Mimo że miał wtedy zaledwie jedenaście lat, Darius Brubeck dobrze pamięta historyczną wizytę kwartetu swojego ojca w Krakowie w komunistycznej Polsce. - Nawet moi rodzice nie mieli świadomości, że będzie to początek wielkiej kulturowej przemiany. Przekonałem się o tym dopiero niedawno, zwiedzając Europejskie Centrum Solidarności. Na jednej z wystaw zobaczyłem oś czasu, a na niej, przy roczniku 1956 - radio. To był rok, kiedy ruszyła audycja "Głos Ameryki" Willisa Conovera. Na wystawie był też stary program koncertu ozdobiony karykaturą mojego ojca w okularach - mówił w rozmowie pianista.
Czy dla muzyków przyjeżdżających ze stolicy jazzu - Nowego Jorku, wizyta w kraju za żelazną kurtyną była wówczas źródłem szoku kulturowego? Darius Brubeck twierdzi, że szok miał bardziej związek z wszechobecną biedą. - Zniszczone ulice, bardzo ubodzy ludzie, konne wozy na drogach... serce się krajało. Drugą rzeczą był chłód - wspominał artysta. Koncert kwartetu Brubecka zapadł mu w pamięć z innych jednak przyczyn.
- Kiedy zobaczyłem, jak ludzie w Polsce reagują na Dave'a Brubecka i jego kwartet, chyba mimo młodego wieku dotarło do mnie, że jest w tym coś symbolicznego. Mówiąc o znaczeniu symbolicznym, mam na myśli nowoczesny amerykański jazz, Zachód pojawiający się w Polsce. Ludzie nie tylko przychodzili na koncerty - wszyscy łaknęli kontaktu z zespołem, chcieli spędzić z nami tyle czasu, ile się dało. Niektórzy jeździli za nami od miasta do miasta i słuchali mniej więcej tego samego programu. Po prostu chcieli być z nami, jakby sama nasza obecność dawała jakąś moc.
Gość "Rozmów improwizowanych" szczegółowo opowiedział, jak ten wyjazd zmienił jego spojrzenie na świat, zdradził także różne aspekty swojej ralacji z ojcem, legendarnym jazzmanem, a także próbach wyjścia z jego cienia.
***
Rozmawiali: Janusz Jabłoński i Tomasz Gregorczyk
Gość: Darius Brubeck (pianista)
Data emisji: 6.02.2019
Godzina emisji: 22.30
Wywiad z muzykiem wyemitowano w audycji "Nokturn".
at/bch