Rytmy postkolonii: duchowe i muzyczne światy Malawi

Ostatnia aktualizacja: 29.11.2024 13:00
W piątkowych Źródłach przeniesiemy się do północnego Malawi, gdzie dźwięk kształtuje nie tylko codzienność, ale także przestrzenie duchowe i społeczne. Naszym gościem będzie dr Piotr Cichocki, autor książki "Wzmacniane modlitwy. Dźwięk w społeczno-duchowych światach postkolonii".
Audio
  • Rytmy postkolonii: duchowe i muzyczne światy Malawi (Dwójka/Źródła)
Okładka ksiąki Wzmacniane modlitwy. Dźwięk w społeczno-duchowych światach postkolonii
Okładka ksiąki Wzmacniane modlitwy. Dźwięk w społeczno-duchowych światach postkoloniiFoto: słowo obraz terytoria

Dźwięk w społeczno-duchowych światach postkolonii. To niezwykła opowieść o rytuałach, technologiach i muzyce, które łączą tradycję z nowoczesnością, lokalne wierzenia z globalnymi wpływami.

Z dr. Piotrem Cichockim (Uniwersytet Warszawski) rozmawiamy o praktykach religijnych, w których dźwięk jest medium kontaktu z sacrum – od rytuałów uzdrawiających vimbuza po dynamiczne nabożeństwa w elektryfikowanych kościołach chrześcijańskich. Zastanowimy się, jak kolonializm i globalizacja wpłynęły na religijne dźwięki północnego Malawi i jak technologia zmienia duchowe doświadczenia.

O książce:

Działalność misji chrześcijańskich z przełomu XIX i XX wieku spowodowała w społeczeństwie dzisiejszego Malawi fundamentalny rozłam, dotyczący zarówno życia religijnego, jak i społecznego. Przez pryzmat tego rozłamu Piotr Cichocki bada współczesne praktyki głosowe stosowane w kościołach chrześcijańskich oraz lokalnych zwyczajach religijno-medycznych (vimbuza). W praktykach tych ujawniają się (lub zostają upozorowane) rozmaite podmiotowości wiernych. Dźwięki stanowią bowiem niewidzialne spoiwo – zarówno doświadczenia codzienności, jak i działań niecodziennych, rytualnych. Wybrzmiewają w przestrzeni publicznej, w świątyniach, w mediach. Pomagają dotrzeć do ludzi. Są przejawem kreatywności i źródłem rozrywki. Pośredniczą między ludźmi i duchami, umożliwiają wzmocnienie modlitwy.

Książka została opracowana na podstawie długotrwałych badań terenowych w północnym Malawi. Piotr Cichocki w nieoczekiwany sposób splata w niej ścieżki myślenia i dyscypliny: antropologię dźwięku i akustemologię, postkolonializm i religionzawstwo, etnografię zaangażowaną i afrykanistykę [mat. wydawcy].

Piotr Cichocki od kilkunastu lat łączy swoje zainteresowania: antropologię społeczną wokół problemy współczesności (wpływ nowoczesności i kolonializmu na społeczność, podmiotowość kolonizowanych społeczności) i muzykę integruje na różnych poziomach. Jest badaczem, antropologiem społecznym i antropologiem kultury, ale też producentem muzycznym i wydawcą.

- Chciałem nadać swoim badaniom wymiar dekolonialny. Nie wpisywać się w schemat białego podróżnika-badacza, który uprzedmiatawia lokalne kultury i wynosi z tego korzyść – książkę – wspomina Cichocki. – Moim pierwszym kokiem było skontaktowanie się z kilkoma afrykańskimi uniwersytetami: w Zimbabwe, Botswanie i Malawii zaproponowanie swoistej wymiany. Najlepszy kontakt złapałem z Uniwersytetem Mzuzu. Od 2016 rozpoczęliśmy współpracę. Mieszkałem na tamtejszym kampusie, prowadziłem wykłady, jednocześnie prowadząc badania. To był początek drogi pełnej zakrętów i zaskakujących zwrotów akcji. Finalnie efektem moich badań stało się… założenie wytwórni muzycznej 1000 Hz. To projekt zawierający zarazem etnomuzykologię, antropologię dźwięku, ale i nurty dyscyplin mówiących o współpracy z lokalnymi społecznościami.

Co to jest vimbuza?

- Ważny moment moich badań to ten, gdy zacząłem współpracować ze śpiewakami i tancerzami wykonującymi vimbuza. Ten taneczno-muzyczno-rytmiczny „styl” wg Malawijczyków bardzo wpisuje się w tradycję północy tego kraju. Wkrótce okazało się, że vimbuza jest czymś więcej. Nie można go rozpatrywać tylko jako elementu tradycyjnej kultury. To zjawisko łączy się z medycyną, kultem przodków. A z drugiej strony uznawane jest, przynajmniej oficjalnie, jako oznaka zacofania, coś, co wiąże się ze złymi duchami i opętaniem.

Trzech bębnistów, chór śpiewaków i wszyscy uczestniczący w vimbuza, szeleszcząc, klaszcząc, by wzmocnić rytm. W środku tkwi tancerz – wedle praktykujących vimbuza podnoszą się w nim duchy, dzięki czemu jest w stanie prorokować, czarować.

- Z jednej strony mamy vimbuzę, taniec praktykowany powszechnie, choć kontestowany w sfere publicznej. Z drugiej – gospel, muzykę chrześcijańską, obecnie „zelektronifikowaną” produkowaną w mniejszych studiach dźwiękowych w Mzuzu… Zainteresowała mnie relacja między tymi dwiema sferami – mówi Cichocki. – W jaki sposób ten ukrywany, groźny dla słuchaczy taniec był obecny jawnie lub skrycie w muzyce współczesnej, elektronicznej muzyce Malawi, pokłosia intensywnej chrystianizacji.

Technologia a sacrum

- Uważam, że dośwadczenie sacrum zawsze łączy się z kontekstem materialnym. Zapewne moglibyśmy spojrzeć na te starsze praktyki religijne również w takim kontekście: ludzie posługiwali się jakimiś narzędziami do wzmacniania swojej sprawczości. Wydaje się też, że w instytucjach związanych z zachodnim chrześcijaństwem misjonarze pracowali nad zakazaniem i przekształceniem praktyk dźwiękowych. Wprowadzili fortepian, później keyboard. W czasie, gdy prowadziłem badania, wyobrażenia na temat potęgi religii miały ścisły związek z potęgą technologiczną.

Nie zabrakło wątków muzycznych – posłuchamy m.in. nagrania zespołu Tonga Boys dokonanego w jednej z malawijskich świątyń oraz muzyki z serii Digital Indigenous.

***

Tytuł audycji: Źródła 

Prowadził: Krzysztof Dziuba

Data emisji: 29.11.2024

Godzina emisji: 12.00

mg