1.
Jarosław Iwaszkiewicz, zastanawiając się na kartach swojego dziennika, na czym polega urok umysłowości Zygmunta Mycielskiego, pisał w 1958 roku: "Cechą zasadniczą jego jest mądrość (a co za tym nieuchronnie idzie: dobroć)". "Zwyczajne ludzkie trwanie, ludzka chciwość życia i związanie z życiem" – to, według poety, sprawy dla Mycielskiego najważniejsze. I, rzecz bardzo istotna, "ta szalona polskość, widzenie świata i wszystkich spraw poprzez temperament mądrego Polaka, rzeczy najrzadszej na świecie".
Jak zwrócił w Dwójce uwagę Wiesław Uchański, dziennik kompozytora (według wydawcy rzecz absolutnie niezwykła na tle polskiej diarystyki) to lustro, w którym powinien odbijać się dziennik Iwaszkiewicza. Ci długoletni przyjaciele (poznali się w Paryżu w latach 20.) różnili się pod wieloma względami – także jeśli chodzi o ocenę spraw dziejących się w powojennej Polsce. A przede wszystkim: o przyjmowaną wobec nich strategię. Mycielski wielokrotnie manifestował swoją bezkompromisową postawę wobec narzuconego ustroju, za co spotykały go represje.
2.
– To był niezwykły człowiek, obok Kota-Jeleńskiego jeden z najbliższych mi ludzi – wspominał Zygmunta Mycielskiego na antenie Radia Wolna Europa Józef Czapski. Łączyło ich nie tylko arystokratyczne pochodzenie i ważny epizod wojenny (Mycielski wychowywał sie w dworze w Wiśniowej, brał udział w kampanii wrześniowej, potem przedostał się do Francji, gdzie walczył w polskim wojsku. Lata wojny spędził w obozie jenieckim) – obaj poświęcili życie na realizację swoich artystycznych pasji, wyróżniała ich również szczególna wrażliwość na sztukę oraz niełatwy, jakby norwidowski z ducha patriotyzm. I z pasją podejmowane kwestie "świata ducha" – nie dla abstrakcyjnych rozważań, ale dla życiowego tu i teraz. "Ty masz ciągle szesnaście lat. U mnie – chyba więcej rezygnacji, sceptycyzmów, przekory też. Zwątpienie et cetera" – pisał Mycielski do Czapskiego w 1978 roku.
3.
W 1957 roku Mycielski notował: "Należę do nienormalnych, którzy za nic mają to wszystko, co stracili. Pomimo to czuję się jak Karol Szymanowski po stracie Tymoszówki". Mówił, że czuje się "moralnie niewyspany". – Uczucie moralnego niepokoju wiąże się u niego również z tym, że obserwował, co się w Polsce dzieje. Mycielski miał bardzo silny aksjologiczny horyzont swoich ocen tego, co się działo – podkreślał w Dwójkowej audycji prof. Jan Stęszewski, który wraz z żoną, Barbarą Stęszewską, opracował ostatnie zapiski kompozytora.
W tomie "niby-dziennika" Mycielskiego (przypomnijmy części wcześniejsze: "Dziennik 1950–1959", "Dziennik 1960–1969", "Niby-dziennik 1969–1981") owa surowa – ale zawsze poddana analizie, podparta wewnętrznym przekonaniem – ocena rzeczywistości będzie ujawniała się niejednokrotnie. I tak nieustanna troska o losy kraju – wszak mamy dramatyczny czas początku lat osiemdziesiątych – miesza się z krytycznymi, czasem bardzo gorzkimi, ocenami zbiorowych emocji. Jest to spojrzenie kogoś, kto na polską historię patrzy z perspektywy kilku wieków, z nieukrywanym sceptycyzmem myśli o możliwościach tkwiących w Polaku-obywatelu, a jednocześnie: nie wyobraża sobie pozostania na Zachodzie (w dzienniku znajdziemy świadectwa podróży zarówno po Europie, jak i USA). – Miał naturę państwowowca i bardzo mu dokuczało oglądanie rzeczywistości, w której się wszystko psuje, marnuje – mówiła w audycji Barbara Stęszewska.
4.
Niewyspanie jest również jak najbardziej dosłowne. "Mogę spać od ósmej rano – ale nie mam warunków, żeby pędzić życie Prousta (z przynoszonymi śniadaniami od Ritza). Sytuacja jest więc trudna, nawet tu, w Konstancinie. Zmuszam się do śniadania o 8 rano – ale potem – błędny, do 10, 11 nawet i do południa – nie mam sił. A po obiedzie jestem ciężki, senny, niemrawy…
Mimo to skończę tu ten trzeci psalm.
To wszystko nie są skargi, ale tak jest.
Nie chcę zwiększać dawek proszków, bo wpadnę wtedy w rytm amerykańskich aktorek, które się w końcu trują, jak zwariowane, histeryczne kucharki. Tyle tylko, że te noce są okropne!".
Zapiski Mycielskiego to w jakiejś mierze dziennik pisany właśnie nocą.
5.
Ostatni, ponadtysiącstronicowy tom "niby-dziennika" stanowi z jednej strony niezwykły dokument czasu sporządzony ręką jego uważnego, krytycznego świadka, z drugiej zaś: jest przejmującym świadectwem ostatnich lat życia człowieka, z natury rzeczy naznaczonych poczuciem przemijalności, nadchodzącego końca. U Mycielskiego przeczucie tej schyłkowości obejmuje zarówno plan globalny (sytuacja społeczna i polityczna, nie tylko w Polsce, jako przyczynek do dalekich od optymizmu rozmyślań), jak i rzecz jasna osobisty. Wysiłkowi kompozytorskiej pracy, odnawianej wciąż wierze w to, co się robi, towarzyszą chwile zwątpienia (zwłaszcza że warunki do wykonywania tej pracy nie są najlepsze). A na to wszystko nakładają się krążące wciąż nad głową myśli o zagładzie, wraz ze śmiercią, własnego świata. "Siedzę nad nutami – a nade mną powodzie, więzienia, procesy, milczenie, kłamstwa, podłości i bohaterstwa, tupiący nogami (...) żołnierze, kraj nakryty płachtą brezentu, świat trzeszczący słowami, niemocą i strachem. Milczący i stary siedzę w futrze, jem czosnek, chodzę ostrożnie i wolno, żeby nie złamać nogi. Tutaj albo się ma duszę nieśmiertelną, i wtedy nie warto dbać o życie, albo się duszy nie ma, a wtedy – co warte jest życie?"
Wśród wielu interesujących refleksji starego człowieka znajdziemy te dotyczące (nie)trwałości kultury, samotności, ale i przyjacielskiej wspólnoty, konfrontacji siebie sprzed lat z ja-obecnym, "starego" i "nowego" świata, tego, co duchowe, i tego, co zmysłowe. "Przepaść 'cielesnego i duchowego' – przez całe życie oscylowałem bezpośrednio w tym przeciwieństwie", notuje Mycielski, diarysta daleki od ekshibicjonizmu, choć, jak pamiętamy z wcześniejszych dzienników, bezpruderyjny w pisaniu o swoim życiu osobistym. – Wspominał, że jest mu nawet trochę wstyd, że ja to czytam – opowiadała Barbara Stęszewska. – Sądzę, że o wstydzie, który towarzyszy jego rozterkom związanym z oddaniem w cudze ręce bardzo osobistych myśli – po tylu latach chyba juz nie musimy mówić o tym, że jakiekolwiek sprawy są wstydliwe.
6.
Dużo tu o religijnym i filozoficznym żywiole bezskutecznie próbującym oswoić to, co nieuchronne (obok wypisów z dziennika Elzenberga znajdziemy tu choćby frapujące zdania o polskim papieżu). Świadectwa rezygnacji i zwątpienia łagodzi czasem ironiczny dystans ("nie chcę być skwaszonym staruszkiem, który tylko tak reagować potrafi"). A odważnemu, bez pocieszeń spojrzeniu w ciemność towarzyszy ostrożna myśl o wielkim "być może".
"Teraz, gdy mnożą się lata, których nie mogę już nawet uszeregować w pamięci, przychodzą mi na myśl słowa przypisywane Fryderykowi II: 'Panie, jeśli jesteś, ratuj moją duszę, jeżeli ją mam'".
Zapraszamy do wysłuchania "Tygodnika literackiego" poświęconego dziennikowi (Iwona Smolka oraz jej goście: Tomasz Burek i Piotr Matywiecki) oraz audycji Doroty Gacek i Anny Lisieckiej, w której o Zygmuncie Mycielskim i jego dzienniku mówią Barbara Stęszewska, prof. Jan Stęszewski, Adam Sławiński i Wiesław Uchański. Z nagrań archiwalnych przypomnieliśmy wypowiedzi samego Zygmunta Mycielskiego oraz jego przyjaciela Pawła Hertza.
Cytaty z "Niby-dziennika ostatniego 1981-1987" (wyd.: wrzesień 2012) – za uprzejmą zgodą Wydawnictwa Iskry. Pozostałe cytaty: Jarosław Iwaszkiewicz, "Dzienniki 1956-1963", Wydawnictwo Czytelnik; Listy Zygmunta Mycielskiego do Józefa Czapskiego, opracow. Kingi Pomes, "Kamerton", 2007, nr 1(51); Zygmunt Mycielski, "Dziennik 1950–1959", Wydawnictwo Iskry.
Jacek Puciato