- Andrzej Panufnik nie był typem ojca, który chodzi z synem do pubu oglądać mecze. Zawsze jednak okazywał nam dużo miłości - wspominał Jeremy. - Bardzo często chodziliśmy natomiast na koncerty. I choć nie był to mój świat, sprawiało mi to satysfakcję. Lubiłem patrzeć na pracę muzyków w orkiestrze i czułem wielką dumę z ojca. Był w tym jakiś rodzaj magii: najpierw podglądaliśmy tatę pracującego w ciszy w pracowni, a potem mogliśmy obserwować, jak jego pomysły zamieniają się w tę wielką masę dźwięków - mówił syn kompozytora w rozmowie z Barbarą Schabowską i Michałem Nowakiem.
- Nigdy nie czuliśmy ze strony ojca presji, jeśli chodzi o edukację muzyczną czy artystyczną. Natomiast wspierał on bardzo nasze wszelkie skłonności twórcze - podkreślił Jeremy Panufnik. - Gdy zafascynowałem się muzyką rockową, a potem taneczną, odczuwałem jednak rodzaj zakłopotania. Wynikało ono z bardzo poważnego podejścia ojca do muzyki. Nigdy nie słuchaliśmy jej w samochodzie czy jako tła do życia domowego. Złościł go też muzak w restauracjach. Ojciec nigdy nie był jednak snobem, więc myślę, że doceniłby moje próby. Zdarzało nam się wspólnie improwizować na fortepianie i perkusji. A w jego poważnych utworach też słyszę mnóstwo rytmicznych oraz harmonicznych wpływów jazzu, którym fascynował się całe życie - opowiadał.
Dziś Jeremy Panufnik uznaje muzykę za swoje hobby, a profesjonalnie zajmuje się grafiką i animacją. Zamierza przekształcić podupadłą pracownię ojca w studio filmowe, a w internecie oglądać można już stworzoną przez niego na stulecie urodzin ojca stronę panufnik.com. - Ja spędziłem młodość w klubach, ale to moja siostra miała prawdziwy talentu muzyczny - podsumowuje syn Andrzeja Panufnika.
- Muzyką zajęłam się w drodze eliminacji. Po prostu w szkole okazało się, że nie umiem dobrze robić nic innego. Dopiero z czasem muzykę pokochałam - odpowiada Roxanna z właściwą chyba dla całej rodziny skromnością. Cień wybitnego ojca położył się zresztą cieniem na początkach jej kariery kompozytorskiej. Na studiach profesorowie nazywali ją "małą Panufnik", a jeden powiedział kiedyś: "Świetny utwór! Czy ojciec Ci pomagał?"... Być może dlatego po zakończeniu edukacji Roxanna Panufnik porzuciła muzykę i zajęła się produkcją telewizyjną. Ale, jak sama mówi, po kilku latach "komponowanie ją wessało".
- Bardzo długo unikałam słuchania i studiowania utworów ojca - przyznaje dziś ceniona brytyjska kompozytorka. - Po latach odkrywam, że łączy nas o wiele więcej, niż przypuszczałam. Chociażby skłonność do bitonalności i łączenia harmonii molowych z durowymi. Coraz bliższy staje mi się także sformalizowany sposób myślenia ojca o strukturze utworu. Bycie córką Andrzeja Panufnika naprawa mnie dumą - deklaruje.
Audycja "Stulecie Panufnika" powstaje we współpracy z Instytutem Adama Mickiewicza w ramach programu "Polska Music”. Cykl przygotowują Agata Kwiecińska, Barbara Schabowska i Michał Nowak.
mm, pg