Chilijczycy to ludzie wyjątkowo uroczy i wyjątkowo przystosowani przez naturę do stałego pomagania sobie nawzajem, ponieważ w kraju tym istnieje stałe zagrożenie trzęsieniami ziemi.
Tak w archiwalnym nagraniu z roku 1969 opowiadał polski publicysta i politolog Edmund Osmańczyk. Goście audycji "Słuchaj świata" potwierdzali, że do dziś to poczucie jedności i odpowiedzialności za innych w chwilach klęsk żywiołowych jest w Chilijczykach bardzo silne.
- Z jednej strony mają oni bardzo duży szacunek do trzęsień ziemi z racji niebezpieczeństwa, z drugiej chętnie opowiadają anegdoty na temat tego, kto co robił np. w trakcie wielkiego trzęsienia z roku 2010 - opowiadała Monika Trętowska, korespondentka Polskiego Radia w Chile. Ponieważ w kraju tym ziemia trzęsie się praktycznie codziennie, alert jest ogłaszany dopiero wtedy, kiedy wstrząsy przekroczą 7 stopni w skali Richtera.
- Wszystko w domach chilijskich poustawiane jest z myślą o tym, że w każdej chwili może przyjść silne trzęsienie ziemi - zauważał gość audycji. - Zaobserwowałam pewne zachowania, które pomagają w trakcie silnych wstrząsów: ciężkie rzeczy są stawiane na podłodze, np. ciężkie książki są na najniższej półce, szklane kieliszki są z kolei zabezpieczone taśmą albo gumką, żeby się nie rozbiły...
Trzęsienia ziemi to nie jedyne "atrakcje" czekające na turystów chcących zwiedzić Chile. O zapierających dech w piersiach widokach pustyni Atakama i krajobrazach Patagonii, które zdaniem prof Lecha Miodka przypominają Mazury, tyle że wzbogacone stożkami wulkanów - w nagraniu audycji.
Gośćmi Kuby Borysiaka i Bartosza Panka byli Lech Miodek z Centrum Studiów Latynoamerykańskich na UW, Lidia Sufisz z Proyect Domeyko oraz Monika Trętowska - korespondentka Polskiego Radia w Chile.
bch/jp