W dzisiejszym odcinku „Źródeł” romska śpiewaczka opowiadała o swoim życiu, twórczości, inspiracjach i płycie „Nie odchodź życie” wydanej właśnie na 30-lecie zespołu Kałe Bała. Album to wyjątkowe wydawnictwo dedykowane fanom, ale i artystom, którzy przez 30 lat współpracowali z zespołem. W nagraniach towarzyszą Teresie Mirdze: Maciej Rybka, Kuba Bobas Wilk, Jacek Kacica, Jonasz Mirga, Robert Czech i Piotr Hortmanowicz.
Przeczytaj:
Bo cię porwą Cyganie - Felieton Remka Hanaja
Teresa Mirga poetka, pieśniarka, gitarzystka, założycielka i liderka zespołu Kałe Bała (Czarne Włosy). Pochodzi z rodziny Romów Karpackich od pokoleń mieszkającej na Spiszu w Czarnej Górze k. Bukowiny Tatrzańskiej. To jedno z najstarszych osiedli romskich położonych w polskich Karpatach.
Powstały w latach 90. zespół Kałe Bała, autorski projekt Mirgi, sięga do tradycji Romów Karpackich, ale i grup etnograficznych zamieszkujących łuk Karpat (tu węgierskich i słowackich).
VIDEO YouTube, Teresa Mirga
Czarna Góra na Spiszu, nieopodal Bukowiny Tatrzańskiej jest jednym z najstarszych osiedli romskich w polskich Karpatach. Tam urodziła się i do dziś mieszka Teresa Mirga.
- Urodziłam się w rodzinie, gdzie wszyscy śpiewali. Miałam to szczęście, że moje cioteczki, siostry mojej mamy, to były prawdziwe pieśniarki. Jako dziecko szukałam tych spotkań z moimi cioteczkami, żeby ich słuchać. Śpiewały przy codziennych czynnościach. Wydaje mi się, że ten śpiew je koił. To było takie lekarstwo, terapia trudnego żywota. To dawało im moc, by żyć dalej – wspominała Teresa Mirga. – Jedną cioteczkę miałam niewidomą. I ona mi śpiewała, potem popłakiwała, coś opowiadała i nage – uśmiechała się, jak po leku, uzdrowiona, szczęśliwa. Ale musiała uwolnić z siebie emocje śpiewem i rozmową.
Przeczytaj:
Jacek Milewski: Cyganie nie są narodem księgi
Rodzina mamy śpiewaczki przywędrowała na tereny polskiego Spisza ze Słowacji po zakończeniu II wojny światowej. Dziadek budował po wojnie drogi w Polsce. Miał pięć córek i jednego syna. Wszystkie pracowały z ojcem.
- Mama opowiadała, że pięć lat pracowała przy budowie. Była wtedy jak mężczyzna, silna. Bo trzeba było rozłupywać wielkie kamienie na drogę. Córki pomagały dziadkowi także w kuźni. A syn? Dziadek chciał, by jedyny syn był skrzypkiem. Zorganizował mu lekcje u mistrza na Słowacji. Regularnie mój wuj – Józef Mirga – chodził do niego na nauki po 25 kilometrów. A Jan Kacica, mój stryj, był śpiewakiem. Był dla mnie wspaniałym mentorem. Nauczył mnie śpiewać na głosy, budować harmonie. Spotykaliśmy się wraz z jego dwiema córkami, bliźniaczkami. I śpiewaliśmy wszystko, co było do prześpiewania. Od nieszporów niedzielnych, przez pieśni pogrzebowe, po tradycyjne romskie.
Przeczytaj:
Nie bójmy się słowa "Cygan" - rozmowa z etnografką Martą Godlewską-Goską
Na terenie południa Polski, gdzie zamieszkiwało gros kasty Bergitka Roma, znaleźć można było bardzo wiele romskich kapel. Ich repertuar był zróżnicowany – dla swoich grało się co innego niż „na zewnątrz”. Kapele grywały w karczmach, obsługiwały nawet góralskie wesela. Ta działalność skierowana była przede wszystkim na zarobek. Repertuar czysto romski pozostawał dla obcych tajemnicą.
- Intrygowało mnie to, co było wewnątrz społeczności. Wydaje mi się, że nasze pieśni nie były tak „pod publiczkę”. A Z drugiej strony, by przypodobać się światu zewnętrznemu grali to, co słyszeli od nich: trochę muzyki góralskiej, słowackiej, standardy. Po to, by móc z tego żyć – mówiła Teresa Mirga. – Ale byliśmy zafascynowanie muzyką góralską. Pokolenie moich rodziców zachłysnęło się góralszczyzną. Prosili, by grano góralskie melodie na naszych weselach, tańczyli po góralsku a kobiety ubierały się w góralskie stroje – chusty i spódnice. Trochę mnie to irytowało. Ale jak byłam dorosła, zrozumiałam, że chodzi tu o jakąś asymilację. A górale też zakochali się w jakiś sposób w romskiej kulturze, bo przyjeżdżali do muzyków cygańskich i uczyli się cygańskiej muzyki!
Zanim doszło do założenia zespołu Kałe Bała pojawił się w życiu Teresy Mirgi teatr, który sama założyła. Swojej młodziutkiej wówczas córeczce Natalii i jej bratu Marcinowi, śpiewaczka wiele czytała i opowiadała. Po chwili okazało się, że wiele koleżanek jej dzieci interesuje się tymi opowieściami. Powstał pomysł stworzenia „teatrzyku podwórkowego”.
- Cieszyłam się, że nie tylko romskie dzieci w tym uczestniczą, ale przychodzą też dzieci ze wsi. Niestety, po roku teatr się rozpadł.
Pewnego dnia do Czarnej Góry przyjechał Teatr Węgajty ze swoim spektaklem. Rozpalono wielkie ognisko…
- Wolf Bierman wyciągnął gitarę i zaczął śpiewać historie cygańskie. To mnie tak poruszyło, że też chciałam się podzielić, odważyłam się i zaśpiewałam. Potem dołączył się mój stryj Jan ze swoimi córkami, moja córka… Coś dziwnego się zadziało i stworzyliśmy zespół, bardziej śpiewający.
Co wydarzyło się dalej w życiu Teresy Mirgi? Historia jest długa i malownicza, zachęcamy do słuchania!
***
Tytuł audycji: Źródła
Prowadziła: Justyna Piernik
Data emisji: 30.06.2023
Godzina emisji: 15.15