Uchem Davida Lyncha

Ostatnia aktualizacja: 20.01.2025 07:03
"Dźwięk to 50 procent filmu" - mówił David Lynch. I to nie przypadek, że "Blue Velvet" rozpoczyna się słynną sceną z odciętym uchem leżącym w trawie. Dźwięk jest fundamentalny w twórczości amerykańskiego reżysera.
David Lynch
David LynchFoto: Shutterstock/s_bukley

Weźmy taką "Głowę do wycierania" – wczesne, czarno-białe dzieło Lyncha. Film przepełniony jest niepokojącymi, mechanicznymi szumami, tworzącymi klaustrofobiczną, surrealistyczną atmosferę wyobcowania. Albo "Mulholland Drive", którego audiosferę kreują m.in. drony i niskie dźwięki wprowadzające widza w stan hipnotycznego napięcia. Jest też przecież "Zagubiona autostrada", na której ścieżkę dźwiękową składają się szumy i zgrzyty budujące paranoiczną atmosferę przeplatane z utworami Nine Inch Nails, Trenta Reznora i Davida Bowiego.

David Lynch sam brał udział w rzeźbieniu audiosfery swoich filmów. Sam projektował i montował różne szumy i hałasy, które możemy usłyszeć w jego dziełach. Zaangażował się też w kilka muzycznych projektów.

W poniedziałkowej Nocnej Strefie zapraszam na mój skromny dźwiękowo-muzyczny hołd dla Lyncha. Przede wszystkim zanurzymy się w audiosferze jego filmów. Odwiedzimy miasteczko Twin Peaks z Angelo Badalamentim, wzruszymy się przy śpiewie Julee Cruise i samego Davida Lyncha, zajrzymy za róg pewnej jadłodajni z "Mulholland Drive"… Ale też posłuchamy muzyki Hildegardy z Bingen w interpretacji reżysera, rozejrzymy się za polskimi (muzycznymi) akcentami i sięgniemy po rzeczy nagrane w studiu Lyncha zarządzanym przez jego wieloletniego współpracownika Dean Hurleya.

Będziemy słuchać uchem Davida Lyncha.

Zapraszam

Krzysztof Dziuba

#NocnaStrefa 20 stycznia o godzinie 23.00.

Czytaj także

WP #418. Pożegnanie Davida Lyncha w towarzystwie Faith No More

Ostatnia aktualizacja: 19.01.2025 23:00
Są reżyserzy filmowi ze świetnym uchem do muzyki i bez wątpienia zaliczał się do nich David Lynch (1946-2025). Koronnym na to dowodem jest ścieżka dźwiękowa do filmu "Zagubiona autostrada" (Lost Highway). Kilka dni po śmierci niezwykłego twórcy słuchaliśmy tej muzyki w "Wieczorze płytowym". Sięgnęliśmy także po album grupy Faith No More pt. "King for a Day... Fool for a Lifetime".
rozwiń zwiń