Zmęczony patosem artysta stawia na proste historie. "Trzeba było zostać dresiarzem" to prowokujący tytuł odnoszący się do początków kariery Piotra Szmidta; co by było, gdyby na pierwszym teledysku, którym ubrany w szeleszczący dres Mes wkroczył w świat zawodowych muzyków, skończyła się jego przygoda z estradą?
I czy tytułowy dresiarz służy "porządnemu" społeczeństwu tylko za tło, na którym można błyszczeć "porządnym" życiem i dobrym gustem, czy też ma wyjątkowe dresiarskie cechy, z których warto czerpać?
Ten Typ nie wierzy w kryzys, który podobno trawi Polskę od upadku amerykańskich banków i redefiniuje folklor. Na najnowszej płycie kryzysem nazywa lata ’90, w których się wychował, a dresiarzy i "Januszy" mianuje nowymi "kierpcami i zespołem Mazowsze".
Potrafi wciągnąć w fascynację prostym stylem życia i zadrwić z siebie ("wiertarka? dla mnie to tylko dźwięk w Dub-stepie", "co, zachciało się Mesiwku bohemy / ledwo zdana matura, urojone problemy?"), ale jego ludomańskie zapędy mają granice (w utworze "Głupia, spięta dresiara" zastanawia się nad fenomenem podpitej, irytującej dziewczyny, której wszyscy zdają się słuchać).
"T.B.Z.D." to najbardziej pozytywna płyta rapera - mniej na niej załamywania rąk nad współczesnością, więcej chęci "przytulenia”przedstawicieli wszystkich warstw społecznych.
Stereotypy na temat tego, o czym warto mówić poważnie i z czym nie wolno się utożsamiać wzmacniają gościnne udziały Olafa Deriglasoffa, Andrzeja Dąbrowskiego czy trębacza Piotra Schmidta - gości z planet na odległych od Mesa i jego wytwórni Alkopoligamia.com.
Płycie patronuje Czwórka.