Muzykanci od węża

Ostatnia aktualizacja: 02.05.2023 16:00
„Muzykanci od węża” to nawiązanie do tytułu najnowszej książki autora: „Trzymałem węża w garści”. Dzisiejszymi bohaterami będą „węże muzyki tradycyjnej”...
Audio
Lokalny koloryt uwieczniony w książce Trzymałem węża w garści. Zdjęcie Andrzeja Bieńkowskiego
Lokalny koloryt uwieczniony w książce "Trzymałem węża w garści". Zdjęcie Andrzeja BieńkowskiegoFoto: Andrzej Bieńkowski

Andrzej Bieńkowski opowiedział o „wężach muzyki tradycyjnej”. O tym, jak trafił na ich ślad i o stylu ich gry. Nie zabrakło niepowtarzalnych anegdot, które pozwalają przenieść się w realia wsi z ostatniej dekady minionego wieku, w której muzykanci starszego pokolenia często nie grali już od kilkudziesięciu lat, ale usilnie namawiani przez Autora wracali do praktyki muzycznej.

Kazimierz Meto

- To moja wielka miłość. Muzykant, którego nie sposób zapomnieć i nie odczuwać jego wielkości. Myślę, że miał coś podobnego do Nikifora. Zamknięcie w sobie i chęć tworzenia. Jedynym, co mógł robić, było pasanie krów. Miał maleńkie poletko w pięknych Lasach Spalskich. Postawił sobie pod lasem budę. Zbitą z desek, z dachem z worków po nawozach. Całymi dniami siedział w tej budzie, gapił się na te krowy… „Jak krowy mnie widzom, to lepiej źrom”, mówił mi.

Kiedyś Kazio nie wziął ze sobą skrzypiec. Choć zawsze brał. Spytany, dlaczego, posmutniał i odpowiedział, że nie ma komu grać. Umarła babcia Koperkowa, śpiewaczka mieszkająca w pobliżu metowego pola. Gdy krowy odpoczywały, Meto ze skrzypcami szedł do niej i wspólnie muzykowali.

- Archaiczność tej muzyki jest czymś tak zdumiewającym! Taka muzyka nie miała prawa już istnieć! I ten śpiew. Zachwyciłem się! – mówił Bieńkowski.


Andrzej Bieńkowski Trzymałem węża w garści.jpg
Przeczytaj także:
Śladami muzykantów z Andrzejem Bieńkowskim

Aleksander Nowakowski

- Zaczęliśmy jeździć po okolicy Rzeczycy. Liczba skrzypków na kilometr kwadratowy była nieprzyzwoita! – zachwycał się etnograf. – W kilku wsiach mówili mi: „Był taki, panie, Aleksander Nowakowski. Ale wyjechał z rodziną do Tomaszowa Mazowieckiego”. To najgorsze, co mogło być. Na wsi się wytropi. Ale miasto i to spore?

I rzeczywiście, po Nowakowskim nie było śladu. Złożyło się tak, że jakieś dziesięć lat później Bieńkowscy odwiedzali wieś Łęg, którą zamieszkiwało trzech skrzypków! Był i basista – pan Kośka, grający w rejestrowanej przez Bieńkowskich Kapeli. Po nagraniach podszedł do folklorysty:

- Panie Andrzeju, ja wiem, o co Panu chodzi. Mam takiego dziadka. Z mojej rodziny, tu, z Łęgu pochodzi. Aleksander Nowakowski.

Było już dobrze po 21.00, gdy Bieńkowski zdecydował się pojechać do legendarnego skrzypka.

- To było niesłychane! Otworzył nam piękny, osiemdziesięcioparoletni, mężczyzna. Myślę, że kobiety to wariowały. Był wygłodzony, nie grał ileś lat – jeszcze nie skończyłem mu mówić, po co chcę go nagrać, a już jak opętany poleciał do domu po skrzypce! I wychodząc, już grał! A gra była zupełnie inna, niż Kazia Mety. Różne osobowości w ramach mikroregionu!

Słuchaliśmy mistrzów: Kazimierz Meto, Aleksander Nowakowski, Marian Lipiec (harmonista z Wygnanowa), Józef Kędzierski (kajocki skrzypek), Wacław Neska i Janusz Prusinowski. Ilustrację muzyczną audycji stanowiły utwory z płyt Andrzeja Bieńkowskiego „Ostatni wiejscy muzykanci” i „Kajocy”.

***

Tytuł audycji: Źródła 

Prowadził: Andrzej Bieńkowski

Data emisji: 2.05.2023

Godzina emisji: 15.15