Jeszcze Polska nie zginęła, póki… żyją Niemce

Ostatnia aktualizacja: 07.05.2012 13:06
Zapytani o historyczne relacje Polaków i Niemców odpowiemy najpewniej (i łagodnie) – były nieserdeczne. Tymczasem bywało, że Niemcy zakochiwali się w Polakach…
Audio
  • Rozmowa z prof. Piotrem Roguskim, autorem książki "Słodkie imię wolności"– o relacjach polsko-niemieckich w okresie po powstaniu listopadowym.
Fragm. okładki książki Piotra Roguskiego Słodkie imię wolności... Przejście Polaków przez Niemcy po upadku powstania listopadowego, Wydawnictwo Neriton.
Fragm. okładki książki Piotra Roguskiego "Słodkie imię wolności... Przejście Polaków przez Niemcy po upadku powstania listopadowego", Wydawnictwo Neriton. Foto: mat. prasowe

"Każdego wieczora byliśmy zapraszani na resursa, a tam w salonach wszędzie widzieliśmy transparenta alegoryczne zastosowane do Polski lub do nas. Najbardziej mi się podobał transparent wyobrażający Niemkę, zrywającą i kruszącą kajdany Polsce z napisem: 'Jeszcze Polska nie zginęła, a nie zginie, póki żyją Niemce'" (ze wspomnień J.A Potrykowskiego).
Z jednej strony Krzyżacy, Kulturkampf czy też – straszliwości II wojny. Negatywny obraz niemiecko-polskich relacji, wypływający z takich, a nie innych historycznych doświadczeń, jest mocno zakorzeniony w naszej kulturze i w naszej mentalności. Tymczasem, jak przypomina w swojej książce prof. Piotr Roguski, był czas, gdy Drezno funkcjonowało jako intelektualna stolica Polski, gdy powstawały na terenach Niemiec stowarzyszenia wspomagające materialnie Polaków, gdy panny niemieckie z nieukrywanym podziwem patrzyły na młodych polskich wojaków…
Po upadku powstania listopadowego rzesze Polaków – wojskowych, ale i cywilów, przede wszystkim ludzi kultury – musiało opuścić kraj i udać się na zachód, do Francji, by tam znaleźć schronienie. Jakkolwiek w Prusach byli przyjmowani wrogo i niechętnie, po opuszczeniu pruskiej granicy i wkroczeniu na tereny niemieckich księstw i państewek witano ich z wielką serdecznością. Co więcej, jeszcze przed klęską powstańców zawiązano w Stuttgarcie stowarzyszenie, które gromadziło fundusze na pomoc walczącym Polakom (na zakup lekarstw, narzędzi medycznych). Jak przypomniał w Dwójkowej audycji prof. Rogulski, stowarzyszenie to wysłało do Warszawy młodych, wykształconych  lekarzy, by pomagali Polakom na froncie (w sumie ponad 70 lekarzy pełniło służbę lekarzy frontowych!).
 – W całych Niemczech wraz z poruszającymi się kolumnami uchodźców tworzyły się towarzystwa przyjaciół Polski i Polaków – mówił prof. Rogulski. Zbierano pieniądze oraz artykuły pierwszej potrzeby, niezbędne uchodźcom (dzięki niemieckiej skrupulatności do dziś wiemy, ile to koszul podarował jakiś mieszczanin czy aptekarz).
Czy serdeczne przyjęcie Polaków było podyktowane tylko względami humanitarnymi? Jakie literackie świadectwa dokumentują ów kilkuletni wybuch niemiecko-polskiej przyjaźni? Zapraszamy do wysłuchania rozmowy z prof. Piotrem Roguskim, autorem książki "Słodkie imię wolności" – o relacjach polsko-niemieckich w okresie po powstaniu listopadowym.
Rozmawiał Witold Malesa.
Cyt. za P. Rogulski, "Słodkie imię wolności" – o relacjach polsko-niemieckich w okresie po powstaniu listopadowym. Neriton, Warszawa 2011.

Czytaj także

Prekursor współczesnej Europy

Ostatnia aktualizacja: 11.07.2011 05:00
W Bibliotece Polskiej w Paryżu otwarto wystawę poświęconą postaci księcia Adama Jerzego Czartoryskiego.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Archeolodzy odkryli Redutę Ordona

Ostatnia aktualizacja: 26.08.2011 06:00
Fortyfikacji broniło sześć dział, a załoga liczyła 200 żołnierzy. Nie dowodził nimi - jak to opisał Mickiewicz - Julian Konstanty Ordon, lecz mjr Ignacy Dobrzelewski.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Nasz człowiek walczy na Węgrzech

Ostatnia aktualizacja: 15.03.2012 06:00
Po kapitulacji Wiednia podążył na ogarnięte powstaniem Węgry, gdzie przywódca zrywu Lajos Kossuth powierzył mu naczelne dowództwo armii w Siedmiogrodzie.
rozwiń zwiń