Jamie Saft jest jedną z najjaśniejszych gwiazd nowojorskiej sceny jazzowej. Ten klezmer i awangardzista jest także autorem muzyki filmowej, m.in. do nominowanego do Oscara dokumentu "Murderball".
Genialny multiinstrumentalista współpracował z Laurie Anderson, The Beastie Boys, Dave’em Douglasem i Chrisem Speedem. Jednym z jego muzycznych mentorów jest natomiast bożyszcze nowojorskiej awangardy, saksofonista John Zorn, z którym wspólnie zrealizował wiele nagrań i koncertów.
Według Safta John Zorn w swej muzyce odwołuje się do idei „Barszczowego pasa”. Nazwa wywodzi się od pewnego regionu w stanie Nowy Jork. To najpopularniejsze miejsce świątecznego wypoczynku nowojorskich Żydów, pełne koszernych hoteli, oferujących specjalną obsługę na okoliczność najważniejszych świąt – Rosz ha-Szana i Jom Kippur. Można tam było słuchać muzyki żydowskiej cały czas, jednak w latach 50. muzyką popularną był jazz, głównie w bigbandowym, swingowym wydaniu i to była ważniejsza inspiracja dla Zorna niż muzyka klezmerska. Geniusz Zorna opiera się na aranżacji i orkiestracji, a nie samej kompozycji, która jest w gruncie rzeczy prosta.
Dla odmiany Jamie Saft - chociażby w swoich interpretacjach Boba Dylana - skupia się nie na jego liryce, ale kompozycjach, bo to kwestia często spychana na drugi plan. Dylan zdołał dotknąć tego, co w muzyce fundamentalne, co czystsze i głębsze od wirtuozerii - dzięki temu zachował swobodę ekspresji.
Jamie Saft, specjalnie dla słuchaczy Dwójki zdradził, że jego nazwisko to skrót słów "safer" i "Tora" czyli osoba przepisująca Torę. Tym właśnie zajmowały się minione pokolenia jego rodziny.
Gospodarzami audycji byli Tomasz Gregorczyk i Janusz Jabłoński.
Aby wysłuchać całej audycji "Rozmowy improwizowane", kliknij ikonę dźwięku "Jakub Skryba Tory o swoich inspiracjach i żydowskich korzeniach", w boksie po prawej stronie.
(Lm)