Jeden z brytyjskich krytyków nazwał nawet go "trzecim wielkim kompozytorem sowieckim po Prokofiewie i Szostakowiczu". Tymczasem obecnie w Rosji jego muzyki praktycznie się nie wykonuje. Mieczysław Wajnberg urodził się w Warszawie, skąd zmuszony był uciekać w 1939 roku.
- Jego rodzina należała do środowiska warszawskich muzyków żydowskich - mówiła w "Notatniku Dwójki" Danuta Gwizdalanka, autorka pierwszej polskiej monografii, pod znaczącym tytułem "Mieczysław Wajnberg. Kompozytor trzech światów". - On sam nigdy nie nauczył się jednak alfabetu hebrajskiego. Rozumiał jidysz, jednak mówił i czytał przede wszystkim po polsku, którego nauczył się w szkole - dodaje. Mimo to w 1939 roku musiał uciekać przed niemiecką inwazją na Polskę, a Związek Radziecki, w którym znalazł schronienie, zaczął go wkrótce prześladować za "żydowski burżuazyjny nacjonalizm".
Zanim nadszedł rok, 1939 Mieczysław Wajnberg uczył się w prestiżowej warszawskiej klasie Józefa Turczyńskiego i szykowany był na, kolejnego po Witoldzie Małcużyńskim, polskiego laureata Konkursu Chopinowskiego. Józef Hoffman załatwił mu nawet studia w Filadelfii, ale problemem w staraniach o wizę do USA okazały się... żydowskie korzenie młodego pianisty.
Wajnberg został kompozytorem prawdopodobnie tylko dlatego, że wyjechał do Związku Radzieckiego. Tam został protegowanym Dymitra Szostakowicza. Przez wiele lat uznawano zresztą Polaka za epigona rosyjskiego mistrza. Dziś coraz poważniej traktuje się sugestie, że przepływ inspiracji był dwustronny, a "klezmerskie" motywy u Szostakowicza to właśnie wpływ Wajnberga.
Muzyka polskiego kompozytora, która w ostatniej dekadzie wypełniła programy kilkudziesięciu albumów płytowych, święci sukcesy w Wielkie Brytanii, Holandii, Niemczech, Szwecji. Wiele wskazuje na to, że także w polskiej kulturze kompozytor zajmie wkrótce dużo poważniejszą pozycję niż "anonimowy autor muzyki do 'Lecą Żurawie'"...
Niezwykłą historię życia Mieczysława Wajnberga opowiedziała w "Notatniku Dwójki" Danuta Gwizdalanka, a o współczesnej recepcji jego muzyki mówił Aleksander Laskowski. Audycję przygotowała Beata Stylińska.
mm