Hadrian Filip Tabęcki: każdy ma w sobie coś z Adasia Miauczyńskiego

Twórca opery na podstawie scenariusza do słynnego filmu "Dzień świra" opowiedział w Czwórce o pracach nad adaptacją tego tekstu do warunków teatralnych.

– Dla mnie to był bardzo ważny tekst, myślę, że dla każdego, kto choć odrobinę wgłębił w przejaskrawioną, lecz trafną analizę inteligenta naszych czasów i naszej rzeczywistości w filmie Marka Koterskiego – motywował swój odważny wybór kompozytor muzyki do opery Hadrian Filip Tabęcki.

Sam reżyser filmu "Dzień świra" nie był początkowo przekonany do operowej adaptacji swojego scenariusza, jednak po wielu namowach Tabęckiego dał kompozytorowi swoje błogosławieństwo.

- Marek Koterski był pierwszą osobą, która mnie odwodziła od tego pomysłu, ale po egzaminie złożonym z wielu pytań stwierdził, że to jest tak nierealne, że aż mi się podoba. Powiedział: rób swoje tylko mi nic nie dopisuj – wspominał gość "Stacji kultura".

Tabęcki na bieżąco informował reżysera o swoich pracach. Jeden z największych kłopotów sprawiło mu ustosunkowanie się do dużej ilości wulgaryzmów pojawiających się w scenariuszu, a niemal nieobecnych w tradycyjnej operze. - Można zabronić sobie tego spektaklu, bo tam padają przekleństwa, że to jest chamstwo, ale można się przez to przedzierzgnąć. Ja się przedostawałem przez ten tekst z jedną naczelną myślą, że jednak po te przekleństwa sięga człowiek wybitnie wykształcony polonistycznie, aspirujący do bycia poetą.

Jedną ze zmian w stosunku do filmowej wersji "Dnia świra" było wprowadzenie w operze, aż siedmiu postaci odtwarzających postać głównego bohatera. Tabęcki motywował to faktem ogromnego nagromadzenia rytuałów u Miauczyńskiego. - Kombinowaliśmy razem z reżyserem Igorem Gorzkowskim, żeby to rozbić na tylu ludzi, bo wydawało nam się, że jeden człowiek temu nie uradzi.

Więcej na temat kulis powstania opery wystawianej na deskach Teatru Wielkiego w Poznaniu dowiesz słuchając nagrania audycji.

bch