Nie wiemy, dla kogo ten obraz powstał, ale wiemy kiedy. Nad lustrem widnieje sygnatura "Johannes van Eyck był tutaj – 1434". Wedle interpretacji Erwina Panofskyego obraz jest rodzajem certyfikatu zawartego małżeństwa, a każdy przedmiot przedstawiony na obrazie ma znaczenie symboliczne. Mówi o wierności małżeńskiej, czystości i obecności Boga.
- Kilka lat temu interpretacja ta załamała się, gdy zaczęto weryfikować tożsamość przedstawionych na obrazie osób. Giovanni Arnolfini ożenił się dziesięć lat później , niż powstał obraz. Co więcej, wydaje się możliwe, że postać na obrazie to Arnoldus de Fin, brugijski muzyk i śpiewak.
Gest podniesionej ręki, niczym do przysięgi małżeńskiej, też jest dziś reinterpretowany. Badania rentgenograficzne wykazały, że malarz poszukiwał odpowiedniego układu ręki. Gdyby to miał być standardowy gest przysięgi, przemalowania nie byłyby konieczne. Obecnie uważa się, ze gest mężczyzny jest gestem powitania wchodzących do komnaty osób (których odbicie widać w okrągłym lustrze za ścianą).
Wnętrze to nie sypialnia – paradne łoże jest tylko częścią reprezentacyjnego pokoju w bogatym niderlandzkim domu. Przedmioty zaś to nie symbole, lecz – po prostu jako zwykłe, rzeczywiste przedmioty, obecne w pomieszczeniu.
- Nawet zapalona świeca, która była interoretowana przez Panofskyego jako znak obecności Boga (lux Dei), dziś postrzegana jest jako przejaw ówczesnego zwyczaju zapalania świecy, gdy do domu przychodzili goście.
O obrazie i jego wpływie na malarstwo europejskie następnych stuleci opowiadała w audycji Michała Montowskiego dr Grazyna Bastek.