Weźmy taką "Głowę do wycierania" – wczesne, czarno-białe dzieło Lyncha. Film przepełniony jest niepokojącymi, mechanicznymi szumami, tworzącymi klaustrofobiczną, surrealistyczną atmosferę wyobcowania. Albo "Mulholland Drive", którego audiosferę kreują m.in. drony i niskie dźwięki wprowadzające widza w stan hipnotycznego napięcia. Jest też przecież "Zagubiona autostrada", na której ścieżkę dźwiękową składają się szumy i zgrzyty budujące paranoiczną atmosferę przeplatane z utworami Nine Inch Nails, Trenta Reznora i Davida Bowiego.
David Lynch sam brał udział w rzeźbieniu audiosfery swoich filmów. Sam projektował i montował różne szumy i hałasy, które możemy usłyszeć w jego dziełach. Zaangażował się też w kilka muzycznych projektów.
W poniedziałkowej Nocnej Strefie zapraszam na mój skromny dźwiękowo-muzyczny hołd dla Lyncha. Przede wszystkim zanurzymy się w audiosferze jego filmów. Odwiedzimy miasteczko Twin Peaks z Angelo Badalamentim, wzruszymy się przy śpiewie Julee Cruise i samego Davida Lyncha, zajrzymy za róg pewnej jadłodajni z "Mulholland Drive"… Ale też posłuchamy muzyki Hildegardy z Bingen w interpretacji reżysera, rozejrzymy się za polskimi (muzycznymi) akcentami i sięgniemy po rzeczy nagrane w studiu Lyncha zarządzanym przez jego wieloletniego współpracownika Dean Hurleya.
Będziemy słuchać uchem Davida Lyncha.
Zapraszam
Krzysztof Dziuba
#NocnaStrefa 20 stycznia o godzinie 23.00.