Tamten szczególny sierpniowy dzień 1944 roku Miron Białoszewski przywołał ponad dwie dekady później.
Będę szczery, przypominający sobie siebie tamtego w fakcikach, może za dokładny, ale za to tylko prawda będzie. Teraz mam czterdzieści pięć lat, po tych dwudziestu trzech latach, leżę na tapczanie cały, żywy, wolny, w dobrym stanie i humorze, jest październik, noc, 67 rok, Warszawa znów ma milion trzysta tysięcy mieszkańców.
26:10 miron białoszewski - warsztat pisarza___pr iii 75467_tr_0-0_1040351923fb28a4[00].mp3 Z Mironem Białoszewskim rozmawiają prof. Maria Janion, Małgorzata Baranowska i prof. Maria Żmigrodzka. O "Pamiętniku…" mówią również pisarka i przyjaciółka poety Jadwiga Stańczakowa, tłumacz Roman Klewin i malarz Przemysław Brykalski. Audycja Walentyny Toczyskiej z cyklu "Pisarz miesiąca" (PR, 1979)
"Wszystkie adresy zanieistniały"
W chwili wybuchu II wojny światowej Miron Białoszewski - urodzony 30 czerwca lub, według innych źródeł, 30 lipca 1922 roku, należący do tego samego pokolenia, co Krzysztof Kamil Baczyński, Tadeusz Borowski czy Tadeusz Różewicz - był uczniem III klasy gimnazjum. Maturę zdał na tajnych kompletach, następnie rozpoczął studia polonistyczne na tajnym Uniwersytecie Warszawskim.
W 1942 roku ojciec Mirona "wystarał się" o mieszkanie na ul. Chłodnej. - Potem było Powstanie i wszystkie adresy zanieistniały - mówił Miron Białoszewski w Polskim Radiu. Poeta, wówczas 22-latek, przeżył powstańczy zryw z 1944 roku wśród ludności cywilnej. Literacki zapis tego doświadczenia - "Pamiętnik z powstania warszawskiego" - stanie się po latach jednym z najważniejszych polskich tekstów traktujących o tym dramatycznym momencie naszej historii.
W poszukiwaniu formy
Dlaczego dopiero po ponad dwóch dekadach Miron Białoszewski powrócił do czasów powstania? Nie chodziło o zapomnienie, wręcz przeciwnie: "temat mnie gniótł", przyznawał. - To doświadczenie cały czas w nim było - podkreślał w radiowej Dwójce Tadeusz Sobolewski, przyjaciel poety i znawca jego twórczości. - Są zapisy snów Białoszewskiego o wojnie, snów, po których wyrażał obawę, że jeszcze może zginąć w powstaniu. Ale właśnie we śnie.
Rzecz dotyczyła jednak znalezienia odpowiedniego, oddającego rzeczywistość wojny języka. "Myślałem o formie, ale było za blisko, albo za dużo rzeczy się pamiętało. Wydawało mi się, że to nieprzekładalne na język, rzecz ciągle otwarta, nie do zamknięcia w formie", mówił Miron Białoszewski.
Na szczęście taką formę poeta znalazł.
Przed mikrofonem Polskiego Radia Miron Białoszewski przywoływał historię, która w obrazowy, właściwy dla niego sposób ujawniała istotę owej formy.
- Przełamanie, jeśli chodzi o moje opowiadanie o powstaniu, odbyło się w pociągu, w nocy, chyba z Warszawy do Poznania. Pociąg klekotał, bo to był taki osobowy, z zatrzaskiwanymi drzwiczkami. Wlókł się. Ktoś siedział naprzeciwko mnie, nie wiem nawet kto, bo wtedy w wagonach nie paliło się światła - mówił. - No i coś nagle wyszło o tym powstaniu, o którym już wcześniej opowiadałem, ale nie tak, nie było takich warunków. A teraz to było, w rytm tego klekotania pociągu, osiem godzin, w nocy.
Okazało się, że kluczem do języka, który będzie potrafił unieść ciężar wojennego tematu, jest "gadanie", wspominanie jak rozmowa z kimś drugim, poddanie się żywiołowi mowy.
08:08 Barańczak.mp3 Stanisław Barańczak o języku poetyckim Mirona Białoszewskiego oraz o "Pamiętniku z powstania warszawskiego". Fragm. audycji Hanny Zawiślak "Kto lubi Białoszewskiego?" (PR, 1981)
04:22 miron białoszewski___d 36763_tr_0-0_9929687355ab95c[00].mp3 Prof. Maria Janion o "Pamiętniku z powstania warszawskiego" Mirona Białoszewskiego. Audycja z cyklu "Szkic do portretu" (PR, 1977)
"To jedyny język zdolny to opisać"
O tym, na czym polegało owo "gadanie" i jak przez lata formowało się w poetyckim tyglu, opowiadał w Polskim Radiu inny znakomity poeta - Stanisław Barańczak.
- Twórczość Białoszewskiego jest czymś niesłuchanie oryginalnym na tle całej naszej literatury. Stanowi przykład granic, do których może się posunąć literatura z owocnymi artystycznie wynikami - podkreślał.
To "poszerzenie literackich granic", mówił Barańczak, objawiało się u Białoszewskiego choćby w przełamywaniu gatunkowych konwencji, tworzeniu form pośrednich: lirycznych, prozatorskich i dramatycznych. W tak skonstruowanych tekstach zaś rządził charakterystyczny dla autora "Obrotów rzeczy" język. Wiele o nim mówi przywołany przez Barańczaka cytat jednego z krytyków, oburzonego tym nowym, "niepoetyckim" stylem: "Białoszewski przyrządza sałatkę połamanej składni i zwyrodniałej gramatyki"...
- Białoszewski naśladuje bardzo wiernie ten język, którym wszyscy mówimy. Odwołuje się do "niższych form mówienia", nieuważanych za pełnowartościowe, do potoczności - tłumaczył Stanisław Barańczak.
***
Czytaj także:
***
Ogromna rola tego języka, podkreślał Barańczak, ujawniła się najpełniej, kiedy został opublikowany "Pamiętnik z powstania warszawskiego". - Okazało się, że ten mówiony, potoczny i "błędny" język jest właściwie jedynym, który jest w stanie nazwać rzeczywistość rozpadu, zagrożenia, niebezpieczeństwa czyhającego na każdym kroku. Język ten okazał się niesłuchanie funkcjonalny i zarazem niesztuczny - wyjaśniał przed mikrofonem Polskiego Radia Stanisław Barańczak.
Te spostrzeżenia znakomitego poety można uzupełnić uwagami prof. Marii Janion, która w radiowym felietonie poświęconym "Pamiętnikowi" mówiła: - Białoszewski podjął gigantyczny trud przełamania schematu niszczącego prawdę przeżyć, doświadczeń prywatnych oraz zbiorowych. Znalazł swój sposób: nie pisać, lecz gadać o wojnie. I to ludzkie gadanie podniósł do rangi wielkiej literatury.
Człowiek w warunkach granicznych
O czym więc gada bohater-narrator tej książki?
Powstanie Warszawskie - zobacz serwis specjalny
Tytuł dookreśla gatunek ("pamiętnik", czyli wspomnienie pisane z perspektywy czasu) oraz główny temat: jest to opowieść o akcji zbrojnej Armii Krajowej - największej tego typu akcji podziemia w całej ogarniętej wojną Europie - przeciwko okupującym Warszawę Niemcom. W przypadku Białoszewskiego rzecz wymaga jednak uściślenia: w odróżnieniu od większości literatury podejmującej temat powstania 1944 roku opowieść ta prowadzona jest z punktu widzenia cywila. Mieszkańca ogarniętego walkami miasta, który chce po prostu przeżyć.
Tu nie ma patosu. Jest za to naga, codzienna, umykająca wielkim narracjom historycznym rzeczywistość. Od 1 sierpnia ("Było przed piątą. Rozmawiamy, nagle strzelanina. Potem tak jakby broń grubsza. Słychać działa. I w ogóle różne rodzaje. Aż krzyk: – Hurraaa... – Powstanie – od razu powiedzieliśmy sobie, tak jak i wszyscy w Warszawie. Dziwne. Bo tego słowa nie używało się przedtem w życiu. Tylko z historii, z książek") do 9 października, kiedy kilka dni po upadku Powstania bohater „Pamiętnika” musiał opuścić miasto.
- Z dzisiejszej perspektywy "Pamiętnik" jest szczególnie intersujący jako książka mówiąca o tym, co robi człowiek, jak zawiesza pewne normy kulturowe, w warunkach granicznych - opowiadał w radiowej audycji prof. Adam Poprawa, redaktor pierwszego pełnego wydania "Pamiętnika z powstania warszawskiego". - Myślę tu na przykład o nabożeństwach odprawianych w piwnicach, które mają formę religijną, a jednocześnie służących przekazywaniu nowych wiadomości. Albo o scenach defekacji: ludzie potrafią załatwiać swoje potrzeby i przy okazji rozmawiać. Bo są z innymi i wydaje im się, że wtedy grozi im mniejsze niebezpieczeństwo, niż gdy są sami.
- Białoszewski stworzył w "Pamiętniku powstania warszawskiego" znakomity materiał socjologiczny - dodawała w innej audycji literaturoznawczyni prof. Anna Nasiłowska. - Opisał relacje między ludźmi w stanie wyjątkowym, zmianę całego układu społecznego, w wyniku której tradycyjne domy i rodziny zastępuje, rodząca się spontanicznie, większa wspólnota.
- Ta proza, na pozór obdarta z literatury, jest niesamowita - by przywołać jeszcze jeden głos o tym, co przedstawia "Pamiętnik", tym razem Tadeusza Sobolewskiego. - Charakterystycznym momentem jest scena, kiedy w piwnicy, pod bombami, kobieta w szarym płaszczu zaczyna deklamować psalm. Równocześnie Białoszewski mówi o obsypywaniu się tynku. I to jest na jednym poziome. W tym jest cały Białoszewski: wszystkie doświadczenia są na równi.
30:21 Notatniknew.mp3 Krytycy literaccy: Tadeusz Sobolewski i Justyna Sobolewska oraz wydawca Rafał Skąpski o "Pamiętniku z powstania warszawskiego" Mirona Białoszewskiego. Audycja Joanny Szwedowskiej z cyklu "Notatnik Dwójki" (PR, 2014)
15:32 poprawa o Mironie.mp3 Prof. Adam Poprawa o pełnym wydaniu "Pamiętnika z powstania warszawskiego" Mirona Białoszewskiego. Rozmawia Joanna Szwedowska (PR, 2014)
Ku pełnej wersji tekstu
"Pamiętnik z powstania warszawskiego" ukazał się po raz pierwszy w 1970 roku.
- Jest legenda, że autor dyktował tekst powieści na magnetofon. Owszem, ale czynił on to, aby nie dawać osobie przepisującej jedynego rękopisu. Istniały taśmy z tym nagraniem, ale nie wiadomo, gdzie obecnie się znajdują - opowiadał Tadeusz Sobolewski.
Przy pracy nad "Pamiętnikiem" towarzyszyła Mironowi Bachowska "Pasja wg św. Jana". Pewnego dnia zawiesił na drzwiach kartkę: "Cicho, bo dziś skończyłem w nocy przejście przez kanały". (1 września 1944 bohater "Pamiętnika" przeszedł kanałami ze Starego Miasta do Śródmieścia, dźwigając na plecach rannego powstańca).
Miron Białoszewski jako Poeta w inscenizacji "Wesela" wg St. Wyspiańskiego. Teatr Osobny w mieszkaniu poety przy pl. Dąbrowskiego w Warszawie, 1961 r. Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe
Książka Białoszewskiego (początkowo przyjmowana z niechęcią przez część krytyków właśnie za jej "niebohaterskość") doczekała się wielu wznowień. Jednak dopiero w 2014 roku ukazało się pełne jej wydanie. Co istotne, opierało się ono zarówno na pierwotnym maszynopisie pisarza, na wydaniu z 1976 roku, poprawianym przez autora, jak i na szczególnym nagraniu przechowywanym w archiwum Polskiego Radia.
Od maja do sierpnia 1981 roku Miron Białoszewski bowiem czytał swój "Pamiętnik" przed radiowym mikrofonem - interpretował je w swoisty dla siebie, niezrównany sposób (wersja radiowa uzupełniona została ponadto uwagami autora).
Dlaczego wcześniejsze wydania nie były pełne? Ingerencji w tekście Białoszewskiego nie wprowadzał cenzor oficjalny, ale - jak tłumaczył w Programie 2 Polskiego Radia prof. Adam Poprawa - "zaprzyjaźniony partyjny urzędnik", który proponował, co należałoby skreślić, zanim rzecz pojawi się w rękach cenzora.
- Były to skreślenia dwojakiego rodzaju. Po pierwsze, ideologiczne, dotyczące przede wszystkim spraw polsko-żydowskich, polsko-sowieckich i polsko-niemieckich. Chodziło o to, by Polska i Polacy wypadli jednoznacznie. By drażliwie tematy nie były poruszane - tłumaczył prof. Adam Poprawa, redaktor czternastego, a zarazem pierwszego pełnego wydania "Pamiętnika z powstania warszawskiego”.
Drugim rodzajem skreśleń były te natury językowej. - Ten język był radykalny nawet dla sprzyjających poecie redaktorów. Pojawiły się więc pewne "oczyszczenia", pewne "wyjaśniające opisy" - mówił prof. Adam Poprawa.
***
Czytaj także:
**
- To doświadczenie, które opisał Białoszewski w "Pamiętniku", nastawia na całe życie. Mówi, co jest warte życie w świecie, który może spłonąć – opowiadał Tadeusz Sobolewski. - Warte są więc te najbardziej elementarne, proste rzeczy. To, co między ludźmi, zupa z kotła, wzajemna solidarność. To stało się dla Białoszewskiego wzorem życia. To, co jest naprawdę warte.
jp
Źródło: Miron Białoszewski, "Pamiętnik z powstania warszawskiego", PIW, Warszawa 2014.