Tadeusz Kantor – reżyser, twórca happeningów, malarz, scenograf, pisarz, teoretyk sztuki, aktor we własnych przedstawieniach, animator życia kulturalnego, założyciel Teatru Cricot 2 w Krakowie, wykładowca krakowskiej ASP. Urodził się w 1915 w Wielopolu Skrzyńskim w Tarnowskiem, zmarł w 1990 w Krakowie.
Z okresu studiów oraz okresu II wojny światowej pochodzą jego pierwsze obrazy i fascynacje teatrem. Podczas okupacji stworzył konspiracyjny Teatr Niezależny, w którym wystawiał dla zaufanej publiczności repertuar narodowy, m.in. "Balladynę" Juliusza Słowackiego i "Powrót Odysa" Stanisława Wyspiańskiego. Były to pierwsze wystawiane przez niego przedstawienia. Odtąd w twórczości Kantora malarstwo i teatr były nierozdzielne.
Jako malarz zamilkł w momencie, kiedy władze PRL zaczęły wprowadzać socrealizm w sztuce i dopiero w 1955 wystawiono jego prace pochodzące z tego okresu. Od 1957 roku włączył się w najnowsze poszukiwania sztuki światowej, nawiązując w serii swoich obrazów do informelu. Równocześnie prowadził teatr Cricot 2, gdzie wystawiał sztuki Stanisława Ignacego Witkiewicza, a później także własne. Przekonany, że "sztywne, uświęcone tradycją granice między sztukami należy znieść", działał na różnych polach poza malarstwem i teatrem: organizował happeningi, tworzył dzieła zwane "obiektami sztuki", które spożytkował w scenografii do własnych przedstawień oraz takie, w których fragmenty malowane występują wspólnie z tzw. przedmiotami znalezionymi, często najbardziej banalnymi, tworząc wraz z nimi zagadkową treść obrazu. Ambalaż, "teatr informel" i teatr zerowy – te poszukiwania doprowadziły w końcu Kantora do rodzącego się wówczas na świecie happeningu. W 1965 powstają pierwsze polskie happeningi.
"Teatr śmierci" jest kolejnym, ostatnim, nurtem w twórczości teatralnej Kantora. Powstają wówczas jego najwybitniejsze spektakle: "Umarła klasa", "Wielopole, Wielopole", "Niech sczezną artyści", "Nigdy już tu nie powrócę" oraz spektakl, którego premiera odbyła się już po jego śmierci – "Dziś są moje urodziny".
- Były to przedstawienia wstrząsające rzeczywiście. One były wspaniałe. Pamiętam „Wielopole”, które widziałem zaraz po przemierze, które było przedstawieniem bardzo ciemnym, bardzo gorzkim, bardzo bolesnym – mówi Tomasz Kubikowski.
We wszystkich tych spektaklach motywem głównym jest śmierć, przemijanie, pamięć. W wielu przedstawieniach uczestniczył bezpośrednio jako "mistrz ceremonii" – cały czas obecny na scenie, przyglądający się bacznie, interweniujący, kiedy trzeba.
- Były to przedstawienia, w których bardzo mocno czuło się zmaganie artysty z materią twórczości, takie bardzo ostateczne i pod tym względem bardzo istotne i faktycznie bardzo bolesne, ja nie wiem czy dla widza, ale faktycznie dla twórcy – dodaje Kubikowski.
Czy "teatr śmierci" przetrwał mimo śmierci jego twórcy? Jak zapamiętali go ci, którzy "teatr śmierci" pamiętają? Co stracili, a co zyskują ci, którzy spektakle Tadeusza Kantora znają jedynie z opisów i rejestracji telewizyjnych?
To niektóre z pytań, na które odpowiedzi szukają rozmówcy Justyny Mazur: Janusz Wiśniewski, Tomasz Kubikowski, Jacek Wakar, Magdalena Butkiewicz, Mateusz Żurawski i Wojciech Świdziński.
"Nawet jeżeli będziemy się do tego odwoływać, jako do czegoś zamkniętego, to będziemy się do tego odwoływać. Będziemy do tego wracać. To jest to Kantorowskie zapętlenie". Mateusz Żurawski
Audycję przygotowała Justyna Mazur.
Aby wysłuchać audycji, wystarczy kliknąć w nazwę dźwięku w boksie "Posłuchaj" po prawej stronie.