby było pozbawione mięśni i szkieletu. Właśnie dlatego zainteresowało Freuda, którego fascynowała skóra, studiowana centymetr po centymetrze - wyjaśniała dr Grażyna Bastek.
Gość Michała Montowskiego dodał, że naturalistyczna praktyka Freuda wiązała się z wyczerpującymi sesjami. - On nigdy nie malował bez modela. Sesje trwały po 6-7 godzin i zwykle wiązały się z karkołomnymi pozami. Portret Lucy Tiley przyjął postać, którą znamy, bo znużona modelka po prostu zasnęła podczas pracy - mówiła.
Dlaczego Freud posiadał dwie pracownie? Co łączyło go z Tycjanem oraz Rubensem? I jaki był sekret jego powodzenia, nie tylko artystycznego...? Zapraszamy do wysłuchania nagrania audycji z cyklu "Jest taki obraz".
mm/mc