Legenda duetu fortepianowego Marek i Wacek. "Ten duet wyszedł z przyjaźni"

Ostatnia aktualizacja: 21.09.2024 18:04
Marek i Wacek to legendarny duet fortepianowy. Tworzyli go Wacław Kisielewski i Marek Tomaszewski. Karierę robili w kraju, ale ich talent doceniany był także poza granicami komunistycznej Polski. W Dwójce o tamtym czasie opowiedział Marek Tomaszewski i Anna Bernhard. O Wacławie Kisielewskim opowiedziała jego córka Zuzanna i brat Jerzy.
Marek Tomaszewski i Wacław Kisielewski
Marek Tomaszewski i Wacław KisielewskiFoto: PAP/PAI/Jan Bortkiewicz

Jako duet zaczęli koncertować w roku 1963. Występowali w telewizji, mieli cykliczne audycje w Polskim Radiu. W 1966 roku odbyli po kraju, szeroko komentowane, wspólne tournée z Marleną Dietrich. Tak rozpoczęło się na polskich estradach popularne wykonawstwo muzyki klasycznej, bogate w elementy rocka, jazzu, a potem także elektroniki.


Posłuchaj
85:08 _PR2 (mp3) 2024_09_21-15-00-14.mp3 Marek Tomaszewski, Jerzy Kisielewski, Zuzanna Kisielewska i Anna Bernhardt o duecie fortepianowym Marek i Wacek (Dwójka na miejscu)

 

Początki duetu Marek i Wacek

Obaj artyści poznali się w Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej w Warszawie. Marek Tomaszewski opowiedział, że ich współpraca wyniknęła naturalnie. - Kiedy poznaliśmy się z Wackiem obaj byliśmy bardzo nieśmiali. Nie znaliśmy nikogo w Warszawie. Wszyscy koledzy, który byli na studiach byli z Warszawy. Z nieśmiałości zaczęliśmy chodzić na kawę, na spotkania - opowiadał.

- Ten duet wyszedł z przyjaźni. To nie był duet, gdzie dwóch zawodowych muzyków postanawia grać razem, tylko przez dwa lata najpierw była przyjaźń. Chodziliśmy na koncerty jazzowe, bawiliśmy się, popijaliśmy. Kiedy pojawiła się okazja gry na dwóch fortepianach, to stwierdziliśmy, że rozumiemy się bez słów - zdradził.

Pierwszy wyjazd do Paryża

Trudna sytuacja w Polsce zmusiła obu artystów do wyjazdu. Wybór padł na Paryż. Choć pierwszy wspólny wyjazd nie zakończył się przeprowadzką, to był ważnym etapem w karierze, która w latach 70-tych nabrała tempa. - Będąc w Paryżu w 1963 roku pomyślałem sobie, że to miasto nie jest mi obce i po studiach chętnie bym tutaj przyjechał i zamieszkał. Było to miasto otwarte i dawało zupełnie inną codzienność niż ta w Polsce - relacjonował Marek Tomaszewski.

- Wyjazd za granicę wyniknął w 1968, kiedy nie mieliśmy żadnych koncertów. Były duże trudności w Polsce. Stwierdziliśmy, że wyjedziemy za granicę. Ten pomysł powstał wspólnie razem z Krystyną Mazurówną, która była wtedy w przyjaźni z Wackiem - opowiedział.

Wydalenie z NRD

Na początku lat 80-tych ich turnee po NRD zostało przerwane z powodu znaczków Solidarności, jakie mieli przypięte do ubrań. Brat Wacława Kisielewskiego - Jerzy wspomina, że była to kuriozalna sytuacja. - To było na 10 minut przed koncertem, kiedy sala była pełna. Powiedziano im, że jeżeli nie zdejmą znaczków, to nie ma koncertu.  Wacek powiedział wtedy, że tym się różnimy, że my szanujemy ludzi a wy nie. Po koncercie założyli znaczki z powrotem. Nie przeszkodziło to jednak w wyrzuceniu ich z NRD - opowiedział.

Córka Wacława Zuzanna dodała, że nie był to koniec ich przygód. - Decyzja była poważna, ale duet zaczął stawiać warunki. Kiedy dowiedzieli się, że będą eskortowani na granicę z Polską, to Wacek zażyczył sobie podwózkę w stronę RFN, gdzie mieli następną trasę - powiedziała.

Mecz NRD-Polska

Kolejnym warunkiem postawionym przez artystów była chęć obejrzenia meczu reprezentacji Polski. - Powiedział, że owszem wyjadą, ale na pewno nie natychmiast, bo los chciał że tego dnia w Lipsku odbywały się Eliminacje Mistrzostw Świata w piłce nożnej i Polska grała z NRD - zdradziła Zuzanna Kisielewska.

Jerzy Kisielewski relację o tym wydarzeniu usłyszał od swojego brata. - Sytuacja była kuriozalna, bo obaj chcieli obejrzeć ten mecz. Wyrażono zgodę. Siedzieli w pokoju hotelowym, gdzie siedzieli ci, co mieli ich pilnować. Wygraliśmy ten mecz i Wacek relacjonował, że nie odmówił sobie przyjemności i poklepał jednego z nich po plecach mówiąc, że "jeszcze kiedyś nauczycie się grać w piłkę" - opowiedział.

Listy o duecie

Anna Bernhard z Instytutu Literackiego przytoczyła list Zygmunta Hertza do Czesława Miłosza z 1967 roku, w którym założyciel instytutu pisał o sławnym duecie. - Ze spraw przyjemnych Wacek Kisielewski i Marek Tomaszewski zaczęli robić karierę. Kariera typu Polańskiego tj. błyskawiczna. Chłopcy mieli kilka występów zagranicznych. Kilka dni temu załapali pierwszą nagrodę w Rennes. Kontrakt na płyty na trzy lata z dużą wytwórnią - cytowała Anna Bernhardt.

- Chłopcy mili, prości. Ani za grosz przewrócone we łbach. Przynajmniej dla mnie. Moje wrażenie: materiał ludzki tam dobry, ale marnowany tak, jak las w maryjskiej respublice. Ten system marnuje wszystko, co jest do zmarnowania - pisał w swoim liście Zygmunt Hertz.

***

Tytuł audycji: Dwójka na miejscu 

Prowadzili: Jakub Kukla i Andrzej Zieliński

Gość: Marek Tomaszewski, Jerzy Kisielewski, Zuzanna Kisielewska i Anna Bernhardt

Data emisji: 21.09.2024

Godz. emisji: 15.00

dz

Czytaj także

Bruce Liu: gdyby muzyka nie ewoluowała, straciłaby dla mnie sens

Ostatnia aktualizacja: 30.08.2024 19:27
- Wszystkim nam dzisiaj, ale i innym w przeszłości wydawało się, że gramy tak, jak Chopin. To złudzenie, bo nie żyjemy w czasach Chopina i nie jesteśmy już częścią tamtego społeczeństwa. Nie ma mowy, żebyśmy grali i myśleli tak jak on. To paradoksalnie najbardziej interesująca część, dążymy do pewnego ideału ze świadomością, że nigdy go nie osiągniemy. Ale to dążenie to życie muzyki - mówił w Dwójce Bruce Liu, kanadyjski pianista i zwycięzca XVIII Międzynarodowego Konkursu Chopinowskiego. 
rozwiń zwiń
Czytaj także

Tomasz Ritter: wszyscy musimy wierzyć, że instrumenty mają duszę

Ostatnia aktualizacja: 01.09.2024 15:36
- W dawnych instrumentach ludzie często słyszą sam dźwięk, czyli to, co nazywają niedoskonałością instrumentu. Natomiast zupełnie nie romantyzując, fortepian historyczny pozwala usłyszeć w utworze rzeczy, które są napisane w określony sposób. Czy chcemy, czy nie, one zanikają na fortepianie współczesnym - mówił w Dwójce znakomity polski pianista, specjalizujący się w wykonawstwie historycznym.
rozwiń zwiń