W jednym z ostatnich wywiadów Paweł Mykietyn wspominał, jak w dzieciństwie postanowił zostać kompozytorem. I od razu zmartwił się, że, gdy nadejdzie jego czas, wszystko będzie już "wykomponowane". Ta wątpliwość wciąż nie nadaje mu spokoju.
- Współczesnych twórców piosenek często spotykają oskarżenia o plagiat - mówił kompzytor w audycji "Wybieram Dwójkę". - Tymczasem ilość kombinacji dźwięków oraz akordów jest ogromna, ale nie nieograniczona i może faktycznie większość układów już została wykorzystana...
Mykietyn nie jest na co dzień twórcą piosenek, ale wielokrotnie w życiu nim bywał. Nigdy nie ograniczał się bowiem do elitarnej twórczości "warszawsko-jesiennej". Przed rozpoczęciem studiów współtworzył na rodzinnym Dolnym Śląsku kapelę punkową The Formacja. W Warszawie nadal pisał piosenki i komponował chętnie muzykę ilustracyjną. Rozpoczynał od, na poły rozrywkowego, minimalizmu oraz postmodernistycznych zabaw z muzyką barokową i klasycystyczną. Później zafrapowały go "fałszywe", mikrotonowe harmonie oraz bardziej statyczny, oniryczny typ ekspresji.
Jednocześnie nie słabła jego fascynacja teatrem, zwłaszcza spektaklami Krzysztofa Warlikowskiego, z którym współpracuje od blisko dwóch dekad, ostatnio jako dyrektor muzyczny warszawskiego Nowego Teatru. - Po tylu latach udało się wybrać z naszego wspólnego dorobku kilka utworów, które pozostają atrakcyjne bez akcji scenicznei - mówi kompozytor Katarzynie Nowak z właściwą sobie skromnością i sceptycyzmem. - Złożyły się one na program płyty "Mykietyn: Muzyka.Teatr."
Okazuje się, że wiele z tych kompozycji stanowi swoistą kronikę, nie tylko teatralnych, doświadczeń Mykietyna. - Gdy z "Poskromieniem złośnicy" odwiedziliśmy Szanghaj, prawie przez przypadke kupiłem chiński obój za równowartość 17 groszy. Potem ten isntrument odegrał kluczową rolę w muzyce do "Aniołów w Ameryce" i stał się źródłem wielu pomysłów do mojej "Pasji".
Teatralne utwory Mykietyna bywają równie niezwykłe, co działalność Nowego Tetaru, wciąż pozbawionego siedziby i skupiającego się na działaniach interdyscyplinarnych. Z tej pozornej słabości, ta writulana scena postanowiła uczynić swój największy atut. Otóż w nacdhodzące wakacje ulice Warszawy mają stać się scenerią nowego muzycznego festiwalu z takimi atrakcjami, jak utwór "Brize" na 111 rowerzystów Mauricio Kagela, czy "gadające" fortepiany austriackiego kompozytora Petera Ablingera.
Te niezwykłe wydarzenia - zgodnie z oficjalną polityką kulturalną Warszawy - miały zostać wkomponowane w kontekst Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej. Niestety niemal całe centrum stolicy wyłączone zostanie w wakacje z ruchu...
Więcej o tym paradoksie, a także o specyfice muzyki teatralnej w rozmowie Katarzyny Nowak z Pawłem Mykietynem oraz dramaturgiem Nowego Teatru, Piotrem Gruszczyńskim.