- Wydaje mi się, że to między innymi kwestia naszego przywiązania do XIX-wiecznej konwencji koncertowej, z frakami, uściskami dłoni, ukłonami - mówił dalej gość Ewy Szczecińskiej. Z drugiej strony znakomity dyrygent zdecydowanie bronił, bardziej lub mniej tradycyjnej (choćby wzbogaconej o elektronikę), orkiestry jako nowoczesnego narzędzia wykonawczego.
- Od lat 50. próbowano zrezygnować z żywego wykonawcy. Ale sterylnym studyjnym produkcjom czegoś brakowało. Przede wszystkim aspektu ludzkiego, wspólnoty twórczych i wzajemnie się inspirujących ludzi, jaką stanowi tradycyjny zespół instrumentalny. Poza tym orkiestra ma w zasadzie nieograniczone możliwości kolorystyczne - wyjaśniał Szymon Bywalec, stały dyrygent Orkiestry Muzyki Nowej, która zajmuje się promowaniem muzyki najnowszej oraz klasyki XX wieku.
Paradoksalnie współcześni kompozytorzy stawiają wykonawcom swoich utworów bardzo wysokie wymagania, żądając z jednej strony warsztatowej wynalazczości, z drugiej zaś maszynowej precyzji. - Nasza praca to coś pomiędzy laboratorium a klubem wysokogórskim - żartuje gość "Bitej godziny". - Ale też widok ze szczytu daje ogromną satysfakcję...
Szymon Bywalec jest dyrektorem artystycznym wrocławskiego festiwalu Musica Polonica Nova, którą to funkcję przejął po nieodżałowanym Andrzeju Chłopeckim - Zamierzam kontynuować jego linię - deklaruje w Dwójce. - Chce prezentować jak najwięcej zupełnie nowych rzeczy, stworzonych przez najmłodszych kompozytorów, ale zarazem nie odcinać się od dorobku starszych pokoleń. Na festiwalu będzie też miejsce na eksperymenty, prowokacje i zjawiska pogranicza, jednak wyłącznie na wysokim poziomie warsztatowym - podkreśla.
Gość Ewy Szczecińskiej mówił też m.in. o swoich doświadczeniach z muzyką Pierre'a Bouleza, Wojciecha Ziemowita Zycha oraz José Maríi Sáncheza-Verdú. Zachęcamy do wysłuchania "Bitej godziny".