Harmonista i skrzypek Zbigniew Ciechowicz oraz wspomnienie Aldony Plucińskiej

Ostatnia aktualizacja: 06.10.2022 16:00
W dzisiejszych „Źródłach” wspominaliśmy śp. Aldonę Plucińską, przybliżyliśmy także postać Zbigniewa Ciechowicza – muzykanta-samouka, harmonisty i skrzypka z Rdzowa na Radomszczyźnie.
Audio
  • Zbigniew Ciechowicz, wspomnienie Aldony Plucińskiej (Dwójka/Źródła)
Zbigniew Ciechowicz
Zbigniew Ciechowicz Foto: Kuba Borysiak

Prawdziwy wiejski muzykant

Jego sposób gry, indywidualna pozycja trzymania instrumentów sprawiają, że obcując z nim ma się wrażenie przeniesienia do innych czasów, w inne miejsce. To taki „prawdziwy wiejski muzykant”. Zbigniew Ciechowicz po raz pierwszy chwycił za skrzypce w… 2017 roku. Zakupił je jako ozdobę na ścianę. Jednak tak się nimi zachwycił, że podjął wyzwanie nauki gry. Rok później, jako skrzypek, tryumfował, zdobywszy I miejscem na Dniach Kolbergowskich w Przysusze.

- Najlepiej mi się trzyma skrzypce, siedząc, na ramieniu. To dla mnie najwygodniejsza pozycja. W ogóle to jest niefachowe. Ale tak się nauczyłem od początku, usiadłem na fotelu i tak mordowałem, składałem głos do głosu, żeby mi coś tam wyszło. Jakbym trzymał je cały czas pod brodą to by było męczące. I do dziś mam z tym problem! Wychodzę na scenę i muszę te skrzypce trzymać inaczej. Dobrze, że to krótko trwa – śmiał się Zbigniew Ciechowicz.

Pierwszych utworów uczył się grać na rozstrojonych skrzypcach. Skąd miał wiedzieć co i jak, skoro nawet nie znał nazw strun?

- Dopiero po kilku dniach pojechałem do Jana Kmity, żeby mi to nastroił. I jak nastroił, musiałem się uczyć od nowa – dodał muzyk ze śmiechem. – Grałem z wieloma harmonistami z mojego regionu, ze względu na brak skrzypków. Wcześniej byli jeszcze bracia Gacowie, Zaraś, Jedynak. Później ostał się tylko Jan Kmita. A harmonistów w naszym terenie trochę jest. To, żeby ten zespół jakoś zabrzmiał, wyglądał, potrzebny był pełen skład. Ale na dobre mi to wyszło, od każdego czegoś się nauczyłem.

Pierwszym instrumentem Zbigniewa Ciechowicza był akordeon. Zaczął przenosić na niego zasłyszane radomskie melodie w 1994 roku. W 2019 wymienił akordeon na harmonię trzyrzędową. „Bo w Kazimierzu nie dopuszczają akordeonów”, tłumaczył. Na Festiwalu w Kazimierzu w tym roku otrzymał I miejsce w kategorii solista-instrumentalista.

- U nikogo się nie uczyłem. Moi nauczyciele to przede wszystkim tata i mama. Nikt w rodzinie nie grał, ale rodzice byli rozśpiewani. Więc uczyłem się grać ze słuchu. Później gdzieś na weselu czy na zabawie ktoś coś zagrał, czym więcej kontaktu z muzykantami, tym więcej tych melodii. Staram się to interpretować na swój sposób. Moje zdanie jest takie: najlepiej nie uczyć się grać od kogoś głos w głos, tylko nauczyć się grać od tego, co ładnie to śpiewa. Wtedy mamy ten trzon, podstawę i można to interpretować na swój sposób – mówił Zbigniew Ciechowicz.

Etnograf z krwi i kości. Aldona Plucińska odeszła 4 października 2022 r.

 Aldona Plucińska Aldona Plucińska

Wspominaliśmy także śp. Aldonę Plucińską. Zasłużona etnografka i kustoszka w Muzeum Archeologicznym i Etnograficznym w Łodzi odeszła 4 października br., w wieku 61 lat. Aldona Plucińska była w szczególności związana z działem plastyki ludowej w łódzkim muzeum. Etnografka była autorką licznych wystaw i inicjatyw na gruncie muzealniczym, a także książek i artykułów naukowych. Została odznaczona srebrnym medalem Gloria Artis – Zasłużony Kulturze oraz odznaką Zasłużony dla Kultury Polskiej.

Badaczkę, autorytet, ale i gotową do pomocy koleżankę wspominała na naszej antenie Anna Smolińska z zespołu Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego w Łodzi.

- Wybitna etnograf zgasła niespodziewanie, w ciągu miesiąca. Myślę, że wszyscy nie możemy się z tym pogodzić. Cały czas mamy wrażenie, że za chwilę do nas wróci. Pani Aldona zawsze była zapracowana. Nigdy nie odesłała mnie z kwitkiem, kiedy miałam problem, potrzebę pomocy nie musiałam jej nawet werbalizować. Pani Aldona po oczach widziała, że coś jest nie tak i potrafiła tę pomoc dać. Oferowała swoją wiedzę i pomoc wystawienniczą. Cały czas trudno mi w to uwierzyć, że za tydzień, dwa nie będziemy z panią Aldoną realizować kolejnych planów. Pani Aldona była filigranowa, w koczku, dłuższej spódnicy, niewyróżniająca się. Zawsze gdzieś biegająca. Albo pisała książkę, albo kończyła pisać, albo zaczynała pisać nową, albo przygotowywała się do jakiegoś projektu, albo jechała na prelekcję, albo jechała w delegację, albo ktoś przyjeżdżał do niej, albo ona jechała do kogoś. Etnograf z krwi i kości. Poza ogromną wiedzą miała też umiejętność przekazywania jej dalej. Jej niezwykła charyzma przyciągała do siebie ludzi.

***

Tytuł audycji: Źródła 

Prowadziła: Aleksandra Faryńska

Data emisji: 6.10.2022

Godzina emisji: 15.15