Prof. Przemysław Czapliński opowiadał o planowanym w letnim semestrze akademickim seminarium "Literatura jako laboratorium przyszłości" na Uniwersytecie Warszawskim - Pomysł na seminarium wywodzi się z co najmniej dwóch źródeł - opowiadał literaturoznawca. - Po pierwsze: wydaje mi się, że wraca, choć w zmienionej nieco postaci, traktowanie literatury jako pewnego rodzaju wytwórni. Gdybym chciał cieniować jakoś to tytułowe określenie, użyłbym pewnie słów "manufaktura" lub "wytwórnia", ale "laboratorium" budzi nieco żywsze skojarzenia - dodał.
- W tym laboratorium literatura bierze rzeczywistość i coś z nią robi, jakoś ją przetwarza, czy to w kwestii języka, czy stereotypów społecznych lub dominujących dyskursów, które władają naszą świadomością - mówił prof. Przemysław Czapliński. - Najważniejszy jest proces przeróbki. Ta robota jest po trosze laboratoryjna, ma więc procedury mniej więcej znane, ale jest w niej również coś nieobliczalnego. Dla mnie jest to chyba najważniejsze w owej metaforze laboratorium. Ta praca ma w sobie coś z eksperymentu - powiedział.
Drugim źródłem stała się obserwacja, że jednym z deficytów nie tylko polskiej, ale w ogóle euroamerykańskiej kultury jest deficyt wymyślania przyszłości. - Zwróćmy uwagę, że w połowie lat 80. znaczna większość Polaków wiedziała, czego nie chce - zauważył literaturoznawca. - Uznaliśmy, że samoczynne zlikwidowanie i zniesienie tego, czego nie chcemy, wytworzy to, czego chcemy. Okazało się jednak, że tak nie jest. Każdą rzeczywistość społeczną, polityczną, międzyludzką trzeba ustawicznie wymyślać, trzeba ją pielęgnować, trzeba nad nią pracować, cały czas o niej pamiętać. W przeciwnym wypadku życie społeczne i historia wpadną w pewnego rodzaju poślizg. To jest właśnie to, z czym mamy do czynienia od około 20 lat. Wszyscy widzimy, jak głębokie kryzysy potrafi wytwarzać zarówno demokracja, jak i kapitalizm, ale niewielu ludzi ma pomysł na to, jak mogłaby wyglądać alternatywa - dodał.
Audycję prowadziła Katarzyna Hagmajer-Kwiatek.
mc