- Z żalem stwierdzam, że polskojęzyczna notka o Meredith Monk to zaledwie jedno zdanie, a w anglojęzycznej wersji nie ma ani słowa o tym, że jej rodzina pochodzi z Polski - mówił w audycji Adam Strug.
O ile kultura amerykańska odcisnęła się niezatartym piętnem we współczesnej muzyce świata, o tyle zdaniem Adama Struga najwartościowsze jej elementy pozostają szerokiej publiczności nieznane. Przykładem jest Meredith Monk, której sztuka wokalna jest właściwie bezprecedensowa. To przejmujące do żywego onomatopeje naszego losu, egzystencjalnej grozy i smutku. Uznaje się ją za protoplastkę amerykańskiego minimalizmu muzycznego.
- Jest to zjawisko jedyne w swoim rodzaju. Krytyka muzyczna ma kłopot z zakwalifikowaniem jej roboty. Zdarzają się tacy krytycy, którzy mówią wprost, że jest to muzyka folkowa i że nawiązuje w jakiś sposób do muzyki Indian Ameryki Północnej. Poznałem się z jej muzyką za sprawą legendarnej grupy Księżyc - minimalistów warszawskich, która obecnie po trzydziestu latach się reaktywowała. Miałem wtedy wrażenie, że postała wokalna epoka Meredith Monk i natychmiast pobiegłem do swoich łomżyńskich ziomków, żeby się z nimi tym podzielić, ale nie spotkało się to ze zrozumieniem. A ja trwam w tym zachwycie już lat trzydzieści.
Posłuchaliśmy w audycji fragmentów kilku happeningów muzycznych, pojawiły się m.in.:
- "Marzenie żółwia",
- "Podwójna fiesta",
- "Zabawa na przykościelnym cmentarzu",
- "Pieśń pamięci",
- "Paryż",
- "Przerażona",
- "Kołysanka Gotham".
Meredith Monk doczekała się wielu naśladowców w świecie muzycznym. Przykładem może być wspomniana grupa Księżyc oraz kijowska grupa minimalistów Cukier Biała Śmierć.
***
Tytuł audycji: Źródła
Prowadził: Adam Strug
Data emisji: 5.03.2020
Godzina emisji: 15.15
gs