– Zawsze lubiłem dobrze się bawić, wygłupiać i występować na scenie – przyznaje komik Marcin Kraszewski. W „Poranku” opowiadał o kulisach swojego zawodu.
Jak przyznaje Marcin Kraszewski, każdy komik bardzo dokładnie przygotowuje się do występu. – To ma tylko tak wyglądać, że niby nic nie jest zaplanowane – zdradza. Jednak każdy dowcip czy skecz musi być wcześniej dokładnie przemyślany i wyćwiczony, by można było „oddać go” w najbardziej śmieszny sposób.
Gość Romka Wójcika zdradza, że bardzo ważne w występie komika jest nawiązanie kontaktu z publicznością, „rozluźnienie jej” i zaangażowanie we wspólną zabawę. – Zwykle na początku wybieram jedną osobę, którą zagaduję, żartuję z nią, a później rozszerzam swoją uwagę na całą widownię – przyznaje. Dodaje, że trzeba mieć w sobie dużo energii i motywacji, by nie zrażać się, gdy publiczność pozostaje zimna jak głaz.
– Moim idolem jest nieżyjący już Amerykanin Andy Kaufman, który według mnie był komikiem absurdalnym – przyznaje Marcin Kraszewski. Gość „Poranka” ceni także poczucie humoru Robina Williamsa. Spośród przedstawicieli rodzimej sceny uznaniem darzy Cezarego Pazurę. – To taki polski Jim Carrey – zauważa.
Więcej w rozmowie Romka Wójcika z Marcinem Kraszewskim. Wystarczy kliknąć w ikonę dźwięku/filmu w ramce po prawej stronie.
ap