Człowiek kontra natura. Jak nasze działania wpływają na ryzyko powodzi i podtopień

Ostatnia aktualizacja: 16.02.2024 19:45
- Współczesne systemy przeciwpowodziowe swoją genezą sięgają jeszcze pierwszej połowy XX wieku - mówi Alicja Pawelec z Zakładu Hydrobiologii Uniwersytetu Warszawskiego. - Budowano wały, myśląc, że dzięki regulowaniu rzek będziemy bezpieczni, a miasta będą chronione i nie będą im zagrażać powodzie i podtopienia. Okazuje się, że to nie było do końca dobre rozwiązanie. 
Powodzie są jednym z głównych powodów strat gospodarczych.
Powodzie są jednym z głównych powodów strat gospodarczych.Foto: Shutterstock/MyStockVideo
  • Przedwiośnie to okres, kiedy woda w rzekach wzbiera, a ich poziom zbliża się, a nawet przekracza stany alarmowe.
  • Wielu miastom i miejscowościom grożą powodzie i podtopienia.
  • Wzrost poziomu wody jest jednak naturalnym zjawiskiem, jak przekonuje Alicja Pawelec z Zakładu Hydrobiologii Uniwersytetu Warszawskiego, która jest gościem Czwórki. 

Powódź jest zjawiskiem, które polega na podwyższeniu stanu wód rzecznych i występowaniu ich z brzegów. Przyczyną tak obfitych wezbrań są długotrwałe opady deszczu, ale też nagły napływ wód z topniejących śniegów. Zwłaszcza przedwiośnie to czas, kiedy obserwujemy wyższy poziom wód w rzekach, a wielu miastom i miejscowościom zagrażają lokalne powodzie i podtopienia. Jak przekonuje gość audycji to, co nas zaskakuje, jest zjawiskiem naturalnym.

Powodzie i podtopienia to zjawiska naturalne

- W przyrodzie nie ma powodzi, są tylko naturalne, wezbrania, które występują zazwyczaj wiosną albo latem. To jest naturalny cykl przyrody. Słowo powódź wymyśliliśmy my, ludzie. Określa ono takie wezbrania, wód, które sprowadza na nas szkody materialne, i w infrastrukturze, a także zagraża życiu lub zdrowiu ludzi - tłumaczy specjalistka. - Nam się kojarzy jednak z czymś złym, bo powódź często powoduje szkody, kiedy tracimy nieraz majątek i dorobek całego życia.

Alicja Pawelec zaznacza, że sezonowe wezbrania są pożyteczne i potrzebne w naturze. Są jednym z elementów zasilania przyrody w wodę. - W tym nie ma nic złego, natomiast to, że my na tym cierpimy, to jest poniekąd nasza wina, bo np. budujemy się na terenach zalewowych. Kiedyś tego nie robiono. Ludzie obserwowali rzekę, sprawdzali, do jakiego momentu dochodzi woda i budowali powyżej jej przewidywalnego poziomu - tłumaczy gość Czwórki. - Często budynki powstawały na skarpach lub w innych wyższych punktach. Jeżeli budowano na terenach zalewowych, to stawiano np. domy na palach. Wiadomo było, jak współgrać z rzeką. Kiedyś nawet na terenach Polski mieszkali Olendrzy, którzy przybyli z Holandii. Oni zasiedlali tereny zalewowe, ale budowali domy właśnie na palach, bo wiedzieli, że poziom wody w rzece w ciągu roku się waha i może być różny.

Czytaj także:


Ingerencja człowieka i jej konsekwencje

Wraz z ingerencją człowieka w funkcjonowanie przyrody zaczęły się problemy, związane nie tylko z powodziami, ale także i z suszą. - Im bardziej rozwinęliśmy technologie, tym bardziej nam się wydawało, że jesteśmy bogami, że możemy panować nad naturą i że jesteśmy w stanie ją okiełznać -zauważa rozmówczyni Marty Hoppe. - Myśleliśmy, że jak zbudujemy wały i osuszymy tereny zalewowe, to wszystko będzie OK, ale tak nie jest.

Czytaj także:

Gość Czwórki wskazuje również, że wały są rozwiązaniem miejscowym, podczas gdy powinniśmy patrzeć szerzej. - Gdy taka zapora pojawia się w pobliżu miasta nad samą rzeką, to wały prawdopodobnie to miasto ochronią. Natomiast poniżej wałów będzie zwiększone ryzyko powodziowe, bo woda będzie miała mniejszą objętość, w której może się zmieścić. Zatem jej poziom będzie wzrastał dużo bardziej niż w normalnych warunkach - zaznacza ekspertka. - Dlatego dla nas najbezpieczniejszym sposobem jest to, żeby rzeka rozlewała się tam, gdzie może, tam, gdzie są nieużytki i pola. Wówczas nie zagraża zabudowaniom. 

- To jest coś, o czym w zasadzie zapomnieliśmy, bo myśleliśmy, że wszędzie postawimy wały i że to jest złota recepta na wszystko. Niestety regulując rzekę w wały, prostując jej koryto, przyspieszamy jej spływ - podkreśla. - Z jednej strony spływa ona szybciej, nie nawadniając okolicznych terenów, co powoduje zaburzenia gospodarki wodnej i w efekcie susze. Z drugiej strony spowoduje to spotęgowanie i przyspieszenie ewentualnej fali powodziowej.


Posłuchaj
16:49 CZWORKA/Czwórka do piątej - powódź 16.02.2024.mp3 O sytuacji hydrologicznej opowiada Alicja Pawelec z Zakładu Hydrobiologii Uniwersytetu Warszawskiego (Czwórka do piatej/Czwórka)

 

Powrót do natury

Wały, tamy, pogłębianie rzek - w opinii rozmówczyni Marty Hoppe, wszystkie te metody zawiodły. Ingerencja człowieka ma bezpośredni wpływ na zjawiska powodzi i suszy, z którymi się współcześnie borykamy. Jednym z pomysłów na poprawę sytuacji jest "rozbieranie wałów", tam, gdzie jest to możliwe, tak żeby uwolnić dolinę rzeki.

- Im szersza dolina, tym woda swobodniej się rozleje i ta fala powodziowa będzie mniejsza - zaznacza Alicja Pawelec. - Dużo się teraz mówi o renaturyzacji rzek, czyli o przywróceniu rzekom stanu sprzed ingerencji człowieka. Nie wszędzie jest to możliwe, ale tam, gdzie można, należy oddalać wały od koryta rzeki. Nie należy regulować koparką ich koryta do formy rynienki, tylko odtworzyć jej meandry, bo taka rzeka kapitalnie nas zabezpiecza m.in. przed suszą.

***

Tytuł audycji: Czwórka do piątej

Prowadzi: Marta Hoppe

Gość: Alicja Pawelec (Zakład Hydrobiologii Uniwersytetu Warszawskiego, ekspertka organizacji ekologicznej WWF)

Godzina emisji: 15.15

aw/pj/wmkor

Zobacz więcej na temat: Czwórka powódź ekologia
Czytaj także

Nie mamy już naturalnego nieba nad Polską? Poznaj "miasta nienastającej nocy"

Ostatnia aktualizacja: 05.01.2024 09:00
58 procent Polaków nie ma szans, by dostrzec Drogę Mleczną, a dla 20 procent niebo jest tak jasne, że wzrok przez całą dobę pozostaje w dziennym trybie - to efekt rosnącego problemu zanieczyszczenia światłem. Naukowcy alarmują, że naturalne niebo nad Polską praktycznie nie istnieje - wskazują kierunki rozwiązań problemu.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Metka prawdę ci powie? Ufaj sprawdzonym certyfikatom

Ostatnia aktualizacja: 06.02.2024 11:33
Obecnie jeszcze producenci na metkach ubrań mogą napisać wszystko. Jednak już wkrótce wejdzie w życie nowa unijna dyrektywa, która zobowiąże ich do podawania prawdziwych, konkretnych informacji. Aleksandra Włodarczyk, autorka profilu Świadomy Konsument Mody, podkreśla, że warto ufać sprawdzonym certyfikatom, które działają już dziś - one uchronią nas i planetę. 
rozwiń zwiń