Przeczytaj także:
Boże Obiedy oczami Remigiusza Hanaja
Prawdopodobnie niewielu uczestników kultury katolickiej pamięta o tym, że dzień zaduszny przypadał dawniej kilka razy w roku. Zazwyczaj były to właśnie momenty przełomowe – okolice wiosennej równonocy czy zimowego przesilenia (wiele źródeł wskazuje na to, że wigilijne dodatkowe nakrycie dla „zbłąkanego wędrowca” w dawnych czasach było zostawiane dla duszy zmarłego przodka!).
W niewielu miejscach duszom zmarłych bliskich poświęca się czas nie tylko w okolicy 2 listopada. Jednym z nich są Kurpie. Kurpiowskie Boże Obiady odbywają się w czasie Wielkiego Postu lub Adwentu.
O Bożym Obiedzie mówił Czesław Bacławski (ur.1944) z Gąsek. To jeden z najstarszych prowadzących jeszcze Boże Obiady. Razem ze swoją rodziną przywrócił Boże Obiady we wsi Dąbrówka. Rodzina Bacławskich czuwania organizuje w Wielkim Poście oraz w Adwencie. Pan Czesław jest niewyczerpaną studnią pieśni zawartych z Śpiewniku Pelplińskim. Warianty melodyczne, które śpiewa oraz sam repertuar – mimo lat spędzonych w Gąskach – jest Czarniański (7 km dalej).
- Boży Obiad to modlitwa za zmarłych. Za wszystkie dusze. Te wymienione i niewymienione. To modlitwa w Wielki Post i w Adwencie. Kiedyś to zbierała się cała wieś! Nikt nie został w domu! Początek jest w kościele, później przechodzimy gdzieś do wioski. Teraz tu, w szkole. Msza święta jest o 9.00 rano, modlimy się cały dzień i w nocy. Na drugi dzień się odprowadza krzyż tak, że wszystko trwa 24 godziny. Nie, nie zmieniamy się. Robimy sobie przerwy: 50 minut śpiewania, 10 minut przerwy… – mówił Czesław Bacławski.
Różańce, droga krzyżowa, pieśni żałobne, pieśni za dusze zmarłych… – to wszystko śpiewają zebrani na Boże Obiady. Jak wspomina pan Czesław, kiedyś ludzie umawiali się na organizowanie Bożych Obiadów – kto kupi i zabije świniaka, kto przygotuje poczęstunek. „Poczęstunek jest, to się nazywa Boży Obiad. Poczęstunek musi być. I to nie raz.” – podkreślał pan Czesław. Jeśli któregoś z mieszkańców nie było stać na składkę na posiłek i tak był przyjmowany do kręgu – najważniejsza była bowiem szczera modlitwa.
W Bożych Obiadach biorą udział zarówno kobiety, jak i mężczyźni. Jak zauważa Czesław Bacławski, im więcej osób, tym łatwiej się śpiewa. Choć obecnie, coraz mniej osób ma do śpiewania chęci (i zdrowie).
- Kiedyś ludzie to mieli chęci do tego! – mówił pan Czesław – To śpiewanie było rodzinne. Wcześniej, jak był pogrzeb czy Boży Obiad, to chodziliśmy z matką. Miałem chęci. I tak mi do dziś zostało.
Czesław Bacławski, mieszkaniec Gąsek pod Ostrołęką, jest dziś najstarszym prowadzącym Boży Obiad.
Przed koncertem Monodii Polskiej w 2018 roku o historii kurpiowskich pieśni wielkopostnych, ale i tradycji Bożych Obiadów, opowiadał Adam Strug.
- W repertuarze znajdują się pieśni od średniowiecza po wiek XIX. To utwory anonimowe, szlacheckie, kościelne, gminne. Ujmuje mnie w nich wszystko: łączący dwa światy kunszt kompozytorski, emisja, jaką śpiewano te pieśni. – mówił Adam Strug o dwóch źródłach pieśni: wsiach drobnoszlacheckich i wioskach kurpiowskich – Szlachta zachowała tu religijne pieśni barokowe w formie niezmienionej od czasu powstania, a Kurpie wytworzyli własny, plemienny ryt, w którym interpretują te tematy. Pieśni szlacheckie molowe, smutne, u Kurpiów stają się durowe, wesołe. Co ciekawe, obie te grupy społeczne łączyła wolność, bo nie dotyczyła ich pańszczyzna – dodał śpiewak.
Przeczytaj także:
Boży Obiad - kurpiowskie Dziady
Sam Strug wychował się na Kurpiach, dlatego ten etnos jest mu szczególnie bliski. Pasyjne pieśni kurpiowskie były śpiewane nie tylko w kościołach. W przestrzeń sakralną zamieniały się także chaty tych, którzy z równych powodów (choćby odległości) nie uczęszczali na niedzielne msze. W domowym zaciszu przybierały one kolejnych wersji. Ale wypadek Bożych Obiadów mówi o trzeciej przestrzeni śpiewaczej – poza domem i kościołem – kiedy to do śpiewu zbierała się większa grupa ludzi.
- Śpiewano z pamięci. Trzeba było zapamiętać nie tylko melodie, a w każdej wsi funkcjonowało ich około 600, mniej-więcej. Trzeba było jeszcze spamiętać teksty pieśni, trwających po trzy kwadranse, ponad godzinę. Powszechna umiejętność czytania czy pisania w zaborze rosyjskim to koniec XIX wieku! Obowiązek oświatowy w tym zaborze został wprowadzony najpóźniej! Dlatego też półanalfabeci, z którymi obcowałem w latach 70., ledwie czytali, a jednak śpiewali z pamięci. – Tłumaczył Strug. – W końcu pojawił się Śpiewnik Pelpliński, który kodyfikował pieśni.
Wraz z zespołem Adam Strug udał się do wsi Nowa Ruda na Kurpiach Zielonych. Do dziś śpiewa się tam w kościele od świtu do wieczora. Jak wspominał śpiewak, To przeżycie jedyne w swoim rodzaju. Te zgromadzenia nie są sytuacjami do przeniesienia na inny grunt, są to prawdziwe pieśni plemienne.
- Gdzieś w antropologii mówi się, że nasza pamięć to 200 lat. Pamięć pradziadka naszego pradziadka. To było dokładnie to. Kobiety śpiewały dokładnie tak, jak w czasach Kolberga. I jeszcze ta gwara! Takiego mazurzenia nie spotka się już nigdzie indziej!
YouTube, RCKL
Zaprosiliśmy także na Poniedziałek Mazurkowy na Bielanach – przedsmak festiwalu Wszystkie Mazurki Świata. Wspólne świętowanie rozpocznie o godz. 11.00, w programie koncert legendarnego kijowskiego zespołu Drevo oraz tańce do muzyki Orkiestry Dętej z Goraja
***
Tytuł audycji: Źródła
Prowadziła: Magdalena Tejchma
Data emisji: 14.04.2022
Godzina emisji: 15.00