***
8 marca świętowaliśmy w towarzystwie wspaniałych wokalistek jazzowych Urszuli Dudziak i Flory Purim. Oprócz refleksji związanych z wysłuchanymi płytami oraz twórczością bohaterek wieczoru, zachęciliśmy Państwa również do wskazania przykładów silnych kobiecych osobowości ze świata jazzu, oraz próby zgłębienia ich fenomenu w tej dziedzinie. Oto Wasz maile:
Bardzo cieszę się, że wybraliście Państwo do prezentacji akurat tę płytę Return to forever i Chicka Corei gdyż wydaje mi się wyróżniającym albumem patrząc całościowo na dyskografię artysty. Pozornie to album dość lekki a jednak są to powierzchowne odczucia. Mnie spodobał się dopiero po kilku przesłuchaniach gdy oprócz oczywistych wpływów latynoskich dostrzegłem całe mnóstwo innych zalet takich jak ciekawe partie instrumentów ukazujących bogactwo brzmienia-tutaj szczególnie obok Corei wyróżniłbym partie fletu i saksofonu Joe Farrella oraz lekkie i nienachalne wokalizy i śpiew obchodzącej wczoraj swoje urodziny Flory Purim. Całość dla mnie to bardzo dobry fusion jazz z elementami progresywnymi i brazylijskimi naleciałościami. Wspaniały jest dla mnie utwór „Spain”. Muszę w tym miejscu koniecznie wspomnieć jak ważny jest dla mnie utwór „Concerto de Aranjuez” stanowiący punkt wyjścia do jazzowej kompozycji Corei. Po raz pierwszy usłyszałem go w audycji Tomka Beksińskiego gdzie stanowił on pretekst do jednej z muzycznych a raczej bardziej prawdopodobne muzyczno-słownych opowieści. Ponieważ Tomek go nie zapowiedział a ów motyw dosłownie nie dawał mi spokoju przeprowadziłem własne „śledztwo”, które doprowadziło mnie do wykonawcy Joachina Rodrigo a potem kupna płyty. Po latach jest mi też dane powracać do tego motywu słuchając z płyty "Light as a feather" Chica Corei i jego zespołu. "Sketches of Spain" Davisa z podobnego powodu również to czyniła. Ta płyta ukazuje mnogość zainteresowań artysty i to jak zgrabnie potrafił je połączyć by przyciągnąć do siebie bardzo różnych słuchaczy. Fani muzyki hiszpańskiej, brazylijskiej, miłośnicy jazzu-oni wszyscy i jeszcze wielu innych znajdzie tam coś dla siebie.
1.MARY HALVORSON - chyba jedna z najciekawszych przedstawicielek awangardy i jazzu i znakomita gitarzystka
2.YAZZ AHMED - brytyjska trębaczka o bliskowschodnich korzeniach, po raz pierwszy usłyszałem o niej około 12 lat temu i śledzę jej twórczość
3.KADHJA BONET - wokalistka z Los Angeles obdarzona przepięknym głosem z pogranicza jazzu i psychodelicznego soul
4.MURIEL GROSSMANN - znakomita austriacka saksofonistka, podtrzymująca tradycję spiritual jazzu, jej muzyka nosi bardzo silny wpływ Johna Coltrane'a, chwilami można odnieść wrażenie żeńskiego odpowiednika, chyba moje największe odkrycie ostatnich lat.
Te Panie i ich twórczość serdecznie polecam wszystkim jeśli ktoś nie słyszał. Dla mnie jest to mistrzostwo i muzyka z najwyższej półki. Co do płyt Pana Piotra to nie wiem czy będę mieć szansę ale napiszę tylko, że bardzo lubię muzykę Julii Pietruchy jak i Julii Marcell ale ostatnio szczególnie marzyłem o płycie Julii Marcell właśnie. Gdybym miał szansę to marzę właśnie o tej płycie bo słuchałem tylko w streamingu niestety.
Jacek Armatys
Słucham wstępu do audycji i w pierwszym rzędzie przychodzi mi na myśl słynny film "Mężczyźni Wolą Blondynki" (Some Like It Hot) gdzie cały zespół muzyczny to kobiety. Kilka miesięcy temu poznałem w jednej z audycji nieobecnego dziś Przemka Psikuty O.N.E. Quintet, niesamowity jazzowy polski kwintet złożony z utalentowanych polskich instrumentalistek. Byłem pod ogromnym wrażeniem feelingu, który wypełniał muzykę tego zespołu- dowód na to, że muzyka nie dzieli na płeć tylko na tych co posiadają talent lub nie. To, że skład zespołów jazzowych kojarzymy głownie z mężczyznami, jak w wielu innych dziedzinach wynika z historii i sytuacji społeczno-kulturowej, z powodu której być może straciliśmy w historii muzyki i sztuki połowę wrażliwości wynikającą z braku lub niedostatku kobiet. Na całe szczęście wokalistyka już wcześnie była tu wyjątkiem… stąd Ella Fitzgerald, Billie Holiday czy Sarah Vaughn. A w Polsce..? Urszula Dudziak od lat na polskiej i międzynarodowej scenie jest szczególną osobowością, porywającą swym talentem i niekwestionowaną gwiazdą wokalistyki, myślę, że z jednej strony reprezentuje kobiecą wrażliwość i głos ale ponadto muzykalność oraz muzyczną wyobraźnię przekraczającą wszelkie podziały. Do podobnych postaci, mimo iż z innego obszaru muzycznego moim zdaniem należy inna polska wokalistka i kompozytorka - Agata Zubel. Specjalizująca się w muzyce współczesnej ale o szerokich horyzontach muzycznych a przede wszystkim o niesamowitej skali głosowej Agata Zubel reprezentuje w swojej muzyce zarówno to co kobiece jak i to co uniwersalne. W żeńskich głosach jest moc i to co tylko kobiety mogą wyrazić.
Ari Dykier
Flora Purim jest znacznie słabiej kojarzona, niż inny muzycy jazzowi, a szkoda. Nadała niepowtarzalny klimat dla wielu płyt z lat 70-tych. Oprócz klasycznych płyt z Chickem Coreą śpiewała też z Joe Hendersonem, Airto Moreirą oraz wydała kilka płyt solowych. Dla mnie jest najbardziej charakterystyczną wokalistką jeżeli chodzi styl nazwany latin jazz. Najchętniej powracam do jej płyt z Airto Moreirą i polecam też te płyty słuchaczom, którym przypadł do gustu Return To Forever. O Boskiej Uli, jej niesamowitym talencie i możliwościach wokalnych powiedziano już wszystko. Szkoda, że nie wszystkie płyty są jej dostępne. Ostatnie lata stała się bardziej celebrytką dbająca o karierę córek. Jednak po tym, co dokonała w muzyce wybaczam jej brak nowych płyt. Dla mnie i tak pozostanie zawsze Wielka. Diana Krall była znakomitą skromną dziewczyną. Jak to ktoś określił – "Wielka nadzieja białych". Na początku z roku na rok kariera jej wspaniale się rozwijała. Była też pod koniec lat 90-tych na Jazz Jambore – znakomity kameralny koncert. Mój zarzut do niej jest taki, że bardzo szybko zaczęła "gwiazdorzyć". Skutkiem tego po prawie dekadzie jej twórczość praktycznie się załamała, A szkoda. Późniejsze płyty nie były już tak dobre jak te pierwsze.
Andrzej Sadowski
Powróciliśmy do tematu poruszanego w "Wieczorze płytowym" w dniu 25 października 2020. Słyszeliśmy wtedy krzyk przeciw światu. Ów przejmujący głos powinien być kobiecy. Męski krzyk bywa donośny. Ale kobiecy protest staje się przejmujący. I zapewne stąd owa asymetria w głosie. Ważny donośny krzyk bywa wiarygodny, kiedy ma kobiece źródło. Przecież jazz wypływa ze źródłowości duszy. A naturalność tej muzyki wybrzmiewa właśnie w głosie. Męskie instrumentacje stają się czasami pretekstem do wydobywania przez wokalistki spokoju i uciszenia, także krzyku i protestu. Nikt nie zastąpi wiarygodności ich głosu – chyba cisza.
Jacek z Łodzi
Rzeczywiście kobiety, które zajmują się jazzem, to przeważnie wokalistki. Wynika to jak sądzę z tego, że ten gatunek był przez wiele dekad praktycznie domeną mężczyzn, to oni byli liderami zespołów, to oni uczęszczali na uczelnie kształcące takich artystów. Co prawda chyba nie można tu mówić o jakiejś dyskryminacji, ale jednak bardzo mało kobiet rywalizowało w tej dziedzinie z mężczyznami, nie mając być może śmiałości w próbach zmienienia tego stanu rzeczy. Na pewno jednak nie ma powodu by twierdzić, że kobiety mają mniejsze predyspozycje do bycia jazzowymi instrumentalistkami. Wspomniana Nubya Garcia, a także inna saksofonistka -Motana Roberts (którą widziałam kiedyś na żywo Gdańsku) to przykłady na to, że one też mają wiele do powiedzenia w tej estetyce. Sięgają też po takie instrumenty, które rzadko są z nimi kojarzone jak np. trąbka. To an niej gra Jaimie Branch, którą bardzo cenię i uważam za niezwykle utalentowaną nową twarz na jazzowej scenie.
Maria z Pozniania
Co czyni z kobiety atrakcyjną wokalistkę jazzową?
Odmienna emocjonalność kobiety, dużo szersza gama wrażliwości związana m.in. z misją, która została jej powierzona przez naturę i macierzyństwo , inny wewnętrzny odbiór świata - przekładają się na muzyczną artykulację tej odmienności. Ten szczególny ładunek emocjonalny nie zaistnieje w męskim wokalu. Ponadto w przypadku wokalistki i męskiego zespołu muzycznego wytwarzają się szczególne fluidy. Połączenia pierwiastków męskich i żeńskich tworzy pełny obraz muzyczny współbrzmiący ze sobą doskonale.
Urszula
Kobieta posiada zrozumienie świata w sposób fundamentalny, widzi świat w innym stopniu aniżeli mężczyzna. To one są bardziej świadome cyklów przemijania, życia ze stron tej radosnej i tej smutnej. Dziewczyna, kobieta często ma świadomość swojej misji dawania życia, miłości. Kierując się swoją naturalną wrażliwością, cnotami poświęca cierpliwie swoje życie bezpośrednio często właściwie tylko miłości, której to daje swój wyraz w każdej czynności, której się podejmie, od czynności rzemieślniczych po sztukę przez prace społeczne po wiarę, z niezmordowaną zawsze nadzieją. Ostoja radości, beztroski, dzieciństwa, istoty życia jaką jest miłość. Co do muzyki uważam, ale może się na tyle nie znam, że Panie w gruncie rzeczy bycie na scenie traktują bardziej serio, z racji płci pięknej mają większą pewność siebie bycia na scenie, charakteryzuje je wolność wyrażana także w różnych scenicznych kreacjach.
Mateusz Wadas
Cieszy mnie bardzo temat dzisiejszej audycji. Flora Purim, Urszula Dudziak i Diana Krall, to dal mnie bardzo ważne postacie. Według mnie kobiety w jazzie dopiero teraz pokazują co potrafią i jak duże mają jeszcze do zagrania. Nubya Garcia to jedna z nich. Widziałam ja na koncercie w Szczecinie dwa lata temu , kiedy przyjechała wraz z trzema muzykami, m.in. z kontrabasistą Danielem Casimirem i zaprezentowała kilka utworów z albumu "Nubya's 5ive", ale rozpoczęła występ długą kompozycją "Source", której na tym krążku nie ma...
Wydobywała ze swego saksofonu piękne i finezyjne frazy, a kompozycja „Hold”, (w studiu zagrana na dwóch perkusjach) zabrzmiała szczególnie ciekawie, wywołując długi aplauz. To chyba nie dziwi, zważywszy że Nubya nie tylko gra jazz, ale działa też jako didżej-ka w nocnych klubach Londynu. Niewątpliwie przekonaliśmy się, że prestiżowa nagroda "Breakthrough Act of the Year", jaką swego czasu otrzymała, to wyróżnienie w pełni zasłużone.
Hanna Pieczyska
Panowie - słuchając dzisiejszej płyty czuję się jak w wolierze pełnej egzotycznych ptaków... ja wiem że tutaj grają same sławy, panowie Kirkland, Miller, Urbaniak.. to wszystko gra i brzmi na bardzo wysokim poziomie i wcale nie słychać, że ma ponad 40 lat. Ale największe wrażenie robi "ptasia mowa" a w zasadzie "ptasie trele" Urszuli Dudziak. Tak to odbieram. Czasem jakby papuzi skrzek, czasem jakby stado kłócących się wróbli! Niesamowity pomysł, niesamowity efekt. To w 1979r musiało brzmieć nieziemsko i prawdziwie futurystycznie... Panią Dudziak znałam dotąd głównie dzięki nieśmiertelnej "Papai".. a dzisiaj się przekonuję, że w tamtych latach naprawdę to był nasz wielki skarb i mieliśmy się kim pochwalić na świecie. SBB, Niemen, muzycy jazzowi - i kobieta :) Pani Urszula. Światowy poziom i - co ważne - artystka zdecydowanie doceniona, także na Zachodzie :)
Monika P.
Na koniec poruszający mail od Pani Barbary Gajdy:
Panowie opowiadacie o kobietach jako bytach wyobrażonych, standardowa porcja stereotypów o kobiecej misji, czyli macierzyństwie-ono nie jest żadną misją, jest biologiczną koniecznością - upiększaniu świata, skoncentrowaniu na miłości i banałów o szczególnej wrażliwości, a przecież kobiety w muzyce i w życiu to przede wszystkim odwaga, siła i mądrość życiowa, nieustanne zmaganie z wmawianymi nam misjami, histerycznymi wrażliwościami i nierealnymi oczekiwaniami, które sprawiają, że pełnimy rolę kukieł w tylnych rzędach, które wypycha się do przodu, gdy trzeba przyjąć z godnością porażki, których ciężaru nie potrafią udźwignąć mężczyźni, a które spycha się do kąta, gdy nadchodzi czas przypinania orderów, wręczania nagród i dzielenia zysków. Trudno mi dzisiaj skupić się na muzyce, gdyż kilka godzin temu musiałam wzywać policję, aby interweniowała w mieszkaniu piętro wyżej, skąd dobiegały odgłosy uderzeń i krzyk kobiety RATUNKU, POMOCY, LUDZIE RATUJCIE MNIE. Zrobiłam to nie z powodu swojej kobiecej misji, kobiecej wrażliwości, czy kobiecego czegokolwiek. Zrobiłam to bo kiedy ktoś wzywa pomocy, to mu się jej udziela. Gdyby pomocy wzywał mężczyzna bity przez kobietę zrobiłabym dokładnie to samo i wierzę, że gdyby na moim miejscu był mężczyzna, zachowałby się tak samo jak ja. Jesteśmy ludźmi, którzy rodzą się kobietami i mężczyznami, nie mamy żadnych misji, jesteśmy poddani biologicznym koniecznościom, ale sami decydujemy jakimi jesteśmy ludźmi i co chcemy dać z siebie światu.
Barbara Gajda
***
Tytuł audycji: Wieczór płytowy
Prowadzili: Tomasz Szachowski i Piotr Metz
Data emisji: 7.03.2021
Godzina emisji: 22.00