Nie, to nie jest kolejna odsłona scenariusza filmu “Skarb narodów”. We wtorek eksperci z francuskiego Muzeum Historii Naturalnej ogłosili, że mają dowody na to, iż słynny Hope, jeden z najcenniejszych przedmiotów w kolekcji waszyngtońskiej Smithsonian Institution, to legendarny klejnot – Niebieski Diament – należący kiedyś do Ludwika XIV. Miał zostać zrabowany podczas Rewolucji Francuskiej.
Mineralog François Farges, który przewodził ekipie francuskich specjalistów, powiedział agencji AFP, że jest „pewien na 99 procent”, że amerykański klejnot to ten sam świecący na niebiesko diament, którym niegdyś posiadał sam Król-Słońce. – Nasze badania pokrywają się ze scenariuszem, w którym diament został skradziony w 1792 roku i przeszmuglowany do Londynu – wyjaśnia Farges.
Niebieski Diament to nie byle klejnocik. Kamień miał 115,6 karatów i pochodził z Golkondy w Indiach. Uchodził za największy barwny diament. Został zakupiony w latach 60. XVII wieku w kopalni Kollur i przywieziony w 1668 do Francji przez Jeana Baptistę Taverniera. Zakupił go Ludwik XIV. Chociaż podróżnik nadał mu – na swoją cześć – imię „Niebieski Tavernier”, na francuskim dworze przez długie lata zwano go „Wielkim Niebieskim Diamentem”. We Francji został oszlifowany przez Sieura Pitau, nadwornego jubilera, a jego masa spadła do 69 karatów. Miał wówczas wielkość gołębiego jaja i słynął ze srebrzysto-błękitnych refleksów. W 1749 roku Ludwik XV ponownie nakazał obrobić diament i umieścić w centrum najwspanialszego wyrobu jubilerskiego, jaki kiedykolwiek został stworzony – Orderu Złotego Runa. Oprócz Niebieskiego Diamentu znajdowały się w nim 107-karatowy rubin w kształcie smoka, który “zionął” płomieniami z 84 diamentów pomalowanych na czerwono i 112 diamentów pokrytych żółcią. Przed Rewolucją klejnot nosiła m.in. Maria Antonina. Po 1789 roku klejnoty króla zostały przejęte przez rewolucjonistów i umieszczone w budynku na Place de la Concorde w Paryżu.
Po tym jak diament został stamtąd skradziony w 1792 roku, na kilkanaście lat zniknął i dopiero w 1812 roku pojawiają się kolejne wzmianki na jego temat. Miał mieć wówczas około 45 karatów i należeć do kupca Daniela Eliasona. Wiemy, że pojawił się w Londynie w roku 1830 i został kupiony przez bankiera Henry’ego Philippa Hope’a – stąd jego obecna nazwa. Jednak to nie koniec jego podróży – zanim znalazł się w Smithsonian Institution, przebywał m.in. w sejfie nowojorskiego jubilera, sejfie rosyjskiego księcia, wreszcie w skarbcu osmańskiego sułtana. W 1911 roku został sprzedany amerykańskiemu miliarderowi Edwardowi B. McLean'owi (właścicielowi Washington Post). Mówi się, że klejnot przynosi nieszczęście – mają o tym świadczyć smutne losy jego kolejnych właścicieli. W 1958 roku jego ostatnim nabywcą stał się Harry Winston, amerykański jubiler, który podarował go waszyngtońskiej Smithsonian Institution. Dzisiaj klejnot - po kolejnym oszlifowaniu - waży 44,4 karata i stanowi główny element drogocennego wisiora.
W swoich badaniach Francuzi postanowili udowodnić, że kamień z Waszyngtonu to rzeczywiście ów mityczny diament Ludwika XIV. W tym celu trzeba było wykazać, że klejnot z Londynu z 1812 i 1830 roku to właśnie Niebieski Diament. W grudniu 2007 roku naukowcy odnaleźli z Narodowym Muzeum Historii Naturalnej gliniany model Niebieskiego Diamentu, wykonany przez paryskiego jubilera Charlesa Acharda. Wśród jego klientów, jak głoszą dokumenty, znajdował się m.in. “Pan Hoppe z Londynu”. Dane dostarczone przez Smithsonian Institution potwierdziły, diament z Ameryki pasuje do wnętrza glinianego modelu. – To więcej niż hipoteza, ponieważ przeprowadziliśmy odpowiednie analizy przy pomocy skanerów i laserów, a nadzór nad badaniami mieli mineralodzy-specjaliści – mówi Farges. Kamień, który wyglądał jak model, można zeszlifować do formy Hope’a.
A zatem klejnot, którego nie można było sprzedać w Paryżu, został zabrany do Londynu, gdzie obrobiono go, ucinając mu 23,5 karatów. Co więcej, Eliason przyznał się do posiadania klejnotu we wrześniu 1812, dokładnie dwa dni po tym, jak rewolucyjne wykroczenia zostały uznane za przedawnione.
Są jednak i inne scenariusze: według jednego z nich Georges Danton użył Niebieskiego Diamentu, aby przekupić siły Austrię i Prusy, a potem klejnot trafił do Wielkiej Brytanii poprzez Karolinę z Brunszwiku, żonę brytyjskiego króla Jerzego IV. Tej wersji nie potwierdzają jednak żadne dokumenty.
Czy Francja poprosi o zwrot Hope’a? Zdaniem Fargesa, jest to mało prawdopodobne. – Diament został kilkakrotnie przerobiony, teraz to zupełnie inny kamień – mówi. – Poza tym gdyby ktoś spytał mnie, czy jestem na 100 proc. pewny że Niebieski Diament to Hope, nie mógłbym odpowiedzieć twierdząco, ponieważ skład chemiczny klejnotu Ludwika XIV nie został nigdy zadokumentowany – dodaje.
Eugeniusz Wiśniewski