Jeśli ktoś nie miał okazji widzieć go we florenckim muzeum Uffizi, to zna malowidło z reprodukcji i to na wszelakich nośnikach, wliczając w to domowe pantofle.
"Narodziny Wenus" stanowią kwintesencję malarstwa wczesnego renesansu, dzieło znakomicie reprezentuje nastrój i estetykę dworu medycejskiego – skomplikowane spekulacje neoplatońskich filozofów, liryczną dworską poezję i zamiłowanie do antycznych wzorców. Postać Wenus wzorowana jest na antycznym typie Venus pudica (wstydliwej Wenus).
Natchnieniem Botticellego był zapewne poemat Angelo Poliziano "Giostra". Opisane są w nim wyimaginowane reliefy wykonane przez Wulkana na bramie pałacu Wenus. Jeden z nich przedstawiać miał narodziny bogini. Ideowa treść obrazu jest jednak znacznie głębsza – kryje się w nim prawdopodobnie alegoryczna, neoplatońska koncepcja miłości. Personifikacje wiatrów, które podmuchami pchają Wenus ku brzegowi morza, to oznaki namiętnej, ziemskiej miłości, podczas gdy Hora, oczekująca z płaszczem na przybycie bogini, uosabia czystość – miłość niebiańską.
Być może Botticelli pragnął również wyobrazić sobie i odtworzyć, znane jedynie z opisów, zaginione dzieło antycznego malarza Apellesa. Antyk był bowiem potężną siłą, działającą na wyobraźnię humanistów medycejskiego dworu. Czy jednak chcielibyśmy, aby kobiety o urodzie Wenus Botticellego kiedykolwiek zeszły z obrazów? Czy nie bylibyśmy przerażeni ich małymi głowami, nadmiernie wydłużonymi szyjami i potężnym tułowiem…?
***
Tytuł audycji: Jest taki obraz
Prowadzi: Michał Montowski
Gość: dr Grażyna Bastek
Data emisji: 16.09.2018
Godzina emisji: 11.00
bch/jp