12:58 _PR2_AAC 2020_10_29-17-30-50.mp3 Henryk Wujec we wspomnieniach Jana Lityńskiego (Pożegnania/Dwójka)
Henryk Wujec w 1970 roku ukończył studia na Wydziale Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego, a w 1977 studia podyplomowe z zakresu technologii elektronowej na Politechnice Warszawskiej. W 1962 r. został członkiem Klubu Inteligencji Katolickiej w Warszawie. Jan Lityński wspominał, że Henryka Wujca poznał jeszcze w latach 60.
- Heniek poszedł na fizykę na UMCS i tak zaprzyjaźnił się z Markiem Tabinem. Razem uznali, że w Lublinie się nie rozwiną, więc na drugi rok przenieśli się do Warszawy, gdzie go poznałem przez jego żonę, z którą znałem się od dzieciństwa. Heniek miał pseudonim "Ptaszyna", ze względu na to, że był cały czas w ruchu i jak gdyby świergotał. Był powszechnie lubiany - wspominał gość Dwójki.
Nie żyje Henryk Wujec. "Był postacią mityczną"
Latem 1976 r. zaangażował się w pomoc robotnikom z Ursusa represjonowanym za udział w wydarzeniom czerwca 1976. Jak podkreślił Jan Lityński, Henryk Wujec był głównym motorem działalności w tym zakładzie. - To on zorganizował dużą akcję kilkuset robotników w obronie aresztowanych i prześladowanych kolegów. I w zasadzie od tego momentu przejął główne działania w Ursusie. Szybko stał się niekwestionowanym liderem tych działań, bo potrafił nawet kilka razy w tygodniu tam bywać.
Czytaj też:
W latach 1976–1977 był współpracownikiem Komitetu Obrony Robotników, w maju 1977 uczestniczył w głodówce w kościele św. Marcina w Warszawie. Od 1977 do 1981 r. był członkiem Komitetu Samoobrony Społecznej "KOR". Za współpracę z tą organizacją w 1978 został zwolniony z pracy.
Od 1978 do 1981 był pracownikiem Zespołu Elektryki w Polskim Komitecie Normalizacji Miar i Jakości. Organizował i redagował podziemne czasopismo "Robotnik", znalazł się wśród założycieli Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża. W 1980 wstąpił do Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego "Solidarność", zasiadał we władzach krajowych i mazowieckich związku. Od 13 grudnia 1981 r. do września 1982 r. był internowany, następnie do 1984 r. i ponownie od czerwca do września 1986 r. więziony.
- Był człowiekiem niesłychanie ciepłym, aczkolwiek kiedy ktoś go denerwował, potrafił powiedzieć coś ostrego, ale raczej lekceważącego, niż obrażającego - wspominał Jan Lityński. - Pod pewnym względem był też dziwakiem. Żył na pograniczu abnegacji, to znaczy nie przywiązywał specjalnej uwagi do ubioru. Jednak lubił dobrze zjeść, w umiarkowany sposób wypić. Nie był to człowiek pospolity. Wiecznie chciał się spotykać z ludźmi i to jest obraz, który jego przyjaciele mają w pamięci.
***
Tytuł audycji: Pożegnania
Rozmawiał: Michał Szułdrzyński
Gość: Jan Lityński (działacz opozycji w czasach PRL)
Data emisji: 29.10.2020
Godzina emisji: 17.30