Tajemnice odsłoniętych rękopisów

Ostatnia aktualizacja: 13.06.2012 09:10
Dzienniki wielkich pisarzy znamy tylko w formie przetworzonej – poznajemy teksty wybrane, przejrzane, często: ocenzurowane. Co jednak, gdy dotrzemy do kartek i notatników, na których prowadzono prywatne zapiski?
Audio
  • Zapisać siebie - dzienniki polskich pisarzy XX wieku
Leonid Pasternak, Męki tworzenia, fragm.
Leonid Pasternak, "Męki tworzenia", fragm.Foto: Wikimedia/domena publiczna

Dzienniki nie są tylko tekstem. To także obiekt materialny i jego materialność nie powinna uchodzić uwagi badaczy. Natomiast czytelnicy wydanych dzienników winni mieć świadomość, że obcują z tylko wtórną postacią dziennika, w której nie ma wielu jego elementów – twierdzi prof. Paweł Rodak z Instytutu Kultury Polskiej UW w swojej wydanej ostatnio książce "Między zapisem a literaturą. Dziennik polskiego pisarza w XX w.". Analizuje w niej fundamentalne dla kultury polskiej ubiegłego stulecia diariusze Żeromskiego, Nałkowskiej, Dąbrowskiej, Gombrowicza i Herlinga-Grudzińskiego.
Prof. Paweł Rodak podkreśla, że materialność diariuszowych zeszytów jest ich integralną częścią, stanowi o ich istocie. Dziennik jest przedmiotem osobistego użytku, jego prowadzenie (znaczące określenie: dziennik się prowadzi, pisze się zaś utwór) to codzienna, powszednia praktyka związana z dokumentowaniem, autoanalizą, autoterapią.
Klasycznym przykładem takiego dziennika osobistego jest diariusz Żeromskiego, pisany przez lata młodzieńcze, a stosowany także jako notatnik z lektur, zeszyt szkolny itp. Żeromski nigdy nie pomyślał o jego publikacji jako całościowego utworu. Podobnie Nałkowska, a także Dąbrowska, choć te pisarki z biegiem czasu zaczynają mieć świadomość, że dzienniki te mogą zostać w przyszłości opublikowane.
Symptomatyczna jest sytuacja dziennika Dąbrowskiej, która po latach prowadzenia swojego dziennika zaczęła go przepisywać na maszynie. Już sam ten akt zmienia status powstałej nowej wersji – która staje się wersją opracowaną. Co więcej, Dąbrowska przepisując na maszynie rękopis dziennika zeszytowego, robi w oryginalnych zapisach długie przekreślenia, dopisując na nich: nudziarstwo, zbędne itp.  
– Można myśleć o dzienniku, że jest nudny, tylko stosując kryteria literackie, artystyczne – podkreśla prof. Paweł Rodak w Dwójkowej "Zakładce literackiej". – Dziennik jako taki nie jest ani nudny, ani ciekawy, bo nie jest prowadzony w tym celu, by był interesujący, tylko po to, by coś zanotować. Można powiedzieć, że dziennik Dąbrowskiej istnieje w dwóch postaciach – odwołując się do tytułu mojej książki, istnieje jako zapis i jako literatura – mówił rozmówca Przemysława Kanieckiego.
Z zupełnie inną sytuacją mamy do czynienia w wypadku dzienników Gombrowicza i Herlinga-Grudzińskiego. One były pisane od razu w celu publikacji – najpierw w paryskiej "Kulturze" Jerzego Giedroycia (przy czym ostatnie części drukował Herling-Grudziński w dodatku do "Rzeczypospolitej" "Plus Minus", redagowanym przez Elżbietę Sawicką), a docelowo w książce. To dzienniki, które można określić literackimi, stanowiącymi od razu w zamierzeniu autorów fragmenty ich twórczości artystycznej. To też determinuje kształt nośników pisma, których Gombrowicz i Herling używają – już nie są to zeszyty, ale luźne kartki, tak jak bywa zwykle z rękopisami utworów literackich; od razu były też one przepisywane na maszynie i opracowywane: redagowane, wygładzane, poprawiane. Nie ma tu też siłą rzeczy tak charakterystycznych dla diariuszy osobistych zapisków "powszednich" czy rysunków – te rękopisy to tylko materiał do pracy.     
Zapraszamy do wysłuchania rozmowy z prof. Pawłem Rodakiem, którą przeprowadził Przemysław Kaniecki.

Czytaj także

Sekrety odkrywane z dnia na dzień

Ostatnia aktualizacja: 18.01.2012 11:58
Z jednej strony: swoisty ekshibicjonizm, wyznania, których nie znajdziemy w żadnym oficjalnym tekście, szczerość aż do bólu. Z drugiej: literackie kreacje, maski i pozory. Czym są dzienniki i dlaczego tak chętnie je czytamy?
rozwiń zwiń
Czytaj także

"Dziennik" Julii Hartwig czyta Zofia Kucówna

Ostatnia aktualizacja: 17.02.2012 05:33
Lata 2008-2010 widziane przez znakomitą poetkę. Fascynujące podróże pamięci w dawniejsze czasy. Portrety ludzi, bieżące wydarzenia społeczne, drażniąca polityka. Dwójka zaprasza do wysłuchania fragmentów nowo wydanych zapisków Julii Hartwig.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Zaczęło się od szeptów kościelnych bab

Ostatnia aktualizacja: 01.03.2012 14:00
Plotki to były czy modlitwy? Mały Miron wchodził do kościoła i z półmroku dobiegał go szept. Być może tak się rodził u Białoszewskiego ten jedyny w swoim rodzaju sposób patrzenia na świat…
rozwiń zwiń